poniedziałek, 6 maja 2013

15.

Obudziło mnie głośne pukanie do drzwi. Zwlekłem się z łóżka i poszedłem otworzyć. Do mojego pokoju wpadła szczęśliwa Kathy.
-Co ty jeszcze nie ubrany? -spytała. -Ubieraj się szybko idziemy na miasto -powiedziała rzucając mi się na łóżko.
Szybko wziąłem prysznic, ubrałem się i zeszliśmy na dół. Kochałem tą dziewczynę. Jednego dnia płakała a na następny dzień zachowywała się jak gdyby nigdy nic. Podziwiałem to w niej. To że jednego dnia potrafiła zamknąć sprawę. Wczoraj również denerwowała się, że nas sfotografowali a dziś sama mnie na miasto wyciągała.
-Jestem głodny -powiedziałem wsiadając do auta na miejscu kierowcy. Nie lubiłem nie prowadzić i bezczynnie siedzieć. -Gdzie jedziemy?
-Najpierw coś zjeść a później na miasto. Pobawić się -powiedziała uradowana. Nie widziałem już w niej ani trochę smutku.
Udaliśmy się do tej samej restauracji co poprzedniego dnia. Zjedliśmy śniadanie i pogawędziliśmy. Na szczęście nie spotkaliśmy żadnego fotografa. Tak też było cały dzień. Jeździliśmy po sklepach robiąc przeogromne zakupy. Później byliśmy też w wesołym miasteczku. Na koniec pojechaliśmy do wielkiego sklepu zoologicznego. Kathy zerknęła na mnie pytająco.
-Będziesz gwiazdą. Potrzebujesz swojego pupila. Ja mam Mally -odpowiedziałem radośnie chwytając ją za rękę i ciągnąc w stronę sklepu.
 *
-Nie, nie chcę psa -marudziła.
-Mogłem przyjechać tu sam -odpowiedziałem wskazując tym razem żółwia. Na co ona tylko pokręciła głową.
-O! -krzyknęła podbiegając do klatki z kotem. -Tak to jest moje zwierze.
Spojrzałem na rudego kociaczka. Tabliczka przy nim głosiła: "Kot perski".
-Na pewno? -spytałem.
-Tak -odpowiedziała pewna siebie.
-Myślę że z Molly się dogadają -powiedziałem głaszcząc kota, jednak to chyba mu się nie spodobało i mnie udrapał.
Szybko uwinęliśmy się z potrzebnymi dodatkami i pojechaliśmy do hotelu. Kathy cały czas trzymała na swoich kolanach kota. Tam spakowałem się, Kathy oddała swojego jak na razie bezimiennego kota pod opiekę tacie i pojechaliśmy na lotnisko.
-Pasażerowie odlatujący do Canady proszeni są do odprawy -zabrzmiało w głośnikach.
-Będę tęsknić -powiedziała Kathy przytulając się do mnie.
-Przecież będę tylko na końcu świata -odpowiedziałem żartobliwie. -Kocham Cię, nie zapomnij o tym -szepnąłem całując ją w czoło.
-Justin? -powiedziała nieśmiało.
-Hm? -mruknąłem.
-Facet z aparatem. Robi nam zdjęcia -powiedziała lekko się czerwieniąc.
-Paparazzi -powiedziałem przewracając oczami.
-Ja Ciebie też kocham -odpowiedziała śmiejąc się. -I dziękuję za Jumbo -spojrzałem się na nią pytająco. -Za kota głuptasie -powiedziała śmiejąc się.
Jeszcze raz ją do siebie mocno przytuliłem.
-Będę tęsknić -powtórzyłem jej słowa.
-Pasażerowie lecący samolotem do Canady proszeni są natychmiastowo o stawienie się do odprawy -zabrzmiało znów w głośnikach.
-Będę spadać -mruknąłem. -Dzwoń jakby się coś działo -powiedziałem ze spokojem znów całując ją lekko w polika i odchodząc.
Już za bramką widziałem łzy spływające po polikach. Chciałem do niej wrócić, przytulić ją do siebie, jednak nie było odwrotu. Ze spuszczoną głową i ze łzami w oczach wszedłem do samolotu. Nienawidziłem pożegnań. Siedząc już w samolocie wszedłem na twittera i napisałem: "Czasami musisz być daleko od ludzi których kochasz, ale to nie znaczy, że kochasz ich mniej, czasami sprawia to że kochasz ich nawet bardziej." Szybko wyłączyłem telefon bo szykowaliśmy się do lotu.
----------------------------------------------------------------------------
Z racji tego, że dziś poniedziałek daję posta ;D Jejku jak ja bym chciała wam już pokazać ten post, który nabazgrałam dzisiaj w szkole ;D To 22 post ;D Jestem taka dumna z tamtego postu, że łoj ;D Widzę, że nie chcecie się bawić w pytania :c No nic ;D 
KOMENTARZ OD OSOBY = WIĘKSZA MOBILIZACJA DO NAPISANIA NOWEJ NOTKI :D

2 komentarze:

  1. Kto to jest Kathy bo sie tak ostatnio zastanawiam bo nie napisałaś to jest Jusa przyjaciółka czy kto ? i oni daleko od db mieszkają ? :) odp i mołabyś podać aska albo coś ? :DD

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny. :))

    OdpowiedzUsuń