-Jesteś w domu? -spytała na powitanie.
-No tak.
-Zaraz u Ciebie będę -i bez większych wyjaśnień rozłączyła się.
30 minut później usłyszałem dzwonek. Pobiegłem otworzyć. Moim oczom ukazała się lekko rozczochrana niebieskooka piękność. Wpadła jak burza do salonu.
-Co się stało? -spytałem nieco zdenerwowany.
-Justin przyrzekam ja o niczym nie wiedziałam. Dziś mi dopiero powiedzieli. Ja naprawdę nie wiedziałam o niczym -wyjaśniała szybko. Chwyciłem ją lekko za ramiona i potrząsnąłem.
-Uspokój się.
-Uspokoić się? Nasi rodzice są razem a ty mi się każesz uspokoić?! -krzyknęła.
-Co? -spytałem. Zachwiałem się trochę i gdybym się nie oparł o kanapę zapewne bym upadł. Spojrzałem się na Jessicę. Wyglądała dość słabo. Była blada. Ubrania były potargane tak samo jak i włosy. Cały czas mnie pociągała, jednak szybko odsunąłem od siebie tę myśl. Podszedłem do niej i przytuliłem ją.
-Wszystko będzie dobrze. Dopóki ty jesteś będzie dobrze. Damy radę. Musimy dać -szeptałem.
-Nie możemy im powiedzieć -powiedziała odsuwając się ode mnie.
-Jak to? -spytałem głupio. I znów musiałem się oprzeć o kanapę.
-Normalnie. Nie możemy. Będziemy teraz rodziną. Nie możemy być razem. Nie róbmy tego rodzicom.
-Im nie powinno to przeszkadzać -próbowałem wyjaśnić głupio, jednak wiedziałem, że nic nie wskóram.
-Justin pomiędzy nami nic nie zdążyło się jeszcze rozwinąć a oni się kochają. Pozwólmy im być razem. Zobaczysz będziemy szczęśliwi -powiedziała.- Osobno. Jako rodzina -dodała po chwili. Uśmiechnęła się i wyszła. Nie mogłem uwierzyć w to co się stało przed chwilą. Wyszła i zostawiła mnie. Tak po prostu. Zostawiła. Samego. Rzuciłem się na kanapę o którą się opierałem a z moich oczu pociekły łzy. W tej pozycji usnąłem.
Obudził mnie dzwonek telefonu. Odebrałem nie wiedząc kto dzwoni.
-Słucham?
-Justin? Gdzie jesteś? -usłyszałem głos swojego choreografa.
-Mistrzu? Przepraszam źle się czuję. Obudził mnie mistrza telefon. Już się ubieram i jadę -wymamrotałem i rozłączyłem się.
Wziąłem szybki prysznic i szybko udałem się na próbę. Wchodząc do sali zwróciłem swoją uwagę wszystkich w niej obecnych. Zerknąłem na Jessicę. Jak zwykle pięknie wyglądała.
-Przepraszam -wymamrotałem.
-Justin nic Ci nie jest? Coś się stało? -spytał Harry.
-Nie nic mi nie jest. Po prostu chyba coś mi zaszkodziło -mruknąłem spuszczając oczy na swoje palce.
-Dobrze wróćmy do tego na czym skończyliśmy -przerwał krępującą ciszę choreograf. -Justin ty jak na razie usiądź. Nie chcemy żebyś znów zaczął trafiać nam do szpitala. Nie potrzebnie przyjeżdżałeś -dodał zerkając na mnie.
Usiadłem w koncie. Obserwowałem tancerzy w ruchu. W pewnym momencie poczułem wibrację w kieszenie. Wyciągnąłem telefon.
-Kathy? -powiedziałem odbierając.
-I jak po wczorajszym dniu? Jak poszło? -zadała mi pytania na wstępie.
-Poszło gorzej niż myślałem.
-Justin co się stało? Z resztą nie mów. Poczekaj chwilę -i w następnym momencie słyszałem szmer w słuchawce. -Teraz mów -usłyszałem za swoimi plecami i w słuchawce.
Zerwałem się szybko i czym prędzej rzuciłem się w jej objęcia. Ostatkiem sił powstrzymywałem łzy, które napłynęły mi do oczu. Odsunęła się ode mnie i spojrzała w oczy. Kątem oka dostrzegłem, że cała grupa obserwuje nas, jednak nie obchodziło mnie to teraz. Kathy nie pozwalała mi nigdzie indziej spojrzeć tylko na nią. Chwyciła obiema rękami moją twarz i powiedziała:
-Co się kochanie dzieje? Wyglądasz na prawdę fatalnie.
Nie odpowiedziałem jej, jednak przytuliłem się znów do niej.
-Weź go Kathy. Zaopiekuj się nim -usłyszałem głos choreografa.
------------------------------------------------------------------------
Ja CHCĘ NASTĘPNY! JA CHCĘ NASTĘPNY!:D
OdpowiedzUsuńuuuu ! wiedziałam że tak będzie ! domyślałam się....ale super rozdział ! dwkjfghwu
OdpowiedzUsuń