sobota, 11 maja 2013

18.

-Zobaczę co da się zrobić -odpowiedziałem i idąc za nią posłusznie spytałem co na obiad.
-Nie mam zielonego pojęcia -odpowiedziała trochę rozbawiona. Będąc w holu skierowałem się na górę po koszulkę. Chwyciłem pierwszą lepszą z nierozpakowanej jeszcze walizki i zszedłem na dół. W jadalni nie było nakryte, więc domyśliłem się, że będziemy jeść w kuchni więc tam poszedłem. Wchodząc do kuchni mało się nie potknąłem o pudełko.
-Co tu się stało? -spytałem. Rozejrzałem się po kuchni. Wszystko było do góry nogami. Dosłownie. Wszystkie rzeczy leżały na podłodze.
-Zabierz ją stąd -powiedziała moja rodzicielka pełna złości wskazując na moją małpkę. Szybko chwyciłem Mally i ją do siebie przytuliłem.
-To ty malutka? -spytałem się jej czule i szybko uciekłem z kuchni. Siedząc i czekając na obiad w jadalni bawiłem się z nią. W międzyczasie pstryknąłem jej fotkę i wstawiłem na twittera z dopiskiem: "Ktoś chce posprzątać mi kuchnię? Mally nabałaganiła i mama się wścieka. ;)" W następnym momencie panie podały obiad a Arthur im pomagał. Mnie jakoś nie za bardzo ciągnęło do pomagania. Wolałem siedzieć i spokojnie się przypatrywać. Posadziłem Mally na poduszkach, które przed chwilą przyniosłem z salonu i położyłem na krześle obok. Zignorowałem spojrzenie swojej rodzicielki i zabrałem się za obiad. Niektóre rzeczy wkładałem Mally na talerz śmiejąc się jak je zajada. Pomiędzy jednym a drugim daniem szybko poszedłem jej po banana. Gdy skończyliśmy posiłek podziękowałem za obiad i już miałem iść na górę, gdy zatrzymał mnie głos mamy.
-Gdzie się wybierasz? -spytała.
-Jak to gdzie? Na górę -odpowiedziałem trochę rozbawiony jej miną.
-O nie mój miły -odpowiedziała. -Otóż gdy się ma zwierzątko ma się też obowiązki. W szczególności się za nie odpowiada. Nie przypilnowałeś jej, więc teraz za nią posprzątasz.
-Ale ... -zacząłem.
-Już do kuchni -powiedziała głosem nieznoszącym sprzeciwu. Spojrzałem się na Jessicę i zauważyłem na jej twarzy rozbawienie.
-A ty młoda damo mu pomożesz -dodał Arthur. -Małpka spokojnie oglądała TV, jednak ty chciałaś się z nią pobawić i to ty ją wpuściłaś do kuchni po chwili zostawiając ją tam samą.
Zauważyłem jak rozbawienie znika jej z twarzy a maluje się tak jakby złość, jednak nie protestowała i posłusznie poszła do kuchni. Ja z Mally na ramieniu poczłapałem za nią.
-I że niby ja mam to posprzątać? -spytałem rozglądając się po kuchni.
-I jeszcze macie sprzątnąć po obiedzie -dodała mama wtykając głowę do kuchni. -My jedziemy na miasto uzupełnić zapasy. Miłej zabawy.
-Jak mam tu sprzątać to tylko z muzyką -powiedziałem bardziej do siebie niż do Jessici. Podszedłem do wielkiej wieży i podłączyłem do niej swojego iPhona. Pierwszą piosenką, która zabrzmiała w głośnikach była Stay -Rihanny ft. Mikky Ekko. Cudownie. Uwielbiałem to. Zaczęłam cicho podśpiewywać i sprzątać z podłogi. Wcześniej sadzając Mally na krześle i dając jej do zabawy ozdobne kamyczki.
*(Jakieś dwie godziny później).
Rozejrzałem się po kuchni. Lśniła czystością, aż z radości chciało mi się tańczyć. I to miałem zamiar uczynić. W głośnikach leciało właśnie Just Give Me a Reason -Pink ft. Nate Ruess. Chwyciłem Jessicę w ramiona i zacząłem z nią tańczyć. Z początku wygłupialiśmy się i śmialiśmy, jednak z każdą sekundą nasz taniec stawał się spokojniejszy.
-Kochać jeszcze raz -szepnąłem wraz z ostatnim wersem piosenki i nachyliłem się nad nią. Nasze usta się złączyły. Idealnie do siebie pasowały, jakby były stworzone tylko dla siebie. Przyciągnąłem ją mocniej do siebie. Chciałem być z nią, chciałem, żeby poczuła to co ja czułem teraz. Tą euforię uczuć. Z każdą chwilą naszego pocałunku wszystko we mnie umierało i rodziło się na nowo. Tak szybko jak to się zaczęło tak i wszystko się skończyło. Mally chyba się to nie spodobało, wiec zaczęła rzucać kamykami. Jessica oderwała się ode mnie, mruknęła ciche "przepraszam" i wybiegła z kuchni. Byłem zadowolony z siebie i jednocześnie czułem niedosyt. Właśnie udowodniłem sobie i Jessice, że zależy nam, jednak żałowałem, że ta chwila trwała tak krótko. Pozbierałem kamyki, zabrałem Mally i poszliśmy do salonu. Będąc tam zadzwoniłem do swojego rodzeństwa.
*
Spojrzałem na budzik, wskazywał czwartą rano. No fajnie, wyspałem się za dnia to teraz będę latał po domu. Wstałem po cichu, żeby nie zbudzić Mally, która spała obok mnie. W kuchni napiłem się mleka i postanowiłem wrócić do pokoju. Będąc na korytarzu usłyszałem cichy szmer pochodzący z któregoś z pokoi. Powoli uchyliłem drzwi od pokoju z którego hałas pochodził. Na łóżku siedziała Jessica w fioletowej piżamie. Cały pokój oświetlała mała lampka stojąca na półce w rogu.
-Mogę? -spytałem cicho na co ona tylko kiwnęła głową. Wszedłem do pokoju i stanąłem jak wryty ponieważ nie wiedziałam co mam dalej zrobić.

---------------------------------------------------------------------
 KOMENTARZ OD OSOBY = WIĘKSZA MOBILIZACJA DO NAPISANIA NOWEJ NOTKI :D

1 komentarz: