poniedziałek, 14 października 2013

35.

"Moje Beliebers jak wiecie (lub nie) jestem w szczęśliwym związku wraz z Jessicą. Jest ona młodą dziewczyną, jednak życie postanowiło już jej dokopać. Jest chora na białaczkę, która jest w zaawansowanym stopniu. Nie da się jej wyleczyć. Ta wspaniała dziewczyna chciała, żebym wam to napisał jak to ona powiedziała: "rodzina mówi sobie wszystko" zanim paparazzi wszystko wywlecze." -i ze łzami w oczach kliknąłem "dodaj tweeta"
-Tak będzie najlepiej -usłyszałem za swoimi plecami.
-Odwołam tą trasę koncertową -mruknąłem po raz kolejny, wiedząc jaką odpowiedź dostanę.
-Nie -odpowiedziała jak zawsze i zerknęła na mnie wściekła.
-Ale... -zacząłem nie mogąc dokończyć ponieważ jakaś gula stanęła mi w gardle.
-Byłabym naprawdę szczęśliwa mogąc uczestniczyć w niej jako twoja dziewczyna -szepnęła podchodząc bliżej mnie. Powoli sięgnąłem po jej rękę, przyciągając ją do siebie i sadzając ją sobie na kolanach wpajając jej słodką woń kosmetyków.
*
Sięgnąłem po mikrofon. To było to czego mi naprawdę brakowało. Szaleństwa na scenie, fanów i muzyki. Tego jak wszyscy śpiewają piosenki. Mojej ekipy, która pomimo ciężkiej pracy na każdym koncercie świetnie się bawiła. Wybiegłem szybko na scenę nie pozwalając swoim fanom dłużej czekać. Widząc cały tłum od razu na mojej twarzy zakwitł uśmiech. Wiedziałem, że ten koncert tak jak każdy inny będzie wyjątkowy.
*
"Justin Bieber wydaje się być naprawdę szczęśliwy" -głosił  nagłówek na jednej z gazet. Sięgnąłem po nią i zacząłem czytać:
"Na ostatnim koncercie rozpoczynającym jego nową trasę koncertową uśmiech nie schodził z jego twarzy i nawet zaprosił na scenę parę swoich fanów podczas jednej z piosenek. Nie obyło się również bez przedstawienia jego nowej dziewczyny, która jest chora na białaczkę. Zastanawiamy się jedynie czy radość Justina nie jest udawana. Pewnie dowiemy się niedługo". Trochę zirytowany rzuciłem gazetę, która potoczyła się po stoliku i spadła na ziemię.
-Może przestaniesz się tak rozrzucać i wreszcie zaczniesz po sobie sprzątać? -usłyszałem dobrze znany mi głos.
-Mamo! -krzyknąłem rzucając się kobiecie na szyję.-Co ty tu robisz? -spytałem.
-Przyjechaliśmy zabrać was na obiad. To był pomysł Jessici -szepnęła na ucho.
-To jesteście tutaj oboje? -spytałem zszokowany wyglądając kobiecie przez ramię. Za jej plecami stał uśmiechnięty ojciec Jessici wraz z córką. Może i zachowywałem się jak dziecko, ale też jemu rzuciłem się na szyję.
-Przepraszam nie pomyślałem o tym, aby i z wami się pożegnać -skarciłem się w myślach za swój zły czyn i pomyślałem również o rodzeństwie, które zaniedbałem trochę.
-Przejdziemy się Justinie? -zaproponowała moja rodzicielka poważnym głosem na co kiwnąłem głową.-Nie muszę Cię chyba pouczać jak powinieneś się zachowywać? Pewnie również wiesz, że z jej zdrowiem będzie coraz gorzej -przemówiła poważnym głosem, gdy tylko trochę odeszliśmy od autokaru. -Nie jesteś w show biznesie od miesiąca, więc wiesz, na co są zdolni ludzie, żeby zdobyć Twoje kompromitujące zdjęcia. Justin, jednakże ona jest taka mała, bezbronna i kompletnie w tym wielkim świecie durni się zgubi. Po prostu pilnuj, żeby media nie oczernili jej aż za bardzo -zakończyła swoją wypowiedź cichutkim westchnieniem, co było bardzo charakterystyczne dla jej wypowiedzi.
-Mamo ja chciałem odwołać całą trasę koncertową i spędzić z nią sam na sam resztę życia -wymamrotałem ostatkiem sił powstrzymując łzy.
-Justinie nie w tym sęk, żeby spędzić samotnie życie, tylko żeby spędzić je z ukochaną osobą dobrze spełniając swoje przeznaczenie -odpowiedziała mi a po jej policzkach popłynęły łzy.
Wróciliśmy oboje zapłakani do autokaru.
*
-Miałam plan, wiesz? -zaczęła wtulając się we mnie bardziej. Leżeliśmy w łóżku czekając na nowy dzień. -Bóg chyba miał większy plan wobec mnie... Dał mi Ciebie abyś mógł mnie przez to przeprowadzić.
-O czym ty mówisz? -spytałem nieco zmieszany.
-Ja już wiedziałam wcześniej o swojej chorobie. Nic nikomu nie mówiłam bo nie chciałam, żeby cierpieli a w szczególności mój ojciec, ale później zjawiłeś się Ty. Nie chciałam się angażować -kończąc zdanie rozpłakała się a ja zamiast ją przytulić zeskoczyłem z łóżka, założyłem byle co na siebie i wyszedłem z pokoju wybierając numer Kathy.
-Okłamała mnie -to były pierwsze słowa, które wypowiedziałem do swojego telefony, po tym jak odebrała.
-Co? -spytała ziewając.
-Ona wiedziała, że jest chora, rozumiesz? Kłamała -zdenerwowany wpadłem do pokoju Kenny'ego, ten spojrzał na mnie zdziwiony. -Rób to co robiłeś. Ukrywam się -szepnąłem na co on wybuchnął śmiechem i wrócił do szukania koszulki.
-Czasem się zdarza -odpowiedziała zmieszanym głosem.
-Nie wierzę. Wiedziałaś. Wiedziałaś i mi nic nie powiedziałaś?
-Na obiedzie u Ciebie mi powiedziała. Jak grałeś z chłopakami -wyjaśniła na co cicho prychnąłem.
-Nie tłumacz się. Po prostu jestem skończonym idiotom.
-Zgadzam się -mruknął Kenny na co również prychnąłem.
-Znalazłeś się w sytuacji w której ciężko Ci sobie poradzić. To całkiem naturalne.
-Ale ciężkie -westchnąłem.
-Justin pamiętaj, że kocham Cię -szepnęła ziewając.
-Przepraszam, że Cię obudziłem. Ja też Cię kocham Kathy -odpowiedziałem rozłączając się.
-Przynieść Ci coś do jedzenia? -spytał Kenny chwytając za klamkę.
-Naleśniki. I nie mów nikomu gdzie jestem nawet Jessice -dodałem rozkładając się na fotelu.

piątek, 30 sierpnia 2013

34.

Chwyciłem Jessicę za rękę i oboje udaliśmy się w stronę salonu. Zauważyłem szok malujący się na twarzach obu chłopaków, gdy zobaczyli nasze splecione ręce.
-To już ona nie jest córką Twojego przyszłego ojczyma? -wypalił od razu Ryan na co głośno wybuchnąłem śmiechem.
-Jest -odpowiedziałem spokojnie. -Jest również moją dziewczyną.
-No to właśnie świat się dowiedział -mruknął Christian. Zerknąłem na Kathy, która lekko widocznie kiwnęła głową.
-Byłabym wdzięczna za pomoc w kuchni. Jessica? -zwróciła się w stronę zszokowanej dziewczyny moja przyjaciółka.Obie dziewczyny udały się w stronę kuchni a ja odczekałem jeszcze chwilę.
-Powariowaliście? -spytałem oburzony.
-Czemu dowiadujemy się na końcu?! -odpowiedział nieco głośnie Ryan.
-Jesteście najpierwsi! -odpowiedziałem również głośniej robiąc krok w ich stronę.
-Tylko czemu Kathy wiedziała wcześniej?! -odkrzyknął znów Ryan zerknąłem podirytowany na Christiana, który złożył ręce na piersi i przypatrywał się nam z ciekawością.
-Jesteś zazdrosny o dziewczynę?! -tym razem nie wytrzymałem i wrzasnąłem, byłem pewny, że dziewczyny mnie usłyszały.
-Chłopaki -odezwał się po raz pierwszy od początku kłótni Christian. -Od samego początku jesteśmy razem. Nasza przyjaźń przetrwała od pieluch można powiedzieć, pamiętacie? Jesteśmy od początku i będziemy do końca braćmi -przemówił i przytulił nas do siebie.
-Przepraszam -szepnąłem.
-Ja również -odszepnął Ryan.
-I świat jest weselszy -odpowiedział Christian i udał się w stronę kuchni głośno śmiejąc.
-Pójdę po Mally -mruknął w moją stronę Ryan na co tylko pokiwałem głową i ruszyłem za Christianem. Ryan bardzo uwielbiał moją małpkę i spędzał z nią wiele czasu będąc u mnie.
*
-Nigdy wcześniej nie straciłaś przytomności? -spytał lekarz. Oboje siedzieliśmy w gabinecie. Całą swoją uwagę skupiłem na lekarzu.
-Nie panie doktorze -odpowiedziała Jessica. Zerknąłem na nasze splecione ręce i wtedy zrozumiałem, że ona ode mnie odejdzie. Łzy stanęły mi w oczach, więc szybko zamrugałem, żeby zniknęły. Musiałem być silny. Dla niej.
Chwilę później byliśmy na korytarzu. Przystanąłem a Jessica zerknęła na mnie zdziwiona.
-Zrezygnuję z muzyki. Zrezygnuję z bycia słynnym Justinem Bieberem. Zajmę się Tobą -odpowiedziałem na jej nieme pytanie.
-Nigdy Ci na to nie pozwolę. Bądź przy mnie, ale nie zapominaj o swoich fanach -szepnęła. -Po za tym nie chcę, aby mnie znienawidzili -dodała na co wybuchnąłem głośnym śmiechem.
-Chodź pokażę światu moją nową dziewczynę -odpowiedziałem jej.
Oboje wyszliśmy ze szpitala z uśmiechami na twarzy i skierowaliśmy się wprost na spotkanie z całym zespołem. Dziś miała być premiera singla mojej kolejnej płyty. Piosenka wychodziła od razu z teledyskiem dlatego tak intensywnie i szybko go nakręcaliśmy. Jadąc autem wystukałem wiadomość do Kathy: "W kłótni z ojcem krzyknęłaś, że jesteś już pełnoletnia. Jak to możliwe?" Odpowiedź dostałem dopiero jak wchodziliśmy do studia: "Jestem Polką a w Polsce pełnoletność ma się już od osiemnastego roku życia ;)" Chwilę później oboje byliśmy w w wspólnym pokoju, gdzie okazało się, że byliśmy pierwsi. Zdążyłem zrobić herbatę, gdy do pokoju zaczęło napływać ludzi.
-Justin czy ty demoralizujesz inne tancerki? -zażartował choreograf. Powoli odłożyłem gitarę na, której grałem i delikatnie chwyciłem Jessicę za podbródek nachylając się nad nią i wczepiłem się w jej usta namiętnie całując.
-Nie. Jakże bym mógł? -odpowiedziałem zeskakując z oparcia i śmiejąc się głośno widząc ich zszokowane miny, jedynie na twarzy choreografa zakwitł szeroki uśmiech.
-Kathy mnie uprzedziła -powiedział choreograf witając się ze mną. Chwilę później wszyscy siedzieliśmy i popijaliśmy sok. Czekaliśmy jedynie na Scootera, który się spóźniał. Śmialiśmy się w najlepszego, kiedy do sali wpadł zziajany menadżer.
-Maraton przebiegłeś? -zażartował jeden z tancerzy.
-Przed budynkiem jest pełno dziennikarzy. Nie dali mi przejść. Pytali się o wasz związek i o Jessici chorobę. Ty jesteś na coś chora? -wydusił z siebie Braun kierując pytanie do zszokowanej dziewczyny. Szybko zerwałem się i podbiegłem do okna. Braun miał rację. Przed budynkiem było pełno ludzi, czym prędzej odwróciłem się w stronę zdziwionych ludzi zerkających na mnie i na Jessicę.
-Przepraszam -szepnąłem w stronę Jessici na co dziewczyna posłała mi duży promienny uśmiech.
-Jestem chora na białaczkę -odpowiedziała zszokowanemu Braunowi. Uśmiech nie znikł z jej twarzy a wręcz przeciwnie stał się jeszcze większy. Szybko powstrzymałem napływające do moich oczu łzy i skierowałem się do mojego menadżera.
-Mam nadzieję, że ochrona już tu jedzie?
-Nikt Cię nie tknie -skierował się wprost do dziewczyny menadżer.
-Za pięć minut premiera! -krzyknął choreograf i tak jakby wybudził jednym krzykiem wszystkich z transu znów zaczęli rozmawiać, żartować i śmiać się. Znów odwróciłem się w stronę okna i wyjrzałem przez firankę. Dziennikarzy było coraz więcej. W pewnym momencie poczułem na swoim ramieniu czyjąś rękę. Powoli odwróciłem się w stronę dziewczyny.
-Justin -szepnęła, jednak położyłem jej palca na wargach a później przytuliłem mocno do siebie.
-Twoje Beliebers powinny wiedzieć -szepnęła na co energicznie zacząłem kręcić głową. Wyswobodziła się z moich objęć i dłońmi chwyciła moją twarz. -Powinny dowiedzieć się od nas a nie od dziennikarzy.
-Ale...
-Wiele razy słyszałam, że jesteście rodziną a rodzinnie o takich rzeczach się mówi. -Nie dała mi dojść do słowa i ciągle wpatrywała się we mnie upartym spojrzeniem. Po momencie kiwnąłem głową. Znów uśmiech zakwitł na jej twarzy, musnęła swoimi wargami moje wargi i pociągnęła mnie w stronę ekipy. Zrobiłem szybko fotkę całej ekipy i dodałem na twittera podpisując: "Premiera za trzy, dwa, jeden. JUŻ!" Zdążyłem dodać zdjęcie a w programie, w którym miała być premiera zabrzmiał mój głos i naszym oczom ukazał się dobrze przez nas znany teledysk.

środa, 17 lipca 2013

Nominacja do The Versatile Blogger

Jej, ale że co? Taki szok! ;D
Nasz blog został nominowany do The Versatile Blogger przez: http://justinpamelalove.blogspot.com/






Zasady konkursu:
1) Podziękować nominującemu blogerowi u niego na blogu.
2) Pokazać nagrodę The Versatile Blog u siebie na blogu.
3) Ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie
4) Nominować 15 blogów, które na to zasługują.
5) Poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów.
 
 
 A więc 7 faktów o mnie: 
1.- Nie lubię burzy :c Boję się jej. 
2.- Mam lęk wysokości :c
3.- Uwielbiam małe dzieci <3 
4.- Kocham zimę, bardziej niż lato <3 
5.- Wolę męskie koszulki ;D
6.- Zawszę mówię prawdę i to co myślę co niektórych denerwuje. 
7.- Jak się czymś stresuję to dużo gadam ;D
 
Nominuję:
http://claudia-ss.blogspot.com/
http://tatarek-tatarek.blogspot.com/
http://kartkazkalendarza.blogspot.com/
http://myworld-nelly.blogspot.com/
http://walk-away-and-stay.blogspot.com/
http://diy-kapi.blogspot.com/
http://inny-niz-wszyscy.blogspot.com/

Więcej niestety nie mam :c

Jeszcze raz bardzo dziękuję za nominację i biorę się za pisanie notki <3

piątek, 12 lipca 2013

33.

Wbiegłem do szpitala cały w nerwach i szybko odnalazłem swoją rodzicielkę.
-Co się stało? -spytałem biorąc głęboki wdech. -Gdzie Jessica? Mamo mów do cholery! -krzyknął zdenerwowany. Czułem jak wszystko we mnie buzuje. Każda sekunda była dla mnie godziną udręki.
-Nie wiem co się dzieje. Jest na badaniach. Nikt mi nic nie mówi! -krzyknęła zalewając się łzami. Opadłem bezsilny na krzesło a na końcu korytarza zauważyłem Arthura. -Musimy czekać -dodała moja rodzicielka, gdy sama go ujrzała. W następnych minutach z sali obok wyszedł lekarz. Zerwałem się jak oparzony.
-Co z nią? -spytałem.
-Pan jest z rodziny? -spytał.
-Jestem jej ojcem a to jest jej chłopak -uprzedził mnie Arthur.
-Pani Jessica ma zaawansowany stopień białaczki. Oczywiście zrobimy co tylko będziemy mogli, jednakże prawdopodobnie nic nie zdziałamy -odpowiedział bardzo powoli.
-Czyli, że ona ... -zaczęła moja rodzicielka, jednakże nie dokończyła.
-Daję jej przynajmniej rok nie więcej -odpowiedział. -A teraz przepraszam muszę udać się na konsultację.
-Możemy do niej wejść? -spytał Arhtur na co lekarz jedynie kiwnął głową i odszedł. -Justin nie wchodzisz? -spytał po chwili mężczyzna. Spojrzałem na niego i pędem rzuciłem się w stronę wyjścia. Musiałem uciec stąd. Uciec z tego miejsca. Z każdą minutą spędzoną tutaj czułem się coraz gorzej. Po chwili znów mknąłem dobrze znanymi mi uliczkami. Zignorowałem wciąż dzwoniący telefon i zjechałem w ulicę prowadzącą na obrzeże miasta. Dobrze wiedziałem, gdzie dążyłem. Musiałem zwolnić prędkość, gdyż wjechałem w drogę mało kiedy używaną, która prowadziła na niewielką polanę. Wyjechałem na polanę będąc już mniej zdenerwowany. Wysiadając z auta wciągnąłem głęboko powietrze degustując się czystą wonią. Wyciągnąłem z bagażnika koc i rozłożyłem go przy strumyku. Pozwoliłem porwać się otaczającemu mnie spokojowi. Nie wiem ile tak leżałem, jednakże ochłonąłem całkowicie. Podczas mojego odpoczywania nie myślałem kompletnie nic. Całkowity relaks. Podniosłem się wiedząc co robić. Powoli udałem się w stronę samochodu. Wracając do szpitala wybrałem numer Kathy. Odebrała dopiero po trzecim sygnale.
-Kochanie nasze plany bez zmian? -spytałem.
-Dzwonisz tylko aby się upewnić, że nie zmieniłam decyzji? Jesteś niemożliwy. Widzimy się za trzy godziny -usłyszałem.
-Co? Leżałem tylko cztery godziny? Niemożliwe -mruknąłem.
-Słucham?
-Do zobaczenia u mnie -odpowiedziałem rozłączając się. Wysiadłem z samochodu. Spokojniej niż poprzednio udałem się na trzecie piętro. Stanąłem przed drzwiami wywołując na swojej twarzy przymusowy uśmiech i niepewnie naciskając na klamkę. Niepewnie wszedłem do pokoju w którym była bliska mi trójka i lekarz wraz z pielęgniarką.
-Justin? -szepnęła Jessica na co posłałem jej uśmiech.
-Mówiłem, że przyjdzie -odpowiedział jej Arthur.
-Panie doktorze dobrze, że pana widzę -zacząłem. -Kiedy Jessica będzie mogła wyjść ? -spytałem zszokowanego lekarza.
-Mogę ją wypuścić za godzinę, jednakże będzie musiała się u mnie stawić jutro o dziesiątej. Pasuje państwu? Jessico dobrze? -zaproponował lekarz.
-Nie jestem pewien ... -zaczął ojciec dziewczyny.
-Przypilnuję, żeby punkt dziesiąta stawiła się u pana w biurze -odpowiedziałem lekarzowi.
-Justin? -spytała zszokowana mama.
-Pamiętasz co Ci wczoraj mówiłem? Zgodziłaś się na to -powiedziałem wprost do Jessici ignorując pozostałą czwórkę podchodząc do dziewczyny i lekko całując ją w usta. Lekko kiwnęła głową.
-Chcę wyjść -powiedziała spokojnie na co na mojej twarzy zakwitł uśmiech.
-Justinie co ty wyprawiasz? -szepnęła moja rodzicielka, gdy lekarz przeprowadzał kontrolne badania na Jessice.
-Zaufaj mi mamo, ja wiem co robię -odpowiedziałem całując ją w czoło. -Przywieziesz ją do mnie? -spytałem na co ona kiwnęła głową. -Do zobaczenia jutro panie doktorze -powiedziałem wychodząc. Chwilę później będąc w domu od razu poszedłem pod prysznic, dzięki któremu czułem jak odzyskuję siły. Założyłem byle jakie szorty, wziąłem Mally i oboje udaliśmy się na dół. Biorąc pudełko lodów usłyszałem dzwonek do drzwi.
-Punkt siedemnasta -usłyszałem otwierając drzwi. -Cóż za widok Justin Bieber z lodami.
-Cześć kochanie -przywitałem się z moją przyjaciółką buziakiem prowadząc ją do kuchni. -Też chcesz? -zaproponowałem, jednakże dziewczyna sama wyciągnęła sobie lody z zamrażalnika i usiadła obok mnie na krześle.
-Słucham? -spytała. Wystarczyło jedno pytanie z jej strony a z moich oczu popłynęły dwa strumienie łez. Po chwili zajadając się lodami opowiedziałem jej wizycie w szpitalu.
-Ja chcę, żeby ona ten ostatni rok przeżyła normalnie a jednocześnie ciekawie -zakończyłem.
-Jednak nie możesz zapominać, że ona jest chora -odpowiedziała wycierając oczy chusteczką. -Bądź dla niej wsparciem aż do końca -dodała wstając. -Jednakże dobrze, że ją wyciągnąłeś z szpitala ugotuję coś wspaniałego. Nowy przepis -powiedziała wywołując na swojej twarzy uśmiech i zerkając na mnie. -Dawno tak źle wyglądającego Cię nie widziałam -mruknęła zajmując się gotowaniem. W spokoju skończyłem swoją porcję lodów i udałem się na górę trochę ogarnąć. Szybko wziąłem prysznic i zszedłem na dół. W kuchni wszedłem na instagrama dodając zdjęcie Kathy z patelnią i dopiskiem: "Piszecie się do nas na kolację? Ponoć ma być rewelacyjnie ;)" Właśnie wygłupialiśmy się do jednej z piosenek, gdy w progu stanęła Jessica.
-Przepraszam powinnam zadzwonić -mruknęła na co przytuliłem ją do siebie. -Skorzystałam z kluczy Twojej mamy.
-No tak cały czas o tym zapominam, muszę wyrobić Ci własne. Tak przy okazji to pamiętasz Kathy? -dodałem.
-Tak -odpowiedziała cicho.
-Jessica! -krzyknęła wesoło Kathy. -Wiele o Tobie słyszałam -dodała przytulając ją do siebie. Wszyscy troje usłyszeliśmy dzwonek. -Pójdę otworzyć.
-Myślałam, że będziemy tylko we dwójkę -szepnęła.
-Później tak -odmruknąłem.
------------------------------------------------------
To zdjęcie no po prostu mega *_* Śliczne oczka ^_^
Notka ani długa ani krótka xD Dodana wręcz szybko ;D 
Piszczcie co myślicie, chcę poznać wasze opinie ;D

wtorek, 9 lipca 2013

32.

-Masz kogoś? -spytała prezenterka. Właśnie przebywałem w jednej ze stacji radiowych, gdzie kończył się mój wywiad. Kobieta pytała mnie o moje plany a że jak twierdziła zostało jej trochę czasu zaczęła mnie pytać o moje prywatne sprawy. 
-Moje serce jest dla Belieberek -odpowiedziałam śmiejąc się.
-Co Cię łączy z Kathy Ferraro? -zadała kolejne pytanie.
-Wspaniała kobieta. Dziewczyna z którą jestem bardzo blisko -odpowiedziałem.
-Jesteście razem? -nie dawała spokoju prezenterka.
-Kathy jest moją przyjaciółką -odpowiedziałem spokojnie.
-W wywiadzie w Polsce Kathy Ferraro powiedziała, że Twoje serce jest już zajęte i nie należy ono do niej a wiec do kogo?
-Niedługo pokażę światu moją ukochaną -powiedziałem uśmiechając się.
-Żałujcie, że nie widzicie jak się uśmiechnął, gdy to powiedział -mruknęła do mikrofonu. -No cóż nie możemy się doczekać. Bardzo dziękuję Ci za ten wywiad -zakończyła posyłając mi uśmiech.Czym prędzej wyszedłem do czekającej na korytarzu Jessici i ruszyliśmy do szpitala. Dzieci z którymi zawsze spędzałem czas bardzo ucieszyły się na mój widok i widok mojej małpki, szybko również zaakceptowały Jessicę. W między czasie zrobiłem dziewczynie zdjęcie z dziećmi i wstawiłem na twittera dopisując "Pomimo, że te dzieci są chore potrafią cieszyć się z życia ;)" Czas spędzony w szpitalu zawsze mijał mi szybko i tak było tym razem ani się obejrzałem musiałem jechać do rodziców.
-Co jutro dzieciaki będziecie robić? -spytał Arthur a Jessica spojrzała na mnie.
-Zwykły normalny szary dzień. Grupa taneczna ćwiczy a ja nagrywam piosenki -odpowiedziałem ziewając. -Przepraszam ciężki dzień miałem.
-Nie przesadzaj -mruknęła Jessica uśmiechając się. Siedziałem wśród mojej rodziny i rozmyślałem nad moją nową płytą, gdy coś wpadło mi do głowy. Wyjąłem swojego iPhona z kieszeni i wystukałem wiadomość do Brauna: "Skontaktuj się z menadżerką Kathy Ferraro. Chcę mieć z nią piosenkę na mojej nowej płycie." Do tej wiadomości dołączyłem numer menadżerki Kathy i wysłałem wiadomość.
-Justin czy ty nie potrafisz przez chwilę wytrzymać bez telefonu? -rzuciła w moją stronę moja rodzicielka.
-To ważne -odmruknąłem.
-Justinie! -powiedziała podniesionym głosem.
-Mamo tu chodzi o moją nową płytę -jęknąłem.
-Odpuść mu. Dobrze wiesz, jak Justin stara się jeżeli chodzi o nową płytę -powiedziała Jessica a ja posłałem jej promienny uśmiech i zerknąłem na wiadomość: "Czy to aż takie ważne? Może już śpi?" Szybko wystukałem odpowiedź: "Tak to ważne. U nich jest dzień ;)" Tak na prawdę nie wiedziałem, czy to prawda, jednakże postanowiłem zaryzykować. Zauważyłem, że dwie kobiety mojego życia zaczęły sprzątać, więc zabrałem Mally do salonu, żeby im nie przeszkadzała. Zerknąłem na telefon, gdzie była wiadomość od mojego menadżera: "Już wszystko załatwione. Szczegóły załatwimy jutro. Ciekawe, że u nich był środek nocy. " Zdążyłem odczytać a mój telefon zaczął dzwonić.
-Słucham?
-Justin co ty wyprawiasz? -usłyszałem z drugiej strony miły głos Kathy.
-Miałem ciekawy pomysł nie?
-Ja miałabym zaśpiewać na nowej płycie Justina Biebera? -usłyszałem.
-I tak wiem, że się zgodzisz -mruknąłem do telefonu.
-Justinie jesteś za pewny siebie.
-Wiem kochanie -odpowiedziałem i uśmiechnąłem się sam do siebie.
-No to widzimy się jutro?
-Co? -spytałem głupio.
-Mam tydzień wolnego. Wracamy do Kanady. Jutro od razu mamy dopracować naszą umowę. Nie mogę się doczekać. Może później mała kolacja u Ciebie? Chłopaki i Jessica? No to załatwione. Do zobaczenia -powiedziała i rozłączyła się. Zaśmiałem się pod nosem.
-Z kim rozmawiałeś? -usłyszałem za swoimi plecami miły głos mojej ukochanej.
-Z Kathy -odpowiedziałem chwytając ją za rękę i usadzając ją sobie na kolanach. -Jedziesz dziś do mnie? -mruknąłem prosto w jej usta. Pragnąłem ją pocałować, jednakże coś jakby stało mi na drodze.
-Obiecałam Twojej mamie zakupy -odpowiedziała.
-Jutro wieczorem u mnie kolacja -powiedziałem a nieco głośniej już dodałem. -Mamo Jessica ma być wolna na 19.
Resztę wieczoru spędziliśmy rozmawiając.
Obudził mnie budzik nastawiony na siódmą rano. Wziąłem szybki prysznic i ruszyłem prosto do miasta w stronę małej restauracji. Na miejscu był już Braun.
-Nie dało się wcześniej zorganizować tego spotkania? -spytałem na powitanie ziewając.
-Twoja koleżanka mówiąc, że ma tydzień wolnego miała na myśli tydzień wolnego na nagranie teledysku do jej singla -odpowiedział i wstał, żeby się przywitać z menadżerką Kathy i samą dziewczyną. Ja również ucałowałem jakże dobrze mi znane kobiety.
-Może przejdziemy od razu do rzeczy? Nie mamy zbyt dużo czasu -zaproponowała menadżerka zamawiając od razu sok. Wszyscy złożyli zamówienie i zaczęła się jakże mi znana procedura umowy. Ziewałem jednocześnie przytakując na wszystkie pytania. W pewnym momencie poczułem kopnięcie pod stołem. Zerknąłem podirytowany na Kathy.
-Może byś zaczął słuchać. Scooter coś do Ciebie mówił -szepnęła Kathy. Posłałem jej promienny uśmiech i zerknąłem na mojego menadżera.
-Mógłbyś powtórzyć?
-Za miesiąc nam pasuje racja? -pytał a na jego twarzy dostrzegłem ledwo widoczną zmarszczkę pomiędzy brwiami co oznaczało, że musi się denerwować.
-To by oznaczało, że ta piosenka kończyłaby moją płytę? Hmmm idealnie -odpowiedziałem poprawiając się na krześle i wywołując na swojej twarzy uśmiech. Reszty słuchałem już lepiej niż poprzedniej części. Ustalili, że to my mamy wybrać piosenkę i ustalić studio co oczywiście było od początku wiadome z racji tego, że ta piosenka miała znaleźć się na mojej płycie.
-Będę u Ciebie na siedemnastą. Ugotuję coś dobrego -powiedziała Kathy na koniec i chwilę później zniknęła wraz z menadżerką za drzwiami restauracji. Już miałem z niej wychodzić, gdy zadzwonił mój telefon.
-Słucham? -spytałem do telefon wcześniej nie zerkając na telefon.
-Gdzie jesteś? Z resztą nie ważne. Przyjedź do szpitala, tego przy moście. Wiesz którego? Szybko -wypowiedziała wszystko na jednym wydechu.
-Mamo co się stało? -spytałem przerażony.
-Jessica ... ona ... po prostu tu przyjedź -usłyszałem wypowiedź swojej rodzicielki przerywaną łkaniem. Szybko rozłączyłem się potrącając lekko Brauna przy wybieganiu z restauracji. Szybko wskoczyłem do auta i chwilę później mknąłem przez jakże dobrze znane mi uliczki.

niedziela, 30 czerwca 2013

31.

-Co?! -krzyknęła moja rodzicielka, gdy opowiedziałem jej jak poznałem się z Jessicą i o moich uczuciach do niej. -Jesteście młodzi wydaję wam się!
-Mamo uspokój się.
-Nie będziesz mi mówić co mam robić!
-Już spokojnie -do akcji wkroczył ojciec Jessici. -Macie moje błogosławieństwo. Jednakże jak wam się nie uda to ja nie chcę jakiś obrażonych nastolatków w rodzinie, jasne? -od początku spodobał mi się ten facet, jednak swoją teraźniejszą postawą zarobił sobie największego u mnie plusa. Ze szczęścia aż wstałem i przytuliłem go.
-Dajesz im swoje błogosławieństwo?!
-Niech spróbują. Nic im nie zaszkodzi -znów stanął w naszej obronie Arthur.
-My też chcemy być choć trochę szczęśliwy -powiedziałem mamie na co ona tylko kiwnęła głową i opadła na fotel. Chwilę później byliśmy w pokoju Jessici. Skromnie urządzony w niebieskim kolorze.
-Uff szybko poszło -mruknąłem i przyciągnąłem ją do siebie zamykając w szczelnym uścisku. Natychmiast odnalazłem jej usta i przylgnąłem do niej. Nie opierała się tylko zarzuciła mi ręce na szyję i chwilę później wylądowaliśmy na łóżku. Oboje nie zauważyliśmy, gdy do pokoju weszła moja rodzicielka, póki cicho nie odchrząknęła.
-Powinnaś zapukać -mruknąłem w jej stronę.
-Widocznie nie słyszeliście -odparowała. -Zostaniesz na obiedzie?
-Nie mam czasu -odpowiedziałem i pocałowałem Jessicę i moją rodzicielkę w polika i wyszedłem. Mknąłem przez ulicę do mojego domu i rozmawiałem z Kathy przez telefon. Wytłumaczyłem jej całą sytuację i płakałem ze szczęścia wraz z nią.
*
Położyłem się na łóżku i włączyłem twittera. Odpowiedziałem na parę postów i sam napisałem: "Idę spać jako najszczęśliwszy człowiek na świecie. ;)" Natychmiast pojawiło się wiele komentarzy, przez chwilę obserwowałem je wszystkie, jednak chwilę później usnąłem.
Obudziła mnie moja małpka, która zaczęła skakać mi po łóżku.
-Jak się tutaj dostałaś co? Głodna jesteś? -spytałem jej wstając z łóżka. Położyłem ją sobie na ramieniu i w samych slipkach zszedłem na dół. W kuchni stanąłem jak wryty ponieważ była w niej Jessica. Jak gdyby nigdy nic pocałowała mnie i znów zajęła się gotowaniem.
-Co ty tutaj robisz? -spytałem się jej obejmując ją od tyłu.
-Twoja mama dała mi klucze -odpowiedziała uciekając ode mnie.
-Moja rodzicielka dała ... Jak to? -zdziwiony tym co przed chwilą usłyszałem stanąłem jak wryty z otwartą buzią.
-Hahahahah -wybuchnęła śmiechem. -Porozmawiałam sobie z nią w nocy i już mniej przeżywa nasz związek -wyjaśniła nakładając coś na talerz a Mally podając banana. -Zjesz? -posłała mi jeden ze swoich czarujących uśmiechów a ja podszedłem do niej i wpiłem się w jej usta.
-Teraz mam tylko ochotę na Ciebie -szepnąłem pomiędzy jednym a drugim pocałunkiem, jednakże Jessica po chwili przerwała tą namiętną chwilę.
-Musisz iść do studia poprawić jeden z momentów piosenki, później masz wywiad o tym co masz w dalszym życiu robić. Następnie udasz się do szpitala na comiesięczne odwiedziny a wieczorem kolację u naszych rodziców -powiedziała moja ukochana licząc na palcach.
-Nauczyłaś się całego mojego planu miesięcznego na pamięć? -zwróciłem się do niej biorąc od niej talerz i siadając do stołu.
-Twoja mama stwierdziła, że jednak dobrze będzie jeżeli będę miała go pod ręką i musiałam wszystko przy niej zapisywać do telefonu -wyjaśniła mi a ja cicho westchnąłem na co się roześmiała.
-Będziesz mi towarzyszyć? -zwróciłem się do niej, gdy zjadłem.
-Z przyjemnością -odpowiedziała i włożyła wszystkie naczynia do zmywarki. -Chyba nie muszę pomagać Ci się ubierać co?
-Zapewne to skończyłoby się rozbieraniem a -tu spojrzałem na zegarek -za pół godziny musimy być w studiu. Znam cały swój plan na pamięć -dodałem wychodząc.
*
Weszliśmy do studia a wszystkie oczy skierowały się w naszą stronę. Scooter spojrzał się na mnie zdziwiony.
-Dziś punktualnie?
-Hahaha -zadrwiłem. -Miałem pomoc -dodałem wskazując na Jessicę. Scooter dopiero jakby teraz ją zauważył.
-Nie powinna tutaj przebywać -wyparował a ja spojrzałem na niego wściekły.
-To ja z Mally poczekamy na zewnątrz -powiedziała pośpiesznie moja ukochana.
-Nie! -odpowiedziałem pośpiesznie może za bardzo podniesionym głosem. -Jako moja dziewczyna ma prawo przebywać gdziekolwiek zechcę.
-To zmienia kolej rzeczy -odpowiedział mój menadżer od razu wywołując na twarzy uśmiech i podchodząc do Jessici. -Scooter Braun -przedstawił się.
-Jessica -odpowiedziała podając mu rękę.
-To już wiem po co Twojej mamie był Twój plan potrzebny. Bierzmy się do roboty! -powiedział już głośniej. -A ty usiądź sobie na kanapie, jakbyś czegoś potrzebowała możesz tylko mruknąć -dodał Braun idiotycznie się ciesząc.
------------------------------------------------------------------
Notka ani długa ani krótka. Jak tam wakacje wam lecą? Ja jeszcze dwa tygodnie muszę załatwiać szkołę ;____; Sierpień to mam cały zaplanowany a pozostałą część lipca na spontana xD 
Życzę wam a żebyście te wakacje spędziły dobrze i zapamiętały je do końca życia. Żeby nie były tak jak każde inne przed komputerem i telewizją xD
Pozdrowienia z tej strony monitora ;D

wtorek, 18 czerwca 2013

30.

Niesamowicie było znów znaleźć się w domu, jednak trochę smutno mi było, że już nie będę uczestniczył w ich trasie. Ledwo zdążyłem wejść do domu a mój telefon zadzwonił.
-Justin? -usłyszałem zniecierpliwiony głos mojej mamy.
-Tak?
-Czemu nie odbierałeś? Martwiłam się. Kiedy do nas przyjedziesz? Zdążysz dziś? Tak bardzo się za Tobą stęskniliśmy. Dawno się nie widzieliśmy. To do zobaczenia -powiedziała i rozłączyła się. To właśnie była moja rodzicielka. Nie chciała, żebym sam podejmował decyzje, tylko podejmowała je za mnie. Rzuciłem w domu walizki i żeby nie tracić czasu pojechałem do mojej rodzicielki. Otworzyła mi Jessica. Zerknęła na mnie i ze łzami w oczach wybiegła z domu. Próbowałem ją zatrzymać, jednak wyrwała mi się i za rogiem zniknęła mi z oczu. A w drzwiach stanęła moja mama i od razu mnie do siebie przytuliła uniemożliwiając mi pójście za Jessicą.
-Nareszcie kochanie mam Ci tyle do opowiedzenia. Wejdź -zaczęła i wpuściła mnie do środka. Przez najbliższą godzinę mówiła o wydarzeniach, które przegapiłem, przyjazd jakiejś tam rodziny Jessici i to dlaczego pojechałem w trasę. Słuchałem jej opowiadania i raz po raz ziewałem. -Zostaniesz na obiedzie? -zakończyła pytaniem swoją opowieść.
-Nie. Jutro jadę na spotkanie z Brownem i cały dzień mam być w studiu a później zaczynamy już nagrywanie teledysku -wyjaśniłem.
-I po co jechałeś w tą trasę? W ogóle nie odpocząłeś -znów zaczęła marudzić i postanowiłem się ulotnić. Cmoknąłem ją w polika i udałem się do domu.
*(Dwa dni później)
-Rezygnuję -powiedziała głośno Jessica.
-Jak to młoda damo? Co to znaczy rezygnuję?! -krzyknął wzburzony choreograf. -Nagrywamy dziś teledysk a ty mówisz rezygnuję.
-Jak nagramy mistrzu. To jest mój pierwszy i ostatni teledysk -odpowiedziała.
-Tak samo jak i mój -usłyszałem za swoimi plecami głos Harrego. Odwróciłem się i podbiegłem do niego. Kątem oka zauważyłem jakiś ruch, jednak skupiłem się na Harrym i uderzyłem go. Chwilę później poczułem jak odciągają mnie od niego.
-To za Kathy! Jesteś idiotą! Nie weźmiesz udziału w tym teledysku! Wylatujesz! -krzyczałem a złość aż ze mnie kipiała.
-Justin spokojnie -szepnęła mi do ucha Jessica. -Choreografia jest zaplanowana i mamy się jej trzymać. Nie chcesz chyba wszystkiego zepsuć?
-Nie -odpowiedziałem i strąciłem ze swoich ramion ręce chłopaków.
-Niech każdy się przyszykuje! Zakryjcie mu tego siniaka, którego będzie miał -wydał rozkazy choreograf i oddalił się w głąb hali.
-Możemy porozmawiać? -spytałem chwytając Jessicę za rękę i przyciągając bardziej do siebie. -Czemu rezygnujesz? -szepnąłem jej prosto w usta. Widziałem jak drżała, czułem to.
-Z Twojego powodu -odpowiedziała a jej słowa ugodziły mnie prosto w serce. -Puść mnie -dodała wyrywając się mi i szybkim krokiem idąc w stronę szatni. Przez kolejne minuty stałem tak i wpatrywałem się w jeden punkt. Wstrząsnąłem głową i poszedłem na swoje miejsce. Ja miałem nagrywać zupełnie gdzie indziej niż pozostali. Akcja miała się dziać w środku a ja miałem śpiewać podczas wielkiej ulewy na zewnątrz. Teledysk opowiadał o parze, która walczy żeby mogła tańczyć. Czasem miałem być pokazywany ja.
*
-Podwieźć Cię do domu? -spytałem dziewczyny, która siedziała obok mnie. Jessica lekko kiwnęła głową i po chwili mknęliśmy moim autem po uliczkach. W pewnym momencie dziewczyna zareagowała.
-Hej ja mieszkam w zupełnie innym miejscu -powiedziała lekko podniesionym głosem co mnie kompletnie rozbawiło. Uśmiechnąłem się do niej łobuziersko i wzruszyłem ramionami. -No nie -jęknęła i odwróciła głowę w drugą stronę. Chwilę później byliśmy w moim domu. Dziewczyna nie protestowała tylko weszła.
-Ja chcę z Tobą być. Kathy to tylko przyjaciółka a ten pocałunek to wyzwanie od jednego z jej tancerzy. Harry dostał bo chciał się dzięki niej wybić. Zależy mi na Tobie i tylko na Tobie -ostatnie słowa wyszeptałem jej wprost w usta od razu się w nie wpijając. Nie protestowała, tylko czym prędzej do mnie przywarła. To co teraz czułem nie potrafiłem jakkolwiek opisać. Wszystkie uczucia naraz we mnie eksplodowała. Ręka Jessici zostawiała za sobą pełno małych iskierek na moim ciele. Podczas każdej minuty naszego coraz bardziej namiętnego pocałunku wszystko we mnie umierało i rodziło się na nowo. Dziewczyna nie czekając na moją reakcję zaprowadziła mnie w stronę sypialni.
*
Obudziły mnie promienie słoneczne, które wdzierały się do mojego pokoju przez okno. Nie otwierając oczu przejechałem ręką po łóżku, które okazało się puste. Przerażony otworzyłem oczy, jednak na podłodze zauważyłem ubrania mojej ukochanej. "Czyli to mi się nie śniło" -pomyślałem. W samych slipach zbiegłem na dół i zastałem ją w kuchni. Stała pośrodku kuchni, jedynie w mojej koszulce. Podszedłem do niej obejmując ją od tyłu.
-To był błąd -szepnęła odpychając mnie od siebie. -Ranimy w ten sposób swoich rodziców.
-Mają swoje szczęście, więc pozwól im się nim cieszyć a sama bądź szczęśliwa. Ze mną -dodałem. Przytulając ją do siebie.
-Zrobiłam Ci śniadanie -powiedziała, gdy puściłem ją i poszła na górę. Zjadłem pośpiesznie to co mi przygotowała i ruszyłem za nią. Była u mnie w pokoju. -Co im powiemy?
-Nie wiem -odpowiedziałem klękając przed nią. -Jednakże zrobimy to razem. Dziś.
Czym prędzej ubrałem się i oboje ruszyliśmy do domu naszych rodziców.

środa, 5 czerwca 2013

29.

Będąc krok od wyjścia złapałem Kathy za rękę i znów odwróciłem do fanów.
-Kathy ma dziś urodziny! -krzyknąłem do mikrofonu. -Happy birthday -zacząłem śpiewać a fani zaśpiewali za mną. Pod koniec piosenki na scenę wyjechał wielki tort a za nim wyszła cała ekipa. Widziałem jak na halę w wyznaczonych miejscach wjeżdżają torty.  Odwróciłem się by spojrzeć na wielki ekran. Wyświetlane były tam zdjęcia Kathy od dzieciństwa aż po teraz. Agnes miała świetny pomysł. Zastanawiało mnie tylko to skąd ona je wzięła.Zauważyłem kontem oka jak Kathy przytula wszystkim po kolei. Obserwowałem fanów cały czas śpiewali Happy birthday. Przyszła kolej na mnie i Kathy uściskała mnie. Odwzajemniłem uścisk. Kathy znów przemówiła do mikrofonu.
-Bardzo wam dziękuję -powiedziała a w jej oczach widziałem łzy. -Chciałyście dziś rano, żebym wam przedstawiła moją siostrę. Oto jest Vicki -dodała a jej siostra do niej podeszła. Kathy zerknęła na mnie.
-Życzę wam smacznego tortu. A teraz porywam solenizantkę, żeby mogła się przygotować do M&G -powiedziałem do mikrofonu chwytając Kathy i Vicki za ręce i schodząc z nimi ze sceny. Za sceną stała Agnes. -To ona wszystko przygotowała -szepnąłem Kathy do ucha a ona rzuciła się dziewczynie na szyję.
-Jestem Ci bardzo wdzięczna. Dam Ci mój numer jeżeli będziesz miała jakiekolwiek kłopoty to możesz się do mnie zwrócić. Do Justina pewnie też -powiedziała znów ją przytulając a ja pokiwałem głową. -Jakbyś chciała to możesz uczestniczyć z nami w M&G -dodała.
-Chętnie -odpowiedziała.
*
-A oto mój prezent -powiedziałem wchodząc za Kathy do naszego małego pokoju w autokarze. Zaraz po M&G ruszyliśmy do hotelu. Po kolacji wsiedliśmy do autokaru. Czekało nas 19h jazdy do Moskwy. Na miejscu mieliśmy być na wieczór a rano koncert i znów od razu w autokar. Kathy z ciekawością rozerwała papier i pisnęła z zachwytu. -Sam zrobiłem -dodałem. -No dobra sama wiesz kto mi pomagał -powiedziałem śmiejąc się. Kathy dołączyła do mojego śmiechu. Nachyliłem się i na jej ustach złożyłem namiętnego buziaka. -Wszystkiego najlepszego -wymamrotałem pomiędzy jednym a drugim pocałunkiem. Dziewczyna nie opierała mi się. Zarzuciła mi ręce na szyje i przylgnęła do mnie ciałem. Oboje upadliśmy na łóżko. Pocałunkami zszedłem na szyję a ona cicho się zaśmiała. -Masz łaskotki? -mruknąłem.
-Yhym -odpowiedziała wracając do moich ust. W tym samym czasie do pokoju wszedł jej tata. Oboje odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni. Kątem oka zauważyłem jak Kathy się czerwieni.
-To miała być tylko przyjaźń. Justin siadaj na swoim łóżku a ty Kathy popraw sukienkę -rozkazał. Posłusznie usiadłem na swojej kanapie i dopiero teraz zauważyłem, że sukienka Kathy podwinęła się aż do brzucha. Lekko zirytowany tą sytuacją zaczerwieniłem się. -Po co ukrywacie związek? Przecież wiecie, że media i tak o was już mówią jako para -zaczął.
-My nic... To nie tak... Justin to tylko przyjaciel -tłumaczyła Kathy.
-To tylko hormony -uzupełniłem jej wypowiedź.
-To może chłopcze spróbujesz je unormować? -spytał wściekły a na jego twarzy bardzo dobrze było widać teraz zmęczenie.
-Tato to tylko Justin -powiedziała Kathy błagalnym głosem.
-Jeżeli się nie określicie czy jesteście parą czy przyjaciółmi to będę zmuszony poprosić Justina, żeby nie uczestniczył w naszej trasie -uzupełnił. Przewidywałem coś takiego. Ten facet nigdy mnie nie lubił i zawsze chciał pokazać mnie w jak najgorszym świetle.
-To jest moja trasa -powiedziała władczym tonem Kathy wstając z łóżka. -I każdy kto zechcę będzie w niej uczestniczył a Justin to tylko przyjaciel. Dziś mam osiemnaste urodziny czyli jestem już pełnoletnia a teraz chciałabym się udać spać tato -zakończyła swoją wypowiedź przemiłym tonem. Jej ojciec obrzucił mnie groźnym spojrzeniem i wyszedł z pokoju a dziewczyna ciężko usiadła na łóżku a na jej polikach widziałem łzy. Powoli wstałem i przytuliłem ją do siebie. Zaczekałem aż uśnie i wyszedłem po pepsi. Oprócz Kathy i Vicki, która spała teraz na dodatkowym łóżku nikt jeszcze nie spał. Dołączyłem do Kenny'ego, który grał w jakąś grę.
-Kiedy wracamy? -spytał.
-Jutro śpiewam ostatni raz. Później jedziemy z ekipą do Helsinek [Taka wiadomość od autorki to jest w Finlandii.], gdzie żegnamy się przed koncertem i wracamy do domu -wyjaśniłem. -Dobranoc -dodałem już głośniej. Chwyciłem małpkę, która próbowała przewrócić krzesło i poszedłem spać.
*
-Z tego miejsca chciałbym podziękować wszystkim osobom, które poznałem podczas tej trasy. Dziękuję, jakże wspaniałym tancerzom, Mattowi, upierdliwej menadżerce i tacie Kathy. Chciałbym się jednocześnie z wami pożegnać -powiedziałem zerkając na Kathy. Na jej twarzy widziałem szok. -Do zobaczenia może kiedyś jeszcze -krzyknąłem do mikrofonu i boje z Kathy zeszliśmy ze sceny. Szybko pobiegliśmy do autokaru. W między czasie zdążyliśmy się jedynie przebrać i wziąć prysznic. W autokarze chwyciliśmy po kawałku pizzy. Gdy się najadłem szybko usnąłem.
-Justin -usłyszałem miły głos Kathy, który mnie obudził.
-Co? -odpowiedziałem pół przytomny.
-Jesteśmy na miejscu -odpowiedziała.
-Przespałem tyle czasu?
-Niewiarygodne racja? Należało Ci się. Za godzinę samolot masz -zerknęła na zegarek.
-O cholera -powiedziałem zrywając się z łóżka.
Podczas następnej godziny latałem jak nawiedzony pakując się i żegnając ze wszystkimi. Na lotnisko pojechałem sam wraz z Kenny'm i Mally bo oni musieli przygotować się do koncertu.
------------------------------------------------------------
Rozdział krótki, ale bardzo chciałam coś dodać. 
Może macie ochotę na mojego aska? ;D

piątek, 31 maja 2013

28.

-No to zacznijmy. Johnny będzie podchodził do każdej z was. Tą którą wyznaczy może zadać nam pytanie -powiedziała już pewna siebie Kathy. Tak i taką właśnie ją kochałem. Pewną siebie.-Johnny? -spytała w przestrzeń a na schodach pojawił się tancerz i podszedł do dziewczyny o blond włosach w ostatnim rzędzie. Dziewczyna od razu wstała i spytała:
-Wy jesteście razem? Jako para -zerknąłem na Kathy a ona na mnie. Posłałem jej uśmiech. Dziewczyna cicho kaszlnęła.
-Juss ma już zajęte serce. I nie należy ono do mnie -powiedziała śmiejąc się. -Kocham oczywiście Justina i on mnie też, jednak jest to miłość przyjacielska nic po za tym -zakończyła swoją wypowiedź lekko kiwając głową na Johnny'ego. Podszedł on do innej dziewczyny, która również wstała.
-Jak się poznaliście?
-Jak normalni ludzie. Juss wychodził z kawiarni a ja szłam z kawą w ręku i no wpadliśmy na siebie. Jest to bardzo pospolity sposób poznawania. -Kathy zakończyła swoją wypowiedź głośnym śmiechem a na scenę wbiegła Mally. Małpka podbiegła do mnie i wskoczyła mi na kolana. Ucałowałem ją w czubek głowy. Kolejna dziewczyna wstała.
-Jak się czułeś, gdy nie było przy tobie Mally?
-Yhm moich uczuć nie da się opisać. Najpierw byłem zdenerwowany a później złość na innych mi przeszła, pozostała tylko na samego siebie, że nie dopilnowałem takich rzeczy -odpowiedziałem posyłając jej uśmiech.
-Ile jeszcze będziesz wraz z Kathy w trasie? -spytała inna.
-Około tygodnia -odpowiedziałem.
-Kathy a jak Twoje życie prywatne? -spytała inna.
-Nie mam czasu na chłopaków -odpowiedziała uśmiechając się szeroko.
-Czy mogłabyś przedstawić nam Vicki? -spytała inna.
-Moja siostra aktualnie ma lekcje, jednak obiecuję, że wyjdzie na koncercie i wam ją przedstawię -odpowiedziała sięgając po sok i pijąc łyka.
-To prawda, że jesteś Polką? -spytała znikąd Agnes pojawiając się w pierwszym rzędzie. Na sali zapadła kompletna cisza. Wszystkie oczy skierowały się w stronę Kathy. Ja również skupiłem się na niej. Dziewczyna odpowiedziała coś w nieznanym języku a mi na ucho szepnęła "Odpowiedziałam im: tak i jestem z tego dumna". Inna fanka wstała i spytała coś w nieznanym mi języku. Kathy znów szepnęła mi na ucho: "Spytała mnie czy umiem mówić po polsku a ja odpowiem im, że owszem" a głośniej znów powiedziała coś nieznanego mi.
-No tak przepraszamy, przecież ty nic nie rozumiesz. Justin co myślisz na temat tego mało znanego faktu? -spytała już inna fanka. -Wiedziałeś o tym?
-Dowiedziałem się tak jak wy dziś, jednak nie teraz. Ta dziewczyna kryje w sobie wiele tajemnic -odpowiedziałem całując Kathy w rękę. Na scenę weszła menadżerka Kathy i podeszła do niej. Szepnęła jej coś na ucho i obie wyszły. Zmieszany spojrzałem na fanki. Spoglądały na mnie wyczekująco.  Szybko wywołałem na swojej twarzy uśmiech.
-Johnny kontynuujmy -powiedziałem wciąż zerkając za ramię, tam gdzie zniknęła Kathy. Miałem dziwne przeczucie.
-Kto jest wybranką Twojego serca? -wyrwało mnie z moich chorych myśli kolejne pytanie.
-Och Kathy. To jest dopiero dziewczyna -zaśmiałem się. -To jest trudne pytanie. Nie chcę nic przed moimi Beliebers ukrywać, jednak nie chciałbym zapeszyć.
-Czyli nam nie ufasz? -usłyszałem z końca sali.
-Moje kochane ufam wam, jednak zrozumcie też mnie. Jedyną osobą, która wie o wszystkim jest Kathy. Nawet moja mama nie wie. Pewnie ten wywiad jak do niej dotrze to będzie w szoku i będę miał opierdziel -odpowiedziałem śmiejąc się. Mój śmiech trochę rozluźnił atmosferę i na scenę znów wkroczyła Kathy. Zauważyłem, że miała spuchnięte oczy. Na pewno nie płakała, jednak powstrzymywała się od płaczu. Fani również musieli to zauważyć.
-Czy coś się stało? -spytała kolejna fanka Kathy.
-Nic takiego ważnego. Koncert odbędzie się normalnie. Coś musiało mi wpaść do oka -skłamała, jednak ja to wyczułem i fani również.
-Pomimo wszystkiego co by się nie działo ja będę z wami. Nie opuszczę was. Jesteśmy rodziną -powiedziała niska dziewczyna o czarnych włosach wstając a inne biorąc z nią przykład również wstały. To było niesamowite uczucie znaleźć się tutaj z nimi.
Wziąłem gitarę i odśpiewaliśmy trochę piosenek Kathy i moich i nasze spotkanie na tym się zakończyło. Szybko odszukałem Agnes i wręczyłem jej plik banknotów.Kathy w drodze powrotnej do hotelu oglądała coś na TV. Widziałem po niej, że nie chce rozmawiać i nie zmuszałem jej do tego. Usiadłem obok niej a ona przytuliła się do mnie. Pod hotelem było pełno paparazzi. Chwyciłem Kathy za rękę i szybko przebiegliśmy drogę pomiędzy hotelem a autokarem. Na górze Kathy dała mi buziaka w polika i się zmyła. A ja wykąpałem Mally i zadzwoniłem do rodzeństwa. Odebrał mój ojciec. Nie był zadowolony z faktu, że nie jestem w swojej trasie, jednak nie skrytykował tego.
*
-Agnes wszystko gotowe? -spytałem dziewczyny stojącej przede mną. Była ubrana w niebieską sukienkę.
-Tak -odpowiedziała, uśmiechając się do mnie. -Nie to nie tam!-krzyknęła i gdzieś pobiegła. Zerknąłem na nią przez ramię i wróciłem do garderoby. Kathy właśnie miała układane włosy.
-Stresujesz się? -spytałem chociaż nie musiałem. Widać było na jej twarzy napięcie. W odpowiedzi kiwnęła głową. Chwilę później wyprowadziłem ją na scenę i wróciłem na swoje miejsce, którym był fotel za sceną. Spokojnie przeczekałem cały koncert. Podczas pierwszej piosenki widziałem jak twarz Kathy rozluźnia się i dziewczyna znów staje się pewna siebie. Przy ostatniej piosence jaką Kathy miała zaśpiewać podszedł do mnie facet i kazał się przygotować. Chwyciłem mikrofon i tam skąd miałem startować. Nie miałem wyjść na scenę normalnie. Agnes poprosiła mnie, żeby wyszedł z sektora dla jakichś tam VIP-ów i przeszedł przez widownię. Tak właśnie musiałem zrobić. Szybko udałem się w stronę tego sektora. Zauważyłem idąc bokiem, że ochroniarze już stoją, tak żebym przeszedł i żadna fanka się na mnie nie rzuciła. Wszedłem do sektora, w którym był tylko Kenny. Uśmiechnąłem się do niego i odwróciłem przodem do sceny. Kathy przemówiła.
-To będzie moja ostatni piosenka -fanki zapiszczały i musiała chwilę przeczekać. -Tak to jest ten moment kiedy na scenę wychodzi Justin -powiedziała śmiejąc się. -As long as you love me -usłyszałem. Kathy ze spokojem odśpiewała swoją cześć. Refren powtarzałem za nią. Wiedziałem, że teraz będzie moja kolej. Po raz pierwszy od niedawna stresowałem się.
-I'll be your soldier -zaśpiewałem wychodząc z sektora. Widziałem szok na twarzy Kathy, która zrobiła mi miejsce na scenie. Nie odwracałem się, jednak wiedziałem, że za mną idzie zawsze czujny Kenny. Skupiłem wzrok na Kathy i powoli przeszedłem przez wyznaczony dla mnie tor. -Just take my hand -zaśpiewałem ostatnią linijkę mojego kawałka chwytając ją za rękę i obracając. Kathy zaśmiała się. Oboje zaczęliśmy śpiewać refren. Zakończyliśmy głośnym "Kochamy was". Oboje ukłoniliśmy się i odwróciliśmy plecami do fanów i ruszyliśmy w stronę wyjścia.

-----------------------------------------------------------------
Skończyły mi się rozdziały i pisze na bieżąco. ;D Właśnie teraz dostałam weny, wiec mam nadzieję, ze nabazgram trochę więcej ;D
+Tak skończyłam właśnie na nieodpowiednim momencie ;D
+Jak widzicie na wasze prośby piszę dłuższe rozdziały ;D
 

wtorek, 28 maja 2013

27.

-Udostępnię to zdjęcie -zacząłem.
-Jednak Justin wiesz, że będzie przez to dużo plotek -powiedziała. Wyczułem w jej głosie zdenerwowanie.
-Wiem -odpowiedziałem bliżej do niej podchodząc. -Jednakże czemu nie zrobić większego hałasu? I tak już wszyscy wiedzą.
-A Jessica? -spytała. Również ze względu na nią chciałem, żeby wszyscy myśleli, że jestem wraz z Kathy. Chciałem, żeby ona myślała. -Moje uczucie do niej gaśnie -wyjaśniłem. Oboje odskoczyliśmy od siebie bo usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że byliśmy tak blisko. Bardzo powoli podszedłem do drzwi i je otworzyłem. Naszym oczom ukazał się Matt.
-Menadżerka mnie tu wysłała -wyjaśnił na wstępie. Tuż obok mnie pojawiła się Kathy cmoknęła mnie w polika i poszła do swojego pokoju. Matt ruszył ramionami i ruszył wzdłuż korytarza. Z cichym westchnieniem zamknąłem drzwi i wziąłem szybki prysznic. Później sięgnąłem po telefon. Włączyłem instagrama i wstawiłem zdjęcie z dopiskiem "Niezłe ujęcie Johnny. Dzisiejszy wieczór trafił na moją listę niesamowitych wieczorów ;)". Tak to powinno zaciekawić media. Uwielbiałem robić z niczego wielkie akcje. Ta akcja powinna być niesamowita. Nawet nie zorientowałem się kiedy usnąłem.
Obudził mnie dzwonek mojego telefonu. Nie wiedząc kto dzwoni odebrałem.
-Cześć stary -usłyszałem głos Christiana.
-Ładne zdjęcie na instagramie dodałeś -dodał Ryan
-Obetnę wam głowy -odpowiedziałem ziewając.
-Stary idealne ujęcie -zażartował Ryan. -Szkoda, że my wam nie zrobiliśmy jak się w kuchni przytulaliście. Sprawa szybciej by wyszła na jaw.
-Ha ha ha. Szkoda że na Ciebie tak nie lecą nie? -zadrwiłem. -Wiecie jakie mnie uczucia łączą z Kathy -uzupełniłem.
-Tak stary wiemy -odpowiedział Christian. Byłem pewny, że Ryan właśnie dostał od niego po głowie.
-Dobra chłopaki kończę nie mam czasu -wyjaśniłem rozłączając się.  Wziąłem szybki prysznic i zszedłem na dół. Wszyscy już siedzieli przy stole. Odebrałem od Vicki moją małpkę.
-Mally kochanie jak ja Cię dawno nie widziałem -powiedziałem do niej całując ją w czubek głowy i podając jej banana. -Vicki na pewno ona Ci nie przeszkadza? Ja mogę się nią zająć.
-Nie -odpowiedziała dziewczynka czerwieniąc się. W tej chwili do stolika podeszła Kathy. Przywitała się ze mną buziakiem i usiadła pomiędzy mną a Vicki.
-Muszę z wami porozmawiać -mruknął do nas ojciec dziewczyn. Resztę śniadania spędziliśmy omawiając szczegóły dzisiejszego dnia. Oboje z Kathy jeszcze na śniadaniu zamieściliśmy na twitterze informacje o dzisiejszym dniu. Później czym prędzej zmyliśmy się do pokoju Kathy. W pokoju ja bawiłem się z Mally a Kathy przebierała się. Uważała, że dziś powinna wyglądać perfekcyjnie. Usłyszałem swój telefon. Zerknąłem na wyświetlacz. Agnes. Odebrałem.
-Co jest? -spytałem.
-Dziesiąta -odpowiedziała.
-O cholera -mruknąłem. -Za chwilę wyjeżdżamy całą ekipą do hali. Próba generalna i spotkanie z fanami. Już jesteś? -spytałem na co ona tylko mruknęła. -To widzimy się na miejscu -powiedziałem rozłączając się.
-Kto to? -spytała Kathy podchodząc do mnie. Zerknąłem na nią. Czarna sukienka podkreślała jej idealną figurę, brązowe włosy były podkręcone i swobodnie zwisały a duże brązowe oczy z niecierpliwością się we mnie wpatrywały. -No co?
-Nic. Po prostu ślicznie wyglądasz -odpowiedziałem biorąc ją za rękę i ciągnąc na dół. Wszyscy już czekali przy wejściu. Mally na szczęście nie przeszkadzała. Vicki zostawała jak na razie w hotelu, miała mieć lekcje, więc chciałem wziąć Mally ze sobą. Jakoś nikogo nie zdziwiło to, że szliśmy z Kathy za ręce. U nas to było całkiem normalne zachowanie. Szybko wsiedliśmy do autokaru i ruszyliśmy. Od razu z Kathy zamknęliśmy się w pokoju. Leżąc obok Kathy wszedłem na instagrama. Pełno komentarzy. "Niesamowicie razem wyglądacie" skomentowała jedna z fanek. Pokazałem to Kathy na co ona tylko się zaśmiała. Inna dziewczyna napisała: "Więcej takich zdjęć". Oboje roześmiani wyszliśmy z pokoju. Było dużo fanek. Wyjrzałem z ciekawością przez okno i szybko wybrałem numer Agnes. Odebrała po pierwszym sygnale.
-Podejdź jak najbliżej się da autokaru -powiedziałem od razu rozłączając się. Chwilę później ją ujrzałem.
-Kenny widzisz tamtą dziewczynę? -spytałem go wskazując na Agnes. -Gdy wyjdziemy z autokaru Twoim zadaniem jest to, żeby do nas dołączyła ok? -spytałem na co pokiwał mi głową. -Jesteśmy gotowi -powiedziałem menadżerce. Matt wyszedł pierwszy z autokaru i dał znak ochronie. Tamci czym prędzej zrobili nam drogę do wejścia. Wyszedłem pierwszy podając rękę Kathy. Dziewczyna wyszła chwilę za mną a za nami Kenny. Wolnym krokiem ruszyliśmy w stronę hali. Kenny zrobił tak jak go prosiłem i od razu podszedł do dziewczyny, jednak stawiała lekki opory.
-Agnes chodź! -krzyknąłem. Dziewczyna zerknęła na mnie i ruszyła wraz z Kenny'm do nas. Przywitała się całusem z Kathy a do mnie się szybko przytuliła. We trójkę już szybciej ruszyliśmy do środka.
*
-Ok. Wszystkie fanki siedzą na krzesłach. Ochrona jest poustawiana wzdłuż sceny, więc żadna z nich się do was nie dopadnie. Za piętnaście minut wychodzicie -mruknęła do nas menadżerka i zniknęła za drzwiami. Po jej wyjściu zapadła kompletna cisza.
-Cieszę się, że tutaj jestem z Tobą -powiedziałem posyłając Kathy duży uśmiech.
-Wiesz, że jestem Polką? -zaczęła niespodziewanie. -Tata jak matka go porzuciła wyprowadził się do Canady. Miałam wtedy ledwo pięć lat. Niby potrafię mówić trochę po polsku, jednak boję się tego występu. Jakby nie patrzeć, pochodzę stąd -powiedziała a na jest twarzy widziałem zmieszanie. Powoli do niej podszedłem i ją do siebie przytuliłem. W tej pozie przyłapała nas menadżerka.
-Chodźcie -powiedziała otwierając drzwi. Gdy nas zobaczyła widziałem na jej twarzy szok. -Właśnie dzieciaki. Co to ma być? Wy jesteście razem czy nie? Co to są na zdjęcia na instagramie Justinie? Dlaczego ja nic o tym nie wiem Kathy?
-To tylko i wyłącznie moja wina. My z Kathy się tylko przyjaźnimy a sądzę, że taki obrót spraw powinien panią usatysfakcjonować. W końcu teraz dużo się dzieje w okół Kathy -odparowałem jej. Nie znosiłem tej kobiety. Była wścibska, jednak znała się na swojej pracy. -A teraz jeżeli pani pozwoli będziemy czynić swoją powinność -dodałem chwytając Kathy za rękę i mijając ją zszokowaną. Czym prędzej w ciszy dotarliśmy na scenę. Wszystkie fanki pogrążone były w rozmowie, jednak gdy wyszliśmy na scenę w hali zapadła kompletna cisza. Zanim pewnie wyszliśmy na scenę ktoś poinformował ich o tym jak mają się zachowywać. Oboje z Kathy usiedliśmy na kanapie postawionej na środku sceny.
-Witajcie -zacząłem, nawet nie musiałem krzyczeć. -To jest Kathy Ferraro a ja jestem Justin Bieber. Zapewne nas znacie, jednak no zachowajmy troszkę kultury -powiedziałem dołączając uśmiech na co fanki wybuchnęły śmiechem. -No to pierwsze koty za płoty -kontynuowałem, gdy przestały się śmiać. -Yhm no to ja zapewne też wiecie to jest pierwszy trasa Kathy. Mam urlop, więc postanowiłem do niej dołączyć. Kathy jest moją księżniczką -powiedziałem całując moją towarzyszkę w rękę na co ona wybuchnęła śmiechem. Zawsze ją tak nazywam kiedy chcę, żeby się wyluzowała.
----------------------------------------------------------------
Drugie nic :O

poniedziałek, 27 maja 2013

26.

-Jest pełno fanek -powiedział Matt a w jego głosie wyczuć było histerię. Widać było, że po raz pierwszy uczestniczył w trasie koncertowej. Szybko wyjąłem swój telefon i wybrałem numer Kenny'ego. Odebrał po pierwszym sygnale.
-Jesteś już w Polsce? -spytałem na powitanie.
-Od trzech godzin -odpowiedział. -W hotelu. Dużo fanek, nie? -spytał a przez okno zauważyłem go przy drzwiach.
-Zawsze wiesz o co mi chodzi -powiedziałem śmiejąc się, rozłączyłem się i kazałem Mattowi odsunąć się od drzwi. Przez małe okienko w drzwiach obserwowałem jak Kenny podchodzi do autokaru. Szybko otworzyłem mu drzwi.
-Justin! -powiedział uradowany.
-Dobrze mieć Cię przy sobie -powiedziałam przybijając z nim piątkę. Chwilę później we czwórkę wyskoczyliśmy z autokaru, który odjechał, żeby zajechać zza zaplecze. Wraz z Kathy mieliśmy przygotowaną dla fanów niespodziankę. Policja nie pozwalała fanom choćby na krok przysunąć się do nas, jednak Matt widząc ten tłum przysunął się do Kathy na co ja tylko się roześmiałem. Podniosłem rękę do góry, żeby zapadła cisza, jednak mój gest wywołał jeszcze więcej krzyków.
-Mógłbym poprosić o ciszę?! -krzyknąłem a w następnej chwili zapadła cisza. -Moja Kathy ma dla was niespodziankę -powiedziałem podchodząc bliżej dziewczyny, która niepewnie się uśmiechała. Nachyliłem się nad nią i wprost do ucha szepnąłem "więcej odwagi" wargami muskając jej policzek.
-Do koncertu jeszcze dwa dni!- krzyknęła Kathy. -Postanowiliśmy jutro zrobić wielki zlot. Rano na moim twitterze i Justina dodamy posty, gdzie konkretnie i o której.
-Wstęp bezpłatny -uzupełniłem i chwytając Kathy za rękę ruszyliśmy w stronę hotelu. Będąc w hotelu odebraliśmy wraz z Kathy klucze do pokoju i ruszyliśmy na górę.
-Do zobaczenia na kolacji -powiedziała Kathy i zniknęła za drzwiami do swojego pokoju.
*
-To teraz co powiecie na zlot u mnie? -spytałem. Siedzieliśmy wraz z Kathy i jej tancerzami przy jednym stole. -My często robimy sobie jakiś wieczór z horrorami, albo coś.
Usłyszałem głośne potwierdzenie w tym samym czasie usłyszałem swój telefon.
-Przepraszam -mruknąłem odchodząc od stołu. Dzwoniła Agnes. -Słucham?
-Justin mam mały problem. Torty będą gotowe, tylko nie chcą mnie wpuścić na halę, żeby wszystko przygotować. Mówią, że podrobiłam plakietkę -powiedziała szybko.
-Yhym dobra bądź tam jutro o 10. Spotkamy się na miejscu -powiedziałem rozłączając się.
-Z kim się umówiłeś? -usłyszałem za swoimi plecami. Odwróciłem się i spojrzałem na Kathy.
-Z nikim ważnym -odpowiedziałem. -No to co idziemy? -spytałem już głośniej. Cała ekipa ruszyła za nami.
W pokoju zamówiliśmy coś do jedzenia i włączyliśmy horror. Wybierał, któryś z chłopaków, więc nawet nie wiem co oglądaliśmy. Był nudny, jednak bawiło mnie to jak dziewczyny piszczały przy strasznych momentach. Siedzieliśmy obydwoje z Kathy w jednym fotelu, więc czułem jak czasem wbija mi paznokcie w rękę. Po filmie graliśmy w butelkę.
-Prawda czy wyzwanie? -spytał mnie Johnny.
-Wyzwanie -powiedziałem śmiało.
-Yhm Pocałujcie się z Kathy -powiedział nieśmiało.
-Dobra -odpowiedziałem wstając. Podeszłem do Kathy i podałem jej rękę. Podniosła się i jednocześnie roześmiała. Dołączyłem do niej.
-Jednak tak naprawdę. Z języczkiem -uzupełnił Johnny. Kathy zerknęła na mnie niepewnie a uśmiech zamarł na jej twarzy. Ja również lekko się zdenerwowałem, jednak ruszyłem tylko ramionami i zbliżyłem się do Kathy. Delikatnie przejechałem wargami po jej szyi. Czułem jak się odpręża. Nie tracąc czasu wpiłem się w jej wargi. Od razu odwzajemniła mój pocałunek, zarzucając mi ręce na szyję. Objąłem ją w pasie i przyciągnąłem do siebie. Nawet nie wiedziałem, że tak dobrze całuje, jednak chwilę później czar prysł. Johnny zrobił nam zdjęcie i flesz przerwał ten niesamowity moment. Trochę zmieszany zerknąłem na niego. Kathy zareagowała szybciej niż ja.
-Usuń to! -krzyknęła.
-Kathy kochanie spokojnie -powiedziałem łapiąc ją za rękę i przyciągając do siebie. -To tylko zabawa.
Puściłem Kathy i podszedłem do Johny'ego.
-Pokaż mi to zdjęcie -powiedziałem. Posłusznie podał mi telefon. Zerknąłem na zdjęcie. Wyszło świetnie. Wysłałem je sobie na swojego iPhona. -Tylko nigdzie tego nie wstawiaj. Ja to zrobię -dodałem szeroko się uśmiechając i w następnym momencie usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Dziewczyna, która stała najbliżej otworzyła je. Naszym oczom ukazała się menadżerka Kathy.
-Pobawiliście się? To do łóżek. Już! -powiedziała głosem nieznoszącym sprzeciwu. Cała grupa ruszyła  stronę drzwi na pożegnanie mamrocząc jakieś słowa. Złapałem Kathy za rękę i przytrzymałem. Menadżerka spojrzała na nas pytającym wzrokiem.
-Zaraz pójdzie spać -obiecałem. -Słowo Justina Biebera -powiedziałem i zamknąłem drzwi. Kathy spojrzała na mnie niepewnie.  
-------------------------------------------------------------------------
Nic :O

niedziela, 26 maja 2013

25.

Moja rodzicielka chwilę się nie odzywała. Ktoś coś do niej mówił.
-Z Justinem -odpowiedziała. I znów chwilę nasłuchiwała. -Yhm kochanie mógłbyś czasem się odezwać do Jessici. W końcu będzie to Twoja siostra -powiedziała moja rodzicielka a ja zdałem sobie sprawę, że nie odzywałem się do niej od czasów jej pobytu u mnie, jednak trochę jej wina to była mogła wtedy tak nie żegnać się bez odpowiedzi. Zdenerwowało mnie to. Nie lubię, gdy dziewczyna mnie ignoruje, jednak trochę tak głupio się nie odzywać. -Kochanie jesteś tam?
-Tak, tak -odpowiedziałem ziewając.
-Czy mógłbyś skupić się na tym co do Ciebie mówię? -powiedziała.
-Mamo u nas jest druga nad ranem -powiedziałem. -Wszyscy śpią w autokarze oprócz kierowców. Ty mnie obudziłaś rozumiesz? Mamy z Kathy na głowie pełno spraw. Do moich jeszcze dochodzą to, że zbliżają się urodziny jej. Dobrze byłoby, żebym się wyspał. A i głodny jestem -dodałem.
-Czemu Kenny nie jest z Tobą? -spytała rozzłoszczona.
-Nie był mi potrzebny -powiedziałem spokojnie. -Jest Matt z nami. Zadzwonię dziś do niego. Dołączy do mnie jak będę w Polsce. Nie martw się mamo są tu ochroniarze -powiedziałem. Wysłuchałem chwilę jeszcze jej lamentu, pożegnałem się i poszedłem znów spać.
Obudził mnie głośny głos Kathy, który krzyczał moje imię.
-Hmm? -mruknąłem otwierając oczy.
-Za godzinę mamy koncert śpiochu -powiedziała śmiejąc się. -Bierz szybki prysznic i rusz się. Po koncercie zaraz jedziemy na drugi więc nie meldowaliśmy się w żadnym hotelu musisz wziąć prysznic tu. No szybko bierz prysznic i przyjdź do mnie na halę. Muszę rozgrzać głos. A i nie obudź Vicki -dodała wskazując na łóżko na którym obie spały. Zwlekłem się z łóżka i wziąłem prysznic. Później wygrzebałem jakieś ubrania ze swojej małej szafy i się w nie ubrałem. Na kanapie siedział ojciec dziewczyn mruknąłem do niego "dzień dobry" a on w zamian dał mi plakietkę, żebym mógł się dostać na halę. Wziąłem kawałek pizzy, która leżała na stole, butelkę pepsi i poszedłem na halę. Idąc, szybko na tweeterze napisałem: "Czy tylko mnie tak rano budzą? Za godzinę koncert. Kathy ma dziś aż dwa. Niesamowita dziewczyna". Gdy zobaczyłem Kathy wiedziałem, że ma jakiś problem.
-Co jest księżniczko? -spytałem.
-Mój kot no trafił do weterynarza -powiedziała a w jej oczach widziałem łzy. Szybko ją do siebie przytuliłem. Jednak chwilę później rozdzieliła nas menadżerka rozstawiając wszystkich po kontach. Dobrze, że moja Mally była grzeczna. Na szczęście Vicki bardzo ją polubiła i cały czas się nią zajmowała. Dzięki tej małej dziewczynie miałem więcej czasu dla siebie i Kathy.
*
-Jestem zmęczona -powiedziała Kathy rzucając się na łóżko. Byliśmy po drugim koncercie. Oba były niesamowite. Teraz powoli mieliśmy dojechać do Polski. Mieliśmy dwa dni do koncertu. Usiadłem na łóżku Kathy i wybrałem numer Kenny'ego. Odebrał po drugim sygnale.
-Justin? -spytał a w jego głosie wyczułem zdenerwowanie.
-Stary przepraszam, że miałeś przeze mnie nieprzyjemności z moją mamą albo ze Scooterem -powiedziałem. Wiedziałem, że moja rodzicielka już mu narobiła rabanu.
-Oni mnie wylali -powiedział a w jego głosie wyczułem coś dziwnego.
-Co?! -krzyknąłem a Kathy aż podskoczyła na łóżku, obrzuciła mnie gniewnie spojrzeniem i biorąc piżamę wyszła z pokoju. Chwilę zajęło mi przyjęcie tej informacji i dopiero po paru minutach się odezwałem. -Kenny wiesz, że oni Cię wylać nie mogą bo ty chronisz mnie a nie ich. Nie potrzebowałem Cię bo zanim fani się dowiedzieli, że dołączyłem do trasy to trochę minęło, jednak mógłbyś wsiąść do samolotu i lecieć do Polski? Właśnie ruszamy w trasę. Rano będziemy w Polsce. Wyślę Ci adres sms, ok?
-Dobra -odpowiedział i rozłączył się a w jego głosie wyczułem ulgę i radość.
Szybko zalogowałem się na twittera. Zdenerwowało mnie zachowanie mojego menadżera i mojej rodzicielki dlatego chciałem trochę zrobić im na złość. Napisałem: "Beliebers strzeżcie się, do mojej podróży dołącza Kenny. Hahaha"
--------------------------------------------------------------
Aaaaaaaaaaa - ziewam jakby co ;D Nudy :O Jak na razie straszne nudy. Jednak no zmieniam teraz styl pisania i od 28 czy 29 notatki w każdej będzie akcja ;D

piątek, 24 maja 2013

24.

-Szybko, szybko! -krzyczał menadżerka Kathy. -Bo będziemy mieć przez was opóźnienie! -krzyknęła na nas. Czym prędzej weszliśmy do naszego autokaru i od razu poszliśmy do naszego pokoju. Już wcześniej dostaliśmy pełno gratulacji. Będąc w naszym małym pokoju. Wstawiłem na twittera zdjęcie z Kathy i Agnes z M&G i podpisałem: "Tak się bawię w wakacje. ;) W trasie wraz z Kathy". Później odpowiedziałem na parę tweetów. Zanim się obejrzałem to Kathy już spała. Mieliśmy spędzić w autokarze tylko 4h, jednak woleliśmy w nim spać i wyjść do hotelu rano. Spędzić w nim godzinę i jechać na halę na koncert. Tego samego dnia tylko, że wieczorem mieliśmy dawać koncert w innej części Niemiec. Bałem się, że będzie za późno na telefony, jednak musiałem to teraz załatwić. Wybrałem numer do Agnes i zadzwoniłem.
-Słucham? -odebrała po pierwszym sygnale.
-Cześć to znowu ja. Justin -powiedziałem. -Mam  nadzieję, że Cię nie obudziłem.
-Nie jeszcze się nie położyłam -powiedziała.
-No yhym. Wracasz do Polski? -spytałem od razu przechodząc do sedna sprawy.
-Rano mam samolot -powiedziała zdziwiona.
-Bo wiesz mam do Ciebie pewną sprawę. Kathy ma urodziny. Chciałbym zrobić jej niespodziankę -i szybko wyjaśniłem jej o co chodzi. -Jednak nie będę miał jak. Możesz mi pomóc? Hotel i wszystko co będzie Ci potrzebne ja sponsoruję. W zamian za to, spełnię jedno Twoje marzenie, jedną prośbę. Co zechcesz -zakończyłem swoją wypowiedź błagalnie.
-Ok, tylko gdzie będziecie dawać ten koncert? -spytała.
-Zgadzasz się? -spytałem lekko zaskoczony.
-No tak, gdzie? -powiedziała.
-Chwila -odpowiedziałem i szybko wstałem. Na szczęście oprócz Kathy i małej Vicki jeszcze nikt nie spał. Szybko pobiegłem do małego saloniku i spytałem menadżerki, gdzie będziemy dawać koncert w Polsce.
-We Wrocławiu -odpowiedziała zdziwiona. Powtórzyłem jej słowa już spokojniej do mojego iPhona.
-To dobrze sama mieszkam we Wrocławiu, więc hotel odpada -powiedziała śmiejąc się.- Justin wpadłam też na inny pomysł...
-Zgadzam się, zgadzam się -powiedziałem przerywając jej. -Nie musisz mi nic mówić. Wyślij mi Twój adres sms tam powinna Ci przyjść wejściówka, żebyś mogła wejść do tej hali co będziemy dawać koncert. W sprawie pieniędzy dogadamy się jak będziesz w Polsce, ok? -spytałem ziewając.
-Ok -odpowiedziała i rozłączyła się.
-Yhm chciałbym dostać wejściówkę do tej hali w Polsce, będzie potrzebna takiej dziewczynie, która ma wszystko załatwić -powiedziałem.
-Yhm daj adres to jej dostarczą -powiedziała menadżerka.
-Dam pani jak mi wyśle -powiedziałem wchodząc do naszego pokoju i zamykając za sobą drzwi. Jeszcze przed wyjazdem wstąpiliśmy do hotelu w którym się zatrzymaliśmy i wszyscy się wykąpali i najedli.
Obudził mnie dzwonek mojego telefonu. Szybko odebrałem spoglądając niepewnie na Kathy, która się tylko przekręciła na drugi bok.
-Justin, kochanie, czemu nie odbierasz? -usłyszałem miły głos mojej mamy.
-Spałem -odpowiedziałem ziewając.
-Gdzie jesteście? -spytała moja mama. Nie akceptowała tego, że jestem w obcej trasie koncertowej. Nie akceptowała w ogóle mojej przyjaźni z Kathy. Wyjrzałem przez małe okienko nad moim łóżkiem. Autokar stał, szybko wyszedłem z pokoju. Jedynym minusem spania z kimś innym w pokoju było to, że musiałem spać w spodenkach. Mamę najwyraźniej niecierpliwiło to, że nie odpowiadałem, jednak wiedziała, że nie lubię gdy ktoś nakazuje mi odpowiadać. Wyszedłem z pokoju i rozejrzałem się. Wszyscy spali. Poszedłem więc do kierowców.
-Czemu stoimy? -spytałem ziewając.
-Bo jesteśmy na granicy -odpowiedział kierowca zapasowy bo kierowca, który aktualnie siedział za kierownicą popijał kawę.
-Chyba słyszałaś -powiedziałem już do iPhona idąc po wodę.
-Na granicy? -spytała.
-Yhm Belgii i Niemiec. -odpowiedziałem znów ziewając.
-Obudziłam Cię?
-Przecież mówię -odpowiedziałem znów ziewając.
----------------------------------------------------------
http://besty.pl/2357296 -wejdźcie tu! Niesamowite racja? :D Jaram się *_*
No i jak się czytało? Dyrdymały i nudy nie? ;D

wtorek, 21 maja 2013

23.

-Justin? -spytała jakaś dziewczyna podchodząc do naszego stolika, w odpowiedzi skinąłem głową. -Mogę autograf?
Wziąłem od niej kawałek papieru i długopis i maznąłem na nim podpis. Dziewczyna podziękowała i z tą samom prośbą skierowała się do Kathy.
-Wiesz kim jestem? -spytała zdziwiona.
-"Dziewczyna o małym ciele w którym kryje się potężny głos" Kathy Ferraro -powiedziała uśmiechając się szeroko.
-Te słowa? -spytałem.
-Twoje, tak -powiedziała z radością w głosie. -Powiedziałeś tak w wywiadzie jakiś rok temu. Dajesz dziś koncert? -spytała Kathy, która była tak zaskoczona, że tylko skinęła głową. -Niestety nie mam biletu. Może uda mi się w Niemczech, bo w Polsce już nie ma biletów -wyjaśniła.
-Chcesz wejściówkę? -spytała Kathy. -Nie mam ich przy sobie. Są w autokarze, który już pojechał, jednak jak przyjdziesz i powołasz się na mnie to Cię wpuszczą.
Dziewczyna zaczęła strasznie piszczeć i skakać z radości. Kathy na to wybuchnęła śmiechem.
-Uspokój się. Ludzie się na nas patrzą -powiedziałem odsuwając dla niej krzesło. -Kathy nie wpuszczą jej.
-No tak, głupia myśl -powiedział trochę zmartwiona. -Ja nie zdążę po nią wyjść, chyba że ... -spojrzała na mnie błagalnie.
-Dla Ciebie wszystko księżniczko -mruknąłem całując ją w rękę.
-Kathy Ferraro i Justinie Bieber! -rozległ się krzyk kobiety.
-Ups -mruknęła Kathy.
-Tyle was szukałam! -znów krzyknęła nauczycielka śpiewu podchodząc do nas.
-Jesteśmy głodni -odpowiedziałem i wskazałem na kelnera, który właśnie szedł do naszego stolika.
-Bierzcie talerze i na górę -powiedziała głosem nieznoszącym sprzeciwu. Kathy chwyciła talerz i szybko poszła na górę a jej nauczycielka za nią.
-Musimy przećwiczyć nową piosenkę. Dziś dopiero ustaliliśmy, że będziemy ją śpiewać, więc nic nie ćwiczyliśmy, jeszcze choreografia. To ich pierwsza trasa koncertowa -wyjaśniłem. -Dobra. Powiem Ci jak to wyglądać będzie. Przyjdziesz pod halę. Ja do Ciebie zadzwonię i ustalimy gdzie masz stać. Podejdzie do Ciebie ochroniarz. Przeprowadzi Cię przez fanów do środka. Tam będę ja. Dostaniesz plakietkę i się zmywamy. Będziemy za kulisami. Później w pierwszym rzędzie miejscówkę będziesz mieć. Następnie któryś z tancerzy przemycie Cię na M&G. Ok? -spytałem na końcu. Kiwnęła głową a ja podałem jej telefon, żeby wpisała mi swój numer. Pożegnałem się z nią szybko i pobiegłem na górę na próbę. Przećwiczyliśmy piosenkę, Kathy zaśpiewała kilka i wszyscy wskoczyli do autobusu.
*
Zastrzeżyłem numer i zadzwoniłem do tej dziewczyny. Szybko wyjaśniłem jej co i jak i wysłałem po nią jakiegoś ochroniarza. Miał ją przyprowadzić do pokoju w którym byłem.
-Jak masz na imię? -spytałem, gdy była już ze mną.
-Agnes -odpowiedziała i lekko się zaczerwieniła.
-Ładnie -powiedziałem i podałem jej plakietkę. Szybko ją oprowadziłem i pokazałem jak tancerze, Kathy i cała ekipa się denerwują i ktoś ją zaprowadził pod scenę. Następnie usiadłem na wygodnym schodku za sceną, tak żeby mieć dobry widok na scenę i na Kathy. Cały jej występ był niesamowity a gdy śpiewała ciarki przechodziły mnie po plecach. Jej występ zleciał mi bardzo szybko, ani się obejrzałem a już przyszedł po mnie jakiś facet, żeby mnie zabrać i przygotować do występu.
-To będzie ostatnia piosenka, którą dzisiejszego wieczoru wam zaśpiewam. Nie będzie to moja piosenka tylko mojego przyjaciela -powiedziała szeroko się uśmiechając, jednocześnie dała znak gitarzystom. -As long as you love me -usłyszałem pierwszą linijkę pierwszej zwrotki. I następnie usłyszałem jak z jej ust płyną te słowa:
We're under pressure,
Seven billion people in the world trying to fit in
Keep it together,
Smile on your face even though your heart is frowning
But hey now, you know, girl,
We both know it's a cruel world
But I will take my chances

As long as you love me
We could be starving,
we could be homeless,
we could be broke

As long as you love me
I'll be your platinum,
I'll be your silver,
I'll be your gold
Wiedziałem, że teraz będzie moja kolej, wiedziałem co mam robić. Postanowiliśmy zmienić trochę tą piosenkę i w ogóle wyciąć wersję Big Seana.
Znów zaśpiewała:  As long as you love me. A ja powtórzyłem za nią. I wyszedłem na scenę. Kathy odsunęła się na bok sceny a ja wyszedłem na środek i zacząłem śpiewać:
I'll be your soldier,
Fighting every second of the day for your dreams, girl
I'll be your Hova
You can be my Destiny's Child on the scene, girl
But don't stress,
And don't cry,
Oh we don't need no wings to fly
Just take my hand -zaśpiewałam czując na swojej ręce dłoń Kathy. Chwyciłem jej dłoń i położyłem sobie na poliku. Później delikatnie chwyciłem ją w pasie i przyciągnąłem do siebie. W hali zapadła kompletna cisza, rozbrzmiewały tylko nasze głosy powtarzające wciąż "As long as you love me" i muzyka. Delikatnie musnąłem swoimi wargami wargi Kathy i oboje wybuchnęliśmy śmiechem zaczynając śpiewać refren. Muzyka grała już szybciej narzucając rytm. Widownia zaczęła śpiewać robiąc wielki hałas. Trzymając się za ręce przodem stanęliśmy do widowni. Tancerze otoczyli nas trzymając w górze serca. Piosenkę zakończyliśmy głośnym "Kochamy was". Schodząc ze sceny jednemu tancerzowi wskazałem Agnes i kazałem przyprowadzić ją na M&G. Za sceną wziąłem Kathy na ręce i zaniosłem do jej garderoby, wszyscy po drodze gratulowali nam dobrego występu. W swoim pokoju Kathy przebrała się a ja pobawiłem się trochę z jej kotem. Śmiejąc się poszliśmy na M&G. Kathy miała zupełnie inne M&G niż ja. Najpierw wchodziły po kolei fanki i robiły sobie z nami zdjęcia. Później zrobiliśmy sobie zdjęcie grupowe a następnie rozdaliśmy masę autografów. Każda z fanek Kathy miała swoje pięć minut, mogła sobie z nimi porozmawiać. O Agnes dowiedzieliśmy się jeszcze, że pochodzi z Polski. Dzięki niej wpadłem na super pomysł, jednak postanowiłem go zorganizować później.
------------------------------------------------------
Tak wiem straszne smęty ;D Chciałabym się dowiedzieć ile osób czyta to opowiadanie no bo nie wiem czy pisać je jeszcze czy powoli kończyć. 
KOMENTARZ OD OSOBY = WIĘKSZA MOBILIZACJA DO NAPISANIA NOWEJ NOTKI :D

niedziela, 19 maja 2013

22.

Właśnie zajeżdżaliśmy pod hotel kiedy drzwi od sypialni Kathy się otworzyły.
-Nareszcie śpiąca królewno -mruknął Philip.
-Nie lubię kiedy mnie tak nazywasz tato -odpowiedziała. -Gdzie jesteśmy? -mruknęła ziewając.
-Pod hotelem -powiedziałem podnosząc się.
-Przyszykuj się. Wychodzisz pierwsza -powiedział Matt. -Tutaj jest jeszcze więcej fanów niż ostatnio. Później wrócę do Ciebie -dodał patrząc się na mnie.
-Yhm dzięki nie musisz. Mój ochroniarz jakby się dowiedział, że ktoś inny mnie pilnował to znosiłbym najgorsze męki -zażartowałem. -Wyjdę za wami. Jeszcze nie wiedzą, że towarzyszę Kathy -dodałem.
-Jak uważasz -powiedział i odwrócił się do mnie plecami, żeby wydać "rozkazy" pozostałym. Kierowca miał zajechać tylnym wyjściem i to tamtędy mieli wejść do hotelu. Tym wejściem miała przejść tylko Kathy, żeby pokazać się fanom.
-Jestem gotowa -powiedziała i w następnej chwili kierowca otworzył drzwi. Moim oczom ukazała się spora grupa fanów krzyczących imię Kathy. Ochroniarz wyszedł pierwszy a za nim dziewczyna, ja wyskoczyłem za nimi. Wcześniej zawiązałem sobie chustkę na twarzy i trochę podciągnąłem spodnie. Kathy przed drzwiami do hotelu odwróciła się do fanów i krzyknęła "Bruksela. Dzięki, że jesteście. Do zobaczenia jutro." I szybko weszła do hotelu a ja poczłapałem za nią.
*
Rano obudziły mnie promienie słoneczne i głośne pukanie do drzwi. Szybko poczłapałem do nich. Moim oczom ukazał się ochroniarz Kathy.
-Panienka chce się dowiedzieć czy dołączysz do niej na próbę zaraz po śniadaniu -powiedział trochę sztywno.
-Yhym jasne -odpowiedziałem zmieszany. Już miałem zamykać drzwi gdy za pleców Matta wyskoczyła Kathy i rzuciła mi się na szyję. -Cześć księżniczko -powiedziałem całując ją w czubek głowy.
-Matt poczekasz tutaj na mnie? Juss tylko się ubierze i zaraz wyjdziemy -nie czekając na odpowiedź wepchnęła mnie do środka do pokoju i zamknęła za nami drzwi. -No rusz się. Zaraz mamy próbę. Później musimy być trochę wcześniej na hali bo coś tam no ruchy Justinie -powiedziała władczym tonem, rzucając mi się na łóżko. Szybko wyciągnąłem z walizki jakieś tam ubrania i się w nie ubrałem. Umyłem zęby i wykonałem poranne czynności.
-Chodź -powiedziała ciągnąc mnie za rękę.
-A śniadanie? -spytałem zdając sobie sprawę z tego, że idziemy w przeciwną stronę niż jest stołówka.
-Będzie w pokoju obżarciuchu -odpowiedziała śmiejąc się. Matt otworzył nam drzwi i weszliśmy do pokoju pełnego osób. Zdałem sobie sprawę, że stoimy przed wszystkimi tancerzami i osobami, które już jakoś kojarzyłem. Osoby, które po raz pierwszy mnie widziały zerknęły na mnie z zaskoczeniem.
-To teraz wiecie po kogo musieliśmy wstąpić na lotnisko. Justin będzie towarzyszył nam przed dwa tygodnie -wyjaśniła im Kathy.
-No dobra do roboty. Wszyscy znacie przebieg koncertu. Jednak znów go powtórzę -mruknął jakiś mężczyzna z wąsem. Przez następną godzinę tłumaczył co i jak. Poprawiał zachowanie niektórych tancerzy. -Teraz dochodzi nam na życzenie naszej ukochanej Kathy jeszcze jedna piosenka. Zaśpiewa ją razem z Justinem. Nie będzie tutaj żadnej choreografii. Nie damy rady. Jaka to piosenka? -skierował to pytanie do nas. Wcześniej nie zastanawiałem się nad tym. Spojrzałem się na Kathy i już wiedziałem.
-As long as you love me -odpowiedzieliśmy jednocześnie wybuchając śmiechem.
-Hmm mogę poznać tekst? -mruknął do mnie. W odpowiedzi skinąłem głową i napisałem tekst na kartce podsuwając mu pod nos. Szybko przebiegł wzrokiem po tekście. -Kathy zacznie śpiewać i zaśpiewa pierwszą zwrotkę. W refrenie będziesz jej echem. I w tym miejscu wchodzisz na scenę. Będzie ciemno. Jeden reflektor będzie skierowany na Kathy. Z pierwszą linijką drugiej zwrotki reflektor skierowany jest na Ciebie. Justin kończy śpiewać i razem zaczynają śpiewać refren wtedy wy wchodzicie na scenę -spojrzał się na tancerzy. -Będziecie mieć przygotowane wielkie serca. Ma to być niezapomniane show -zakończył wypowiedź.
-No to do roboty! -krzyknęła menadżerka. -Tancerze jadą na halę ćwiczyć. Justin i Kathy ćwiczą głosy tu. Dołączają do was za godzinę.
Wszyscy jak na komendę zerwali się z miejsc.
-Gdzie będzie Twoja rodzina? -spytałem szeptem wskazując głową Vicki i ich ojca.
-Idą się uczyć. Vicki chodzi jeszcze do szkoły. Mamy zatrudnionego nauczyciela, który jest z nami w trasie -odpowiedziała wstając. -Chodź zmywamy się -słysząc jej słowa rozejrzałem się. Matt rozmawiał z menadżerką a nauczycielki śpiewu nie było widać.
-I dobrze. Głodny jestem -odpowiedziałem. Szybko wybiegliśmy z sali i rzuciliśmy się biegiem korytarzem. Na szczęście nie spotkaliśmy po drodze nikogo. Śmiejąc się wpadliśmy do restauracji. Wszystkie głowy skierowały się w naszą stronę. Juś spokojniej skierowaliśmy się w stronę wolnego stolika i oboje zamówiliśmy po wielkiej porcji naleśników. 
------------------------------------------------------------------
Taka mała odpowiedź do komentarza Martyny. 
Sama nie wiem co zrobi Juss. Jak na razie to bardzo rozwija się "miłość" pomiędzy Kathy a nim bo jak wiesz towarzyszy jej w trasie a więc są cały czas razem. Jednakże no zobaczymy jak akcja się rozwinie ;D

piątek, 17 maja 2013

21.

Wracając do domu byłem zmęczony. Szczęśliwy, ale zmęczony. Było po 22 a ja dopiero wracałem do domu. Musiałem się jeszcze spakować bo samolot do Paryża miałem wcześnie rano. Musiałem czym prędzej znaleźć się we Francji bo musieli ruszać dalej w trasę. Tak naprawdę mało co mnie obchodziło gdzie Kathy z ekipą będą dawać koncerty. Chciałem być tylko z nią i zapomnieć o wszystkich problemach doczesnego świata. Z tą myślą usnąłem.
*
-Justin! -krzyknęła Kathy rzucając mi się w ramiona. Mocno ją do siebie przytuliłem. Brakowało mi jej. Nawet nie wiedziałem jak bardzo.
-Ściskać się będziecie w autokarze. Nie mamy czasu. Już powinniśmy wyjeżdżać z Paryża. Mamy opóźnienie -usłyszałem głośny głos taty Kathy. -Miło Cię widzieć Justinie -dodał.
Szybko chwyciłem swoje walizki. Klatkę z Mally dałem Kathy a wielką paczkę owiniętą w czarny papier jej tacie. Jednocześnie mruknąłem mu w ucho, żeby ją gdzieś dobrze schował. Wychodząc z lotniska zauważyłem dwa duże autokary. Szybko udaliśmy się w ich stronę. I ruszyliśmy w podróż jak się dowiedziałem do Belgii a konkretnie do Brukseli.
-Odprężcie się dzieciaki, jednak nie za bardzo przed nami tylko cztery godziny jazy -poinformował nas ojciec Kathy. Tym autobusem jechaliśmy tylko ja z Kathy i jej tatą. Menadżerka i młodsza siostra Kathy i dwie dziewczyny z chórku i trenerka Kathy i ochroniarz. Przywitałem się a z niektórymi dopiero poznałem.
-Chodź pogadamy -powiedziała Kathy ciągnąc mnie w stronę małego pokoju, który miała. Wiedziałem coś o tym. Jako osobie, która była najważniejsza w całej tej papraninie należał się osobny pokój. Wchodząc do tego małego pokoju rzuciła się na łóżko a ja zamknąłem za nami drzwi. Jakoś nie chciałem, żeby wszyscy wiedzieli o czym rozmawiamy. Kathy wskazała mi ruchem głowy drugie łóżko pod ścianą.
-Mało kiedy śpimy w autokarze, jednak będziemy spać. To Twoje łóżko. Ja mam większe, ale ze mną śpi jeszcze Vicki. Dziś jedziemy jak już wiesz do Brukseli. Jutro dajemy tam koncert i zaraz po koncercie i M&G ruszamy do Niemiec. Tam dwa koncerty i dalej do Polski a dalej nie pamiętam -wyrzuciła z siebie na jednym wydechu. To do niej pasowało. Paplała wszystko co jej ślina przyniosła na język jednak najpierw to musiała przemyśleć. Z tego co wywnioskowałem z jej wypowiedzi jej urodziny będziemy obchodzić w Polsce. Wspaniale. Ten kraj spisze się idealnie.
-M&G masz po koncercie? -spytałem siadając na łóżku wskazanym przez Kathy.
-Yhym -odpowiedziała ziewając. -Przepraszam nie spała dziś w ogóle w nocy.
-To idź spać moja księżniczko -mruknąłem. -Ja pójdę pooglądam TV z Vicki. Od dawna jest z wami? W Sydney jej jeszcze nie było -spytałem.
-Yhm od początku trasy koncertowej. Nasza ciotka złamała nogę nie może się nią opiekować -wyjaśniła.
-To dobrze -powiedziałem. -Bynajmniej ją wreszcie poznam -wyjaśniłem.
-Ona jest Twoją fanką -powiedziała znów ziewając.
-Dobra idź już spać -powiedziałem podnosząc się.
-Justin -zatrzymał mnie jej głos, gdy byłem już przy drzwiach. -Mam prośbę.
-Hmm? -mruknąłem.
-To byłby dla mnie zaszczyt, gdyby mogła jako ostatnią piosenkę na koncercie zaśpiewać Twoją piosenkę...
-Jasne -przerwałem jej.
-I Ty byś śpiewał ze mną a później towarzyszył mi na M&G -dokończyła.
-To byłby dla mnie zaszczyt -odpowiedziałem wychodząc z jej pokoju. Szybko udałem się do małej kuchni i wyjąłem również z małej lodówki pepsi. Następnie przyłączyłem się do siedzącej na kanapie Vicki. Oglądała coś na plazmie, która zawieszona była na ścianie. Ta mała dziewczynka o długich blond włosach lekko się zaczerwieniła. Lecz zanim zdążyłem ją o cokolwiek zapytać za moimi plecami usłyszałem głos jej ojca wypowiadające moje imię. Szybko odwróciłem się do siedzących przy stole dorosłych.
-Gdzie Kathy? -spytał.
-Śpi -odpowiedziałem.
-Domyślam się, że to co kazałeś mi schować to był prezent na jej urodziny -przeszedł od razu do sprawy. -Chcemy, żeby podczas jej koncertu wjechał na scenę wielki tort, jednak no nie wiemy jak to zrobić. Co sądzisz? -spytał. Zdziwiło mnie że pyta mnie o zdanie. Zawsze zdawało mi się, że za mną nie przepadał. Chwilę zastanowiłem się zanim odpowiedziałem na jego pytanie.
-Kathy ułatwiła nam zadanie. Poprosiła mnie o to, żebym zaśpiewał z nią ostatnią piosenkę. Zaśpiewam z nią gdyby nigdy nic. Później udam że się żegnam a następnie powiem widowni, że Kathy ma urodziny i wtedy na scenę wjedzie tort. I chciałbym jeszcze, żeby był on ogromny -dodałem a do głowy wpadł mi jeszcze jeden pomysł. -I żeby każda osoba na widowni dostała kawałek tortu. Nie tego ze sceny, ale innego -wyjaśniłem a widząc szok malujący się na ich twarzach uzupełniłem swoją wypowiedź. -Ja to wszystko zorganizuję. Pan by musiał tylko później tego wszystkiego dopilnować. I ja biorę na siebie wszystkie wydatki dotyczące tortów -zakończyłem swoją wypowiedź zerkając na twarze wszystkich obecnych.
-Dobra -odpowiedział a reszta pokiwała głowami.
------------------------------------------------------------------------
Nudy nad nudami ;D Rozdział do dupy ;D Następne będą już lepsze ;D I będzie się dużo dziać ;D Tą trasę na pewno zapamiętacie ;D A szczególnie Polskę ;D