piątek, 31 maja 2013

28.

-No to zacznijmy. Johnny będzie podchodził do każdej z was. Tą którą wyznaczy może zadać nam pytanie -powiedziała już pewna siebie Kathy. Tak i taką właśnie ją kochałem. Pewną siebie.-Johnny? -spytała w przestrzeń a na schodach pojawił się tancerz i podszedł do dziewczyny o blond włosach w ostatnim rzędzie. Dziewczyna od razu wstała i spytała:
-Wy jesteście razem? Jako para -zerknąłem na Kathy a ona na mnie. Posłałem jej uśmiech. Dziewczyna cicho kaszlnęła.
-Juss ma już zajęte serce. I nie należy ono do mnie -powiedziała śmiejąc się. -Kocham oczywiście Justina i on mnie też, jednak jest to miłość przyjacielska nic po za tym -zakończyła swoją wypowiedź lekko kiwając głową na Johnny'ego. Podszedł on do innej dziewczyny, która również wstała.
-Jak się poznaliście?
-Jak normalni ludzie. Juss wychodził z kawiarni a ja szłam z kawą w ręku i no wpadliśmy na siebie. Jest to bardzo pospolity sposób poznawania. -Kathy zakończyła swoją wypowiedź głośnym śmiechem a na scenę wbiegła Mally. Małpka podbiegła do mnie i wskoczyła mi na kolana. Ucałowałem ją w czubek głowy. Kolejna dziewczyna wstała.
-Jak się czułeś, gdy nie było przy tobie Mally?
-Yhm moich uczuć nie da się opisać. Najpierw byłem zdenerwowany a później złość na innych mi przeszła, pozostała tylko na samego siebie, że nie dopilnowałem takich rzeczy -odpowiedziałem posyłając jej uśmiech.
-Ile jeszcze będziesz wraz z Kathy w trasie? -spytała inna.
-Około tygodnia -odpowiedziałem.
-Kathy a jak Twoje życie prywatne? -spytała inna.
-Nie mam czasu na chłopaków -odpowiedziała uśmiechając się szeroko.
-Czy mogłabyś przedstawić nam Vicki? -spytała inna.
-Moja siostra aktualnie ma lekcje, jednak obiecuję, że wyjdzie na koncercie i wam ją przedstawię -odpowiedziała sięgając po sok i pijąc łyka.
-To prawda, że jesteś Polką? -spytała znikąd Agnes pojawiając się w pierwszym rzędzie. Na sali zapadła kompletna cisza. Wszystkie oczy skierowały się w stronę Kathy. Ja również skupiłem się na niej. Dziewczyna odpowiedziała coś w nieznanym języku a mi na ucho szepnęła "Odpowiedziałam im: tak i jestem z tego dumna". Inna fanka wstała i spytała coś w nieznanym mi języku. Kathy znów szepnęła mi na ucho: "Spytała mnie czy umiem mówić po polsku a ja odpowiem im, że owszem" a głośniej znów powiedziała coś nieznanego mi.
-No tak przepraszamy, przecież ty nic nie rozumiesz. Justin co myślisz na temat tego mało znanego faktu? -spytała już inna fanka. -Wiedziałeś o tym?
-Dowiedziałem się tak jak wy dziś, jednak nie teraz. Ta dziewczyna kryje w sobie wiele tajemnic -odpowiedziałem całując Kathy w rękę. Na scenę weszła menadżerka Kathy i podeszła do niej. Szepnęła jej coś na ucho i obie wyszły. Zmieszany spojrzałem na fanki. Spoglądały na mnie wyczekująco.  Szybko wywołałem na swojej twarzy uśmiech.
-Johnny kontynuujmy -powiedziałem wciąż zerkając za ramię, tam gdzie zniknęła Kathy. Miałem dziwne przeczucie.
-Kto jest wybranką Twojego serca? -wyrwało mnie z moich chorych myśli kolejne pytanie.
-Och Kathy. To jest dopiero dziewczyna -zaśmiałem się. -To jest trudne pytanie. Nie chcę nic przed moimi Beliebers ukrywać, jednak nie chciałbym zapeszyć.
-Czyli nam nie ufasz? -usłyszałem z końca sali.
-Moje kochane ufam wam, jednak zrozumcie też mnie. Jedyną osobą, która wie o wszystkim jest Kathy. Nawet moja mama nie wie. Pewnie ten wywiad jak do niej dotrze to będzie w szoku i będę miał opierdziel -odpowiedziałem śmiejąc się. Mój śmiech trochę rozluźnił atmosferę i na scenę znów wkroczyła Kathy. Zauważyłem, że miała spuchnięte oczy. Na pewno nie płakała, jednak powstrzymywała się od płaczu. Fani również musieli to zauważyć.
-Czy coś się stało? -spytała kolejna fanka Kathy.
-Nic takiego ważnego. Koncert odbędzie się normalnie. Coś musiało mi wpaść do oka -skłamała, jednak ja to wyczułem i fani również.
-Pomimo wszystkiego co by się nie działo ja będę z wami. Nie opuszczę was. Jesteśmy rodziną -powiedziała niska dziewczyna o czarnych włosach wstając a inne biorąc z nią przykład również wstały. To było niesamowite uczucie znaleźć się tutaj z nimi.
Wziąłem gitarę i odśpiewaliśmy trochę piosenek Kathy i moich i nasze spotkanie na tym się zakończyło. Szybko odszukałem Agnes i wręczyłem jej plik banknotów.Kathy w drodze powrotnej do hotelu oglądała coś na TV. Widziałem po niej, że nie chce rozmawiać i nie zmuszałem jej do tego. Usiadłem obok niej a ona przytuliła się do mnie. Pod hotelem było pełno paparazzi. Chwyciłem Kathy za rękę i szybko przebiegliśmy drogę pomiędzy hotelem a autokarem. Na górze Kathy dała mi buziaka w polika i się zmyła. A ja wykąpałem Mally i zadzwoniłem do rodzeństwa. Odebrał mój ojciec. Nie był zadowolony z faktu, że nie jestem w swojej trasie, jednak nie skrytykował tego.
*
-Agnes wszystko gotowe? -spytałem dziewczyny stojącej przede mną. Była ubrana w niebieską sukienkę.
-Tak -odpowiedziała, uśmiechając się do mnie. -Nie to nie tam!-krzyknęła i gdzieś pobiegła. Zerknąłem na nią przez ramię i wróciłem do garderoby. Kathy właśnie miała układane włosy.
-Stresujesz się? -spytałem chociaż nie musiałem. Widać było na jej twarzy napięcie. W odpowiedzi kiwnęła głową. Chwilę później wyprowadziłem ją na scenę i wróciłem na swoje miejsce, którym był fotel za sceną. Spokojnie przeczekałem cały koncert. Podczas pierwszej piosenki widziałem jak twarz Kathy rozluźnia się i dziewczyna znów staje się pewna siebie. Przy ostatniej piosence jaką Kathy miała zaśpiewać podszedł do mnie facet i kazał się przygotować. Chwyciłem mikrofon i tam skąd miałem startować. Nie miałem wyjść na scenę normalnie. Agnes poprosiła mnie, żeby wyszedł z sektora dla jakichś tam VIP-ów i przeszedł przez widownię. Tak właśnie musiałem zrobić. Szybko udałem się w stronę tego sektora. Zauważyłem idąc bokiem, że ochroniarze już stoją, tak żebym przeszedł i żadna fanka się na mnie nie rzuciła. Wszedłem do sektora, w którym był tylko Kenny. Uśmiechnąłem się do niego i odwróciłem przodem do sceny. Kathy przemówiła.
-To będzie moja ostatni piosenka -fanki zapiszczały i musiała chwilę przeczekać. -Tak to jest ten moment kiedy na scenę wychodzi Justin -powiedziała śmiejąc się. -As long as you love me -usłyszałem. Kathy ze spokojem odśpiewała swoją cześć. Refren powtarzałem za nią. Wiedziałem, że teraz będzie moja kolej. Po raz pierwszy od niedawna stresowałem się.
-I'll be your soldier -zaśpiewałem wychodząc z sektora. Widziałem szok na twarzy Kathy, która zrobiła mi miejsce na scenie. Nie odwracałem się, jednak wiedziałem, że za mną idzie zawsze czujny Kenny. Skupiłem wzrok na Kathy i powoli przeszedłem przez wyznaczony dla mnie tor. -Just take my hand -zaśpiewałem ostatnią linijkę mojego kawałka chwytając ją za rękę i obracając. Kathy zaśmiała się. Oboje zaczęliśmy śpiewać refren. Zakończyliśmy głośnym "Kochamy was". Oboje ukłoniliśmy się i odwróciliśmy plecami do fanów i ruszyliśmy w stronę wyjścia.

-----------------------------------------------------------------
Skończyły mi się rozdziały i pisze na bieżąco. ;D Właśnie teraz dostałam weny, wiec mam nadzieję, ze nabazgram trochę więcej ;D
+Tak skończyłam właśnie na nieodpowiednim momencie ;D
+Jak widzicie na wasze prośby piszę dłuższe rozdziały ;D
 

wtorek, 28 maja 2013

27.

-Udostępnię to zdjęcie -zacząłem.
-Jednak Justin wiesz, że będzie przez to dużo plotek -powiedziała. Wyczułem w jej głosie zdenerwowanie.
-Wiem -odpowiedziałem bliżej do niej podchodząc. -Jednakże czemu nie zrobić większego hałasu? I tak już wszyscy wiedzą.
-A Jessica? -spytała. Również ze względu na nią chciałem, żeby wszyscy myśleli, że jestem wraz z Kathy. Chciałem, żeby ona myślała. -Moje uczucie do niej gaśnie -wyjaśniłem. Oboje odskoczyliśmy od siebie bo usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że byliśmy tak blisko. Bardzo powoli podszedłem do drzwi i je otworzyłem. Naszym oczom ukazał się Matt.
-Menadżerka mnie tu wysłała -wyjaśnił na wstępie. Tuż obok mnie pojawiła się Kathy cmoknęła mnie w polika i poszła do swojego pokoju. Matt ruszył ramionami i ruszył wzdłuż korytarza. Z cichym westchnieniem zamknąłem drzwi i wziąłem szybki prysznic. Później sięgnąłem po telefon. Włączyłem instagrama i wstawiłem zdjęcie z dopiskiem "Niezłe ujęcie Johnny. Dzisiejszy wieczór trafił na moją listę niesamowitych wieczorów ;)". Tak to powinno zaciekawić media. Uwielbiałem robić z niczego wielkie akcje. Ta akcja powinna być niesamowita. Nawet nie zorientowałem się kiedy usnąłem.
Obudził mnie dzwonek mojego telefonu. Nie wiedząc kto dzwoni odebrałem.
-Cześć stary -usłyszałem głos Christiana.
-Ładne zdjęcie na instagramie dodałeś -dodał Ryan
-Obetnę wam głowy -odpowiedziałem ziewając.
-Stary idealne ujęcie -zażartował Ryan. -Szkoda, że my wam nie zrobiliśmy jak się w kuchni przytulaliście. Sprawa szybciej by wyszła na jaw.
-Ha ha ha. Szkoda że na Ciebie tak nie lecą nie? -zadrwiłem. -Wiecie jakie mnie uczucia łączą z Kathy -uzupełniłem.
-Tak stary wiemy -odpowiedział Christian. Byłem pewny, że Ryan właśnie dostał od niego po głowie.
-Dobra chłopaki kończę nie mam czasu -wyjaśniłem rozłączając się.  Wziąłem szybki prysznic i zszedłem na dół. Wszyscy już siedzieli przy stole. Odebrałem od Vicki moją małpkę.
-Mally kochanie jak ja Cię dawno nie widziałem -powiedziałem do niej całując ją w czubek głowy i podając jej banana. -Vicki na pewno ona Ci nie przeszkadza? Ja mogę się nią zająć.
-Nie -odpowiedziała dziewczynka czerwieniąc się. W tej chwili do stolika podeszła Kathy. Przywitała się ze mną buziakiem i usiadła pomiędzy mną a Vicki.
-Muszę z wami porozmawiać -mruknął do nas ojciec dziewczyn. Resztę śniadania spędziliśmy omawiając szczegóły dzisiejszego dnia. Oboje z Kathy jeszcze na śniadaniu zamieściliśmy na twitterze informacje o dzisiejszym dniu. Później czym prędzej zmyliśmy się do pokoju Kathy. W pokoju ja bawiłem się z Mally a Kathy przebierała się. Uważała, że dziś powinna wyglądać perfekcyjnie. Usłyszałem swój telefon. Zerknąłem na wyświetlacz. Agnes. Odebrałem.
-Co jest? -spytałem.
-Dziesiąta -odpowiedziała.
-O cholera -mruknąłem. -Za chwilę wyjeżdżamy całą ekipą do hali. Próba generalna i spotkanie z fanami. Już jesteś? -spytałem na co ona tylko mruknęła. -To widzimy się na miejscu -powiedziałem rozłączając się.
-Kto to? -spytała Kathy podchodząc do mnie. Zerknąłem na nią. Czarna sukienka podkreślała jej idealną figurę, brązowe włosy były podkręcone i swobodnie zwisały a duże brązowe oczy z niecierpliwością się we mnie wpatrywały. -No co?
-Nic. Po prostu ślicznie wyglądasz -odpowiedziałem biorąc ją za rękę i ciągnąc na dół. Wszyscy już czekali przy wejściu. Mally na szczęście nie przeszkadzała. Vicki zostawała jak na razie w hotelu, miała mieć lekcje, więc chciałem wziąć Mally ze sobą. Jakoś nikogo nie zdziwiło to, że szliśmy z Kathy za ręce. U nas to było całkiem normalne zachowanie. Szybko wsiedliśmy do autokaru i ruszyliśmy. Od razu z Kathy zamknęliśmy się w pokoju. Leżąc obok Kathy wszedłem na instagrama. Pełno komentarzy. "Niesamowicie razem wyglądacie" skomentowała jedna z fanek. Pokazałem to Kathy na co ona tylko się zaśmiała. Inna dziewczyna napisała: "Więcej takich zdjęć". Oboje roześmiani wyszliśmy z pokoju. Było dużo fanek. Wyjrzałem z ciekawością przez okno i szybko wybrałem numer Agnes. Odebrała po pierwszym sygnale.
-Podejdź jak najbliżej się da autokaru -powiedziałem od razu rozłączając się. Chwilę później ją ujrzałem.
-Kenny widzisz tamtą dziewczynę? -spytałem go wskazując na Agnes. -Gdy wyjdziemy z autokaru Twoim zadaniem jest to, żeby do nas dołączyła ok? -spytałem na co pokiwał mi głową. -Jesteśmy gotowi -powiedziałem menadżerce. Matt wyszedł pierwszy z autokaru i dał znak ochronie. Tamci czym prędzej zrobili nam drogę do wejścia. Wyszedłem pierwszy podając rękę Kathy. Dziewczyna wyszła chwilę za mną a za nami Kenny. Wolnym krokiem ruszyliśmy w stronę hali. Kenny zrobił tak jak go prosiłem i od razu podszedł do dziewczyny, jednak stawiała lekki opory.
-Agnes chodź! -krzyknąłem. Dziewczyna zerknęła na mnie i ruszyła wraz z Kenny'm do nas. Przywitała się całusem z Kathy a do mnie się szybko przytuliła. We trójkę już szybciej ruszyliśmy do środka.
*
-Ok. Wszystkie fanki siedzą na krzesłach. Ochrona jest poustawiana wzdłuż sceny, więc żadna z nich się do was nie dopadnie. Za piętnaście minut wychodzicie -mruknęła do nas menadżerka i zniknęła za drzwiami. Po jej wyjściu zapadła kompletna cisza.
-Cieszę się, że tutaj jestem z Tobą -powiedziałem posyłając Kathy duży uśmiech.
-Wiesz, że jestem Polką? -zaczęła niespodziewanie. -Tata jak matka go porzuciła wyprowadził się do Canady. Miałam wtedy ledwo pięć lat. Niby potrafię mówić trochę po polsku, jednak boję się tego występu. Jakby nie patrzeć, pochodzę stąd -powiedziała a na jest twarzy widziałem zmieszanie. Powoli do niej podszedłem i ją do siebie przytuliłem. W tej pozie przyłapała nas menadżerka.
-Chodźcie -powiedziała otwierając drzwi. Gdy nas zobaczyła widziałem na jej twarzy szok. -Właśnie dzieciaki. Co to ma być? Wy jesteście razem czy nie? Co to są na zdjęcia na instagramie Justinie? Dlaczego ja nic o tym nie wiem Kathy?
-To tylko i wyłącznie moja wina. My z Kathy się tylko przyjaźnimy a sądzę, że taki obrót spraw powinien panią usatysfakcjonować. W końcu teraz dużo się dzieje w okół Kathy -odparowałem jej. Nie znosiłem tej kobiety. Była wścibska, jednak znała się na swojej pracy. -A teraz jeżeli pani pozwoli będziemy czynić swoją powinność -dodałem chwytając Kathy za rękę i mijając ją zszokowaną. Czym prędzej w ciszy dotarliśmy na scenę. Wszystkie fanki pogrążone były w rozmowie, jednak gdy wyszliśmy na scenę w hali zapadła kompletna cisza. Zanim pewnie wyszliśmy na scenę ktoś poinformował ich o tym jak mają się zachowywać. Oboje z Kathy usiedliśmy na kanapie postawionej na środku sceny.
-Witajcie -zacząłem, nawet nie musiałem krzyczeć. -To jest Kathy Ferraro a ja jestem Justin Bieber. Zapewne nas znacie, jednak no zachowajmy troszkę kultury -powiedziałem dołączając uśmiech na co fanki wybuchnęły śmiechem. -No to pierwsze koty za płoty -kontynuowałem, gdy przestały się śmiać. -Yhm no to ja zapewne też wiecie to jest pierwszy trasa Kathy. Mam urlop, więc postanowiłem do niej dołączyć. Kathy jest moją księżniczką -powiedziałem całując moją towarzyszkę w rękę na co ona wybuchnęła śmiechem. Zawsze ją tak nazywam kiedy chcę, żeby się wyluzowała.
----------------------------------------------------------------
Drugie nic :O

poniedziałek, 27 maja 2013

26.

-Jest pełno fanek -powiedział Matt a w jego głosie wyczuć było histerię. Widać było, że po raz pierwszy uczestniczył w trasie koncertowej. Szybko wyjąłem swój telefon i wybrałem numer Kenny'ego. Odebrał po pierwszym sygnale.
-Jesteś już w Polsce? -spytałem na powitanie.
-Od trzech godzin -odpowiedział. -W hotelu. Dużo fanek, nie? -spytał a przez okno zauważyłem go przy drzwiach.
-Zawsze wiesz o co mi chodzi -powiedziałem śmiejąc się, rozłączyłem się i kazałem Mattowi odsunąć się od drzwi. Przez małe okienko w drzwiach obserwowałem jak Kenny podchodzi do autokaru. Szybko otworzyłem mu drzwi.
-Justin! -powiedział uradowany.
-Dobrze mieć Cię przy sobie -powiedziałam przybijając z nim piątkę. Chwilę później we czwórkę wyskoczyliśmy z autokaru, który odjechał, żeby zajechać zza zaplecze. Wraz z Kathy mieliśmy przygotowaną dla fanów niespodziankę. Policja nie pozwalała fanom choćby na krok przysunąć się do nas, jednak Matt widząc ten tłum przysunął się do Kathy na co ja tylko się roześmiałem. Podniosłem rękę do góry, żeby zapadła cisza, jednak mój gest wywołał jeszcze więcej krzyków.
-Mógłbym poprosić o ciszę?! -krzyknąłem a w następnej chwili zapadła cisza. -Moja Kathy ma dla was niespodziankę -powiedziałem podchodząc bliżej dziewczyny, która niepewnie się uśmiechała. Nachyliłem się nad nią i wprost do ucha szepnąłem "więcej odwagi" wargami muskając jej policzek.
-Do koncertu jeszcze dwa dni!- krzyknęła Kathy. -Postanowiliśmy jutro zrobić wielki zlot. Rano na moim twitterze i Justina dodamy posty, gdzie konkretnie i o której.
-Wstęp bezpłatny -uzupełniłem i chwytając Kathy za rękę ruszyliśmy w stronę hotelu. Będąc w hotelu odebraliśmy wraz z Kathy klucze do pokoju i ruszyliśmy na górę.
-Do zobaczenia na kolacji -powiedziała Kathy i zniknęła za drzwiami do swojego pokoju.
*
-To teraz co powiecie na zlot u mnie? -spytałem. Siedzieliśmy wraz z Kathy i jej tancerzami przy jednym stole. -My często robimy sobie jakiś wieczór z horrorami, albo coś.
Usłyszałem głośne potwierdzenie w tym samym czasie usłyszałem swój telefon.
-Przepraszam -mruknąłem odchodząc od stołu. Dzwoniła Agnes. -Słucham?
-Justin mam mały problem. Torty będą gotowe, tylko nie chcą mnie wpuścić na halę, żeby wszystko przygotować. Mówią, że podrobiłam plakietkę -powiedziała szybko.
-Yhym dobra bądź tam jutro o 10. Spotkamy się na miejscu -powiedziałem rozłączając się.
-Z kim się umówiłeś? -usłyszałem za swoimi plecami. Odwróciłem się i spojrzałem na Kathy.
-Z nikim ważnym -odpowiedziałem. -No to co idziemy? -spytałem już głośniej. Cała ekipa ruszyła za nami.
W pokoju zamówiliśmy coś do jedzenia i włączyliśmy horror. Wybierał, któryś z chłopaków, więc nawet nie wiem co oglądaliśmy. Był nudny, jednak bawiło mnie to jak dziewczyny piszczały przy strasznych momentach. Siedzieliśmy obydwoje z Kathy w jednym fotelu, więc czułem jak czasem wbija mi paznokcie w rękę. Po filmie graliśmy w butelkę.
-Prawda czy wyzwanie? -spytał mnie Johnny.
-Wyzwanie -powiedziałem śmiało.
-Yhm Pocałujcie się z Kathy -powiedział nieśmiało.
-Dobra -odpowiedziałem wstając. Podeszłem do Kathy i podałem jej rękę. Podniosła się i jednocześnie roześmiała. Dołączyłem do niej.
-Jednak tak naprawdę. Z języczkiem -uzupełnił Johnny. Kathy zerknęła na mnie niepewnie a uśmiech zamarł na jej twarzy. Ja również lekko się zdenerwowałem, jednak ruszyłem tylko ramionami i zbliżyłem się do Kathy. Delikatnie przejechałem wargami po jej szyi. Czułem jak się odpręża. Nie tracąc czasu wpiłem się w jej wargi. Od razu odwzajemniła mój pocałunek, zarzucając mi ręce na szyję. Objąłem ją w pasie i przyciągnąłem do siebie. Nawet nie wiedziałem, że tak dobrze całuje, jednak chwilę później czar prysł. Johnny zrobił nam zdjęcie i flesz przerwał ten niesamowity moment. Trochę zmieszany zerknąłem na niego. Kathy zareagowała szybciej niż ja.
-Usuń to! -krzyknęła.
-Kathy kochanie spokojnie -powiedziałem łapiąc ją za rękę i przyciągając do siebie. -To tylko zabawa.
Puściłem Kathy i podszedłem do Johny'ego.
-Pokaż mi to zdjęcie -powiedziałem. Posłusznie podał mi telefon. Zerknąłem na zdjęcie. Wyszło świetnie. Wysłałem je sobie na swojego iPhona. -Tylko nigdzie tego nie wstawiaj. Ja to zrobię -dodałem szeroko się uśmiechając i w następnym momencie usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Dziewczyna, która stała najbliżej otworzyła je. Naszym oczom ukazała się menadżerka Kathy.
-Pobawiliście się? To do łóżek. Już! -powiedziała głosem nieznoszącym sprzeciwu. Cała grupa ruszyła  stronę drzwi na pożegnanie mamrocząc jakieś słowa. Złapałem Kathy za rękę i przytrzymałem. Menadżerka spojrzała na nas pytającym wzrokiem.
-Zaraz pójdzie spać -obiecałem. -Słowo Justina Biebera -powiedziałem i zamknąłem drzwi. Kathy spojrzała na mnie niepewnie.  
-------------------------------------------------------------------------
Nic :O

niedziela, 26 maja 2013

25.

Moja rodzicielka chwilę się nie odzywała. Ktoś coś do niej mówił.
-Z Justinem -odpowiedziała. I znów chwilę nasłuchiwała. -Yhm kochanie mógłbyś czasem się odezwać do Jessici. W końcu będzie to Twoja siostra -powiedziała moja rodzicielka a ja zdałem sobie sprawę, że nie odzywałem się do niej od czasów jej pobytu u mnie, jednak trochę jej wina to była mogła wtedy tak nie żegnać się bez odpowiedzi. Zdenerwowało mnie to. Nie lubię, gdy dziewczyna mnie ignoruje, jednak trochę tak głupio się nie odzywać. -Kochanie jesteś tam?
-Tak, tak -odpowiedziałem ziewając.
-Czy mógłbyś skupić się na tym co do Ciebie mówię? -powiedziała.
-Mamo u nas jest druga nad ranem -powiedziałem. -Wszyscy śpią w autokarze oprócz kierowców. Ty mnie obudziłaś rozumiesz? Mamy z Kathy na głowie pełno spraw. Do moich jeszcze dochodzą to, że zbliżają się urodziny jej. Dobrze byłoby, żebym się wyspał. A i głodny jestem -dodałem.
-Czemu Kenny nie jest z Tobą? -spytała rozzłoszczona.
-Nie był mi potrzebny -powiedziałem spokojnie. -Jest Matt z nami. Zadzwonię dziś do niego. Dołączy do mnie jak będę w Polsce. Nie martw się mamo są tu ochroniarze -powiedziałem. Wysłuchałem chwilę jeszcze jej lamentu, pożegnałem się i poszedłem znów spać.
Obudził mnie głośny głos Kathy, który krzyczał moje imię.
-Hmm? -mruknąłem otwierając oczy.
-Za godzinę mamy koncert śpiochu -powiedziała śmiejąc się. -Bierz szybki prysznic i rusz się. Po koncercie zaraz jedziemy na drugi więc nie meldowaliśmy się w żadnym hotelu musisz wziąć prysznic tu. No szybko bierz prysznic i przyjdź do mnie na halę. Muszę rozgrzać głos. A i nie obudź Vicki -dodała wskazując na łóżko na którym obie spały. Zwlekłem się z łóżka i wziąłem prysznic. Później wygrzebałem jakieś ubrania ze swojej małej szafy i się w nie ubrałem. Na kanapie siedział ojciec dziewczyn mruknąłem do niego "dzień dobry" a on w zamian dał mi plakietkę, żebym mógł się dostać na halę. Wziąłem kawałek pizzy, która leżała na stole, butelkę pepsi i poszedłem na halę. Idąc, szybko na tweeterze napisałem: "Czy tylko mnie tak rano budzą? Za godzinę koncert. Kathy ma dziś aż dwa. Niesamowita dziewczyna". Gdy zobaczyłem Kathy wiedziałem, że ma jakiś problem.
-Co jest księżniczko? -spytałem.
-Mój kot no trafił do weterynarza -powiedziała a w jej oczach widziałem łzy. Szybko ją do siebie przytuliłem. Jednak chwilę później rozdzieliła nas menadżerka rozstawiając wszystkich po kontach. Dobrze, że moja Mally była grzeczna. Na szczęście Vicki bardzo ją polubiła i cały czas się nią zajmowała. Dzięki tej małej dziewczynie miałem więcej czasu dla siebie i Kathy.
*
-Jestem zmęczona -powiedziała Kathy rzucając się na łóżko. Byliśmy po drugim koncercie. Oba były niesamowite. Teraz powoli mieliśmy dojechać do Polski. Mieliśmy dwa dni do koncertu. Usiadłem na łóżku Kathy i wybrałem numer Kenny'ego. Odebrał po drugim sygnale.
-Justin? -spytał a w jego głosie wyczułem zdenerwowanie.
-Stary przepraszam, że miałeś przeze mnie nieprzyjemności z moją mamą albo ze Scooterem -powiedziałem. Wiedziałem, że moja rodzicielka już mu narobiła rabanu.
-Oni mnie wylali -powiedział a w jego głosie wyczułem coś dziwnego.
-Co?! -krzyknąłem a Kathy aż podskoczyła na łóżku, obrzuciła mnie gniewnie spojrzeniem i biorąc piżamę wyszła z pokoju. Chwilę zajęło mi przyjęcie tej informacji i dopiero po paru minutach się odezwałem. -Kenny wiesz, że oni Cię wylać nie mogą bo ty chronisz mnie a nie ich. Nie potrzebowałem Cię bo zanim fani się dowiedzieli, że dołączyłem do trasy to trochę minęło, jednak mógłbyś wsiąść do samolotu i lecieć do Polski? Właśnie ruszamy w trasę. Rano będziemy w Polsce. Wyślę Ci adres sms, ok?
-Dobra -odpowiedział i rozłączył się a w jego głosie wyczułem ulgę i radość.
Szybko zalogowałem się na twittera. Zdenerwowało mnie zachowanie mojego menadżera i mojej rodzicielki dlatego chciałem trochę zrobić im na złość. Napisałem: "Beliebers strzeżcie się, do mojej podróży dołącza Kenny. Hahaha"
--------------------------------------------------------------
Aaaaaaaaaaa - ziewam jakby co ;D Nudy :O Jak na razie straszne nudy. Jednak no zmieniam teraz styl pisania i od 28 czy 29 notatki w każdej będzie akcja ;D

piątek, 24 maja 2013

24.

-Szybko, szybko! -krzyczał menadżerka Kathy. -Bo będziemy mieć przez was opóźnienie! -krzyknęła na nas. Czym prędzej weszliśmy do naszego autokaru i od razu poszliśmy do naszego pokoju. Już wcześniej dostaliśmy pełno gratulacji. Będąc w naszym małym pokoju. Wstawiłem na twittera zdjęcie z Kathy i Agnes z M&G i podpisałem: "Tak się bawię w wakacje. ;) W trasie wraz z Kathy". Później odpowiedziałem na parę tweetów. Zanim się obejrzałem to Kathy już spała. Mieliśmy spędzić w autokarze tylko 4h, jednak woleliśmy w nim spać i wyjść do hotelu rano. Spędzić w nim godzinę i jechać na halę na koncert. Tego samego dnia tylko, że wieczorem mieliśmy dawać koncert w innej części Niemiec. Bałem się, że będzie za późno na telefony, jednak musiałem to teraz załatwić. Wybrałem numer do Agnes i zadzwoniłem.
-Słucham? -odebrała po pierwszym sygnale.
-Cześć to znowu ja. Justin -powiedziałem. -Mam  nadzieję, że Cię nie obudziłem.
-Nie jeszcze się nie położyłam -powiedziała.
-No yhym. Wracasz do Polski? -spytałem od razu przechodząc do sedna sprawy.
-Rano mam samolot -powiedziała zdziwiona.
-Bo wiesz mam do Ciebie pewną sprawę. Kathy ma urodziny. Chciałbym zrobić jej niespodziankę -i szybko wyjaśniłem jej o co chodzi. -Jednak nie będę miał jak. Możesz mi pomóc? Hotel i wszystko co będzie Ci potrzebne ja sponsoruję. W zamian za to, spełnię jedno Twoje marzenie, jedną prośbę. Co zechcesz -zakończyłem swoją wypowiedź błagalnie.
-Ok, tylko gdzie będziecie dawać ten koncert? -spytała.
-Zgadzasz się? -spytałem lekko zaskoczony.
-No tak, gdzie? -powiedziała.
-Chwila -odpowiedziałem i szybko wstałem. Na szczęście oprócz Kathy i małej Vicki jeszcze nikt nie spał. Szybko pobiegłem do małego saloniku i spytałem menadżerki, gdzie będziemy dawać koncert w Polsce.
-We Wrocławiu -odpowiedziała zdziwiona. Powtórzyłem jej słowa już spokojniej do mojego iPhona.
-To dobrze sama mieszkam we Wrocławiu, więc hotel odpada -powiedziała śmiejąc się.- Justin wpadłam też na inny pomysł...
-Zgadzam się, zgadzam się -powiedziałem przerywając jej. -Nie musisz mi nic mówić. Wyślij mi Twój adres sms tam powinna Ci przyjść wejściówka, żebyś mogła wejść do tej hali co będziemy dawać koncert. W sprawie pieniędzy dogadamy się jak będziesz w Polsce, ok? -spytałem ziewając.
-Ok -odpowiedziała i rozłączyła się.
-Yhm chciałbym dostać wejściówkę do tej hali w Polsce, będzie potrzebna takiej dziewczynie, która ma wszystko załatwić -powiedziałem.
-Yhm daj adres to jej dostarczą -powiedziała menadżerka.
-Dam pani jak mi wyśle -powiedziałem wchodząc do naszego pokoju i zamykając za sobą drzwi. Jeszcze przed wyjazdem wstąpiliśmy do hotelu w którym się zatrzymaliśmy i wszyscy się wykąpali i najedli.
Obudził mnie dzwonek mojego telefonu. Szybko odebrałem spoglądając niepewnie na Kathy, która się tylko przekręciła na drugi bok.
-Justin, kochanie, czemu nie odbierasz? -usłyszałem miły głos mojej mamy.
-Spałem -odpowiedziałem ziewając.
-Gdzie jesteście? -spytała moja mama. Nie akceptowała tego, że jestem w obcej trasie koncertowej. Nie akceptowała w ogóle mojej przyjaźni z Kathy. Wyjrzałem przez małe okienko nad moim łóżkiem. Autokar stał, szybko wyszedłem z pokoju. Jedynym minusem spania z kimś innym w pokoju było to, że musiałem spać w spodenkach. Mamę najwyraźniej niecierpliwiło to, że nie odpowiadałem, jednak wiedziała, że nie lubię gdy ktoś nakazuje mi odpowiadać. Wyszedłem z pokoju i rozejrzałem się. Wszyscy spali. Poszedłem więc do kierowców.
-Czemu stoimy? -spytałem ziewając.
-Bo jesteśmy na granicy -odpowiedział kierowca zapasowy bo kierowca, który aktualnie siedział za kierownicą popijał kawę.
-Chyba słyszałaś -powiedziałem już do iPhona idąc po wodę.
-Na granicy? -spytała.
-Yhm Belgii i Niemiec. -odpowiedziałem znów ziewając.
-Obudziłam Cię?
-Przecież mówię -odpowiedziałem znów ziewając.
----------------------------------------------------------
http://besty.pl/2357296 -wejdźcie tu! Niesamowite racja? :D Jaram się *_*
No i jak się czytało? Dyrdymały i nudy nie? ;D

wtorek, 21 maja 2013

23.

-Justin? -spytała jakaś dziewczyna podchodząc do naszego stolika, w odpowiedzi skinąłem głową. -Mogę autograf?
Wziąłem od niej kawałek papieru i długopis i maznąłem na nim podpis. Dziewczyna podziękowała i z tą samom prośbą skierowała się do Kathy.
-Wiesz kim jestem? -spytała zdziwiona.
-"Dziewczyna o małym ciele w którym kryje się potężny głos" Kathy Ferraro -powiedziała uśmiechając się szeroko.
-Te słowa? -spytałem.
-Twoje, tak -powiedziała z radością w głosie. -Powiedziałeś tak w wywiadzie jakiś rok temu. Dajesz dziś koncert? -spytała Kathy, która była tak zaskoczona, że tylko skinęła głową. -Niestety nie mam biletu. Może uda mi się w Niemczech, bo w Polsce już nie ma biletów -wyjaśniła.
-Chcesz wejściówkę? -spytała Kathy. -Nie mam ich przy sobie. Są w autokarze, który już pojechał, jednak jak przyjdziesz i powołasz się na mnie to Cię wpuszczą.
Dziewczyna zaczęła strasznie piszczeć i skakać z radości. Kathy na to wybuchnęła śmiechem.
-Uspokój się. Ludzie się na nas patrzą -powiedziałem odsuwając dla niej krzesło. -Kathy nie wpuszczą jej.
-No tak, głupia myśl -powiedział trochę zmartwiona. -Ja nie zdążę po nią wyjść, chyba że ... -spojrzała na mnie błagalnie.
-Dla Ciebie wszystko księżniczko -mruknąłem całując ją w rękę.
-Kathy Ferraro i Justinie Bieber! -rozległ się krzyk kobiety.
-Ups -mruknęła Kathy.
-Tyle was szukałam! -znów krzyknęła nauczycielka śpiewu podchodząc do nas.
-Jesteśmy głodni -odpowiedziałem i wskazałem na kelnera, który właśnie szedł do naszego stolika.
-Bierzcie talerze i na górę -powiedziała głosem nieznoszącym sprzeciwu. Kathy chwyciła talerz i szybko poszła na górę a jej nauczycielka za nią.
-Musimy przećwiczyć nową piosenkę. Dziś dopiero ustaliliśmy, że będziemy ją śpiewać, więc nic nie ćwiczyliśmy, jeszcze choreografia. To ich pierwsza trasa koncertowa -wyjaśniłem. -Dobra. Powiem Ci jak to wyglądać będzie. Przyjdziesz pod halę. Ja do Ciebie zadzwonię i ustalimy gdzie masz stać. Podejdzie do Ciebie ochroniarz. Przeprowadzi Cię przez fanów do środka. Tam będę ja. Dostaniesz plakietkę i się zmywamy. Będziemy za kulisami. Później w pierwszym rzędzie miejscówkę będziesz mieć. Następnie któryś z tancerzy przemycie Cię na M&G. Ok? -spytałem na końcu. Kiwnęła głową a ja podałem jej telefon, żeby wpisała mi swój numer. Pożegnałem się z nią szybko i pobiegłem na górę na próbę. Przećwiczyliśmy piosenkę, Kathy zaśpiewała kilka i wszyscy wskoczyli do autobusu.
*
Zastrzeżyłem numer i zadzwoniłem do tej dziewczyny. Szybko wyjaśniłem jej co i jak i wysłałem po nią jakiegoś ochroniarza. Miał ją przyprowadzić do pokoju w którym byłem.
-Jak masz na imię? -spytałem, gdy była już ze mną.
-Agnes -odpowiedziała i lekko się zaczerwieniła.
-Ładnie -powiedziałem i podałem jej plakietkę. Szybko ją oprowadziłem i pokazałem jak tancerze, Kathy i cała ekipa się denerwują i ktoś ją zaprowadził pod scenę. Następnie usiadłem na wygodnym schodku za sceną, tak żeby mieć dobry widok na scenę i na Kathy. Cały jej występ był niesamowity a gdy śpiewała ciarki przechodziły mnie po plecach. Jej występ zleciał mi bardzo szybko, ani się obejrzałem a już przyszedł po mnie jakiś facet, żeby mnie zabrać i przygotować do występu.
-To będzie ostatnia piosenka, którą dzisiejszego wieczoru wam zaśpiewam. Nie będzie to moja piosenka tylko mojego przyjaciela -powiedziała szeroko się uśmiechając, jednocześnie dała znak gitarzystom. -As long as you love me -usłyszałem pierwszą linijkę pierwszej zwrotki. I następnie usłyszałem jak z jej ust płyną te słowa:
We're under pressure,
Seven billion people in the world trying to fit in
Keep it together,
Smile on your face even though your heart is frowning
But hey now, you know, girl,
We both know it's a cruel world
But I will take my chances

As long as you love me
We could be starving,
we could be homeless,
we could be broke

As long as you love me
I'll be your platinum,
I'll be your silver,
I'll be your gold
Wiedziałem, że teraz będzie moja kolej, wiedziałem co mam robić. Postanowiliśmy zmienić trochę tą piosenkę i w ogóle wyciąć wersję Big Seana.
Znów zaśpiewała:  As long as you love me. A ja powtórzyłem za nią. I wyszedłem na scenę. Kathy odsunęła się na bok sceny a ja wyszedłem na środek i zacząłem śpiewać:
I'll be your soldier,
Fighting every second of the day for your dreams, girl
I'll be your Hova
You can be my Destiny's Child on the scene, girl
But don't stress,
And don't cry,
Oh we don't need no wings to fly
Just take my hand -zaśpiewałam czując na swojej ręce dłoń Kathy. Chwyciłem jej dłoń i położyłem sobie na poliku. Później delikatnie chwyciłem ją w pasie i przyciągnąłem do siebie. W hali zapadła kompletna cisza, rozbrzmiewały tylko nasze głosy powtarzające wciąż "As long as you love me" i muzyka. Delikatnie musnąłem swoimi wargami wargi Kathy i oboje wybuchnęliśmy śmiechem zaczynając śpiewać refren. Muzyka grała już szybciej narzucając rytm. Widownia zaczęła śpiewać robiąc wielki hałas. Trzymając się za ręce przodem stanęliśmy do widowni. Tancerze otoczyli nas trzymając w górze serca. Piosenkę zakończyliśmy głośnym "Kochamy was". Schodząc ze sceny jednemu tancerzowi wskazałem Agnes i kazałem przyprowadzić ją na M&G. Za sceną wziąłem Kathy na ręce i zaniosłem do jej garderoby, wszyscy po drodze gratulowali nam dobrego występu. W swoim pokoju Kathy przebrała się a ja pobawiłem się trochę z jej kotem. Śmiejąc się poszliśmy na M&G. Kathy miała zupełnie inne M&G niż ja. Najpierw wchodziły po kolei fanki i robiły sobie z nami zdjęcia. Później zrobiliśmy sobie zdjęcie grupowe a następnie rozdaliśmy masę autografów. Każda z fanek Kathy miała swoje pięć minut, mogła sobie z nimi porozmawiać. O Agnes dowiedzieliśmy się jeszcze, że pochodzi z Polski. Dzięki niej wpadłem na super pomysł, jednak postanowiłem go zorganizować później.
------------------------------------------------------
Tak wiem straszne smęty ;D Chciałabym się dowiedzieć ile osób czyta to opowiadanie no bo nie wiem czy pisać je jeszcze czy powoli kończyć. 
KOMENTARZ OD OSOBY = WIĘKSZA MOBILIZACJA DO NAPISANIA NOWEJ NOTKI :D

niedziela, 19 maja 2013

22.

Właśnie zajeżdżaliśmy pod hotel kiedy drzwi od sypialni Kathy się otworzyły.
-Nareszcie śpiąca królewno -mruknął Philip.
-Nie lubię kiedy mnie tak nazywasz tato -odpowiedziała. -Gdzie jesteśmy? -mruknęła ziewając.
-Pod hotelem -powiedziałem podnosząc się.
-Przyszykuj się. Wychodzisz pierwsza -powiedział Matt. -Tutaj jest jeszcze więcej fanów niż ostatnio. Później wrócę do Ciebie -dodał patrząc się na mnie.
-Yhm dzięki nie musisz. Mój ochroniarz jakby się dowiedział, że ktoś inny mnie pilnował to znosiłbym najgorsze męki -zażartowałem. -Wyjdę za wami. Jeszcze nie wiedzą, że towarzyszę Kathy -dodałem.
-Jak uważasz -powiedział i odwrócił się do mnie plecami, żeby wydać "rozkazy" pozostałym. Kierowca miał zajechać tylnym wyjściem i to tamtędy mieli wejść do hotelu. Tym wejściem miała przejść tylko Kathy, żeby pokazać się fanom.
-Jestem gotowa -powiedziała i w następnej chwili kierowca otworzył drzwi. Moim oczom ukazała się spora grupa fanów krzyczących imię Kathy. Ochroniarz wyszedł pierwszy a za nim dziewczyna, ja wyskoczyłem za nimi. Wcześniej zawiązałem sobie chustkę na twarzy i trochę podciągnąłem spodnie. Kathy przed drzwiami do hotelu odwróciła się do fanów i krzyknęła "Bruksela. Dzięki, że jesteście. Do zobaczenia jutro." I szybko weszła do hotelu a ja poczłapałem za nią.
*
Rano obudziły mnie promienie słoneczne i głośne pukanie do drzwi. Szybko poczłapałem do nich. Moim oczom ukazał się ochroniarz Kathy.
-Panienka chce się dowiedzieć czy dołączysz do niej na próbę zaraz po śniadaniu -powiedział trochę sztywno.
-Yhym jasne -odpowiedziałem zmieszany. Już miałem zamykać drzwi gdy za pleców Matta wyskoczyła Kathy i rzuciła mi się na szyję. -Cześć księżniczko -powiedziałem całując ją w czubek głowy.
-Matt poczekasz tutaj na mnie? Juss tylko się ubierze i zaraz wyjdziemy -nie czekając na odpowiedź wepchnęła mnie do środka do pokoju i zamknęła za nami drzwi. -No rusz się. Zaraz mamy próbę. Później musimy być trochę wcześniej na hali bo coś tam no ruchy Justinie -powiedziała władczym tonem, rzucając mi się na łóżko. Szybko wyciągnąłem z walizki jakieś tam ubrania i się w nie ubrałem. Umyłem zęby i wykonałem poranne czynności.
-Chodź -powiedziała ciągnąc mnie za rękę.
-A śniadanie? -spytałem zdając sobie sprawę z tego, że idziemy w przeciwną stronę niż jest stołówka.
-Będzie w pokoju obżarciuchu -odpowiedziała śmiejąc się. Matt otworzył nam drzwi i weszliśmy do pokoju pełnego osób. Zdałem sobie sprawę, że stoimy przed wszystkimi tancerzami i osobami, które już jakoś kojarzyłem. Osoby, które po raz pierwszy mnie widziały zerknęły na mnie z zaskoczeniem.
-To teraz wiecie po kogo musieliśmy wstąpić na lotnisko. Justin będzie towarzyszył nam przed dwa tygodnie -wyjaśniła im Kathy.
-No dobra do roboty. Wszyscy znacie przebieg koncertu. Jednak znów go powtórzę -mruknął jakiś mężczyzna z wąsem. Przez następną godzinę tłumaczył co i jak. Poprawiał zachowanie niektórych tancerzy. -Teraz dochodzi nam na życzenie naszej ukochanej Kathy jeszcze jedna piosenka. Zaśpiewa ją razem z Justinem. Nie będzie tutaj żadnej choreografii. Nie damy rady. Jaka to piosenka? -skierował to pytanie do nas. Wcześniej nie zastanawiałem się nad tym. Spojrzałem się na Kathy i już wiedziałem.
-As long as you love me -odpowiedzieliśmy jednocześnie wybuchając śmiechem.
-Hmm mogę poznać tekst? -mruknął do mnie. W odpowiedzi skinąłem głową i napisałem tekst na kartce podsuwając mu pod nos. Szybko przebiegł wzrokiem po tekście. -Kathy zacznie śpiewać i zaśpiewa pierwszą zwrotkę. W refrenie będziesz jej echem. I w tym miejscu wchodzisz na scenę. Będzie ciemno. Jeden reflektor będzie skierowany na Kathy. Z pierwszą linijką drugiej zwrotki reflektor skierowany jest na Ciebie. Justin kończy śpiewać i razem zaczynają śpiewać refren wtedy wy wchodzicie na scenę -spojrzał się na tancerzy. -Będziecie mieć przygotowane wielkie serca. Ma to być niezapomniane show -zakończył wypowiedź.
-No to do roboty! -krzyknęła menadżerka. -Tancerze jadą na halę ćwiczyć. Justin i Kathy ćwiczą głosy tu. Dołączają do was za godzinę.
Wszyscy jak na komendę zerwali się z miejsc.
-Gdzie będzie Twoja rodzina? -spytałem szeptem wskazując głową Vicki i ich ojca.
-Idą się uczyć. Vicki chodzi jeszcze do szkoły. Mamy zatrudnionego nauczyciela, który jest z nami w trasie -odpowiedziała wstając. -Chodź zmywamy się -słysząc jej słowa rozejrzałem się. Matt rozmawiał z menadżerką a nauczycielki śpiewu nie było widać.
-I dobrze. Głodny jestem -odpowiedziałem. Szybko wybiegliśmy z sali i rzuciliśmy się biegiem korytarzem. Na szczęście nie spotkaliśmy po drodze nikogo. Śmiejąc się wpadliśmy do restauracji. Wszystkie głowy skierowały się w naszą stronę. Juś spokojniej skierowaliśmy się w stronę wolnego stolika i oboje zamówiliśmy po wielkiej porcji naleśników. 
------------------------------------------------------------------
Taka mała odpowiedź do komentarza Martyny. 
Sama nie wiem co zrobi Juss. Jak na razie to bardzo rozwija się "miłość" pomiędzy Kathy a nim bo jak wiesz towarzyszy jej w trasie a więc są cały czas razem. Jednakże no zobaczymy jak akcja się rozwinie ;D

piątek, 17 maja 2013

21.

Wracając do domu byłem zmęczony. Szczęśliwy, ale zmęczony. Było po 22 a ja dopiero wracałem do domu. Musiałem się jeszcze spakować bo samolot do Paryża miałem wcześnie rano. Musiałem czym prędzej znaleźć się we Francji bo musieli ruszać dalej w trasę. Tak naprawdę mało co mnie obchodziło gdzie Kathy z ekipą będą dawać koncerty. Chciałem być tylko z nią i zapomnieć o wszystkich problemach doczesnego świata. Z tą myślą usnąłem.
*
-Justin! -krzyknęła Kathy rzucając mi się w ramiona. Mocno ją do siebie przytuliłem. Brakowało mi jej. Nawet nie wiedziałem jak bardzo.
-Ściskać się będziecie w autokarze. Nie mamy czasu. Już powinniśmy wyjeżdżać z Paryża. Mamy opóźnienie -usłyszałem głośny głos taty Kathy. -Miło Cię widzieć Justinie -dodał.
Szybko chwyciłem swoje walizki. Klatkę z Mally dałem Kathy a wielką paczkę owiniętą w czarny papier jej tacie. Jednocześnie mruknąłem mu w ucho, żeby ją gdzieś dobrze schował. Wychodząc z lotniska zauważyłem dwa duże autokary. Szybko udaliśmy się w ich stronę. I ruszyliśmy w podróż jak się dowiedziałem do Belgii a konkretnie do Brukseli.
-Odprężcie się dzieciaki, jednak nie za bardzo przed nami tylko cztery godziny jazy -poinformował nas ojciec Kathy. Tym autobusem jechaliśmy tylko ja z Kathy i jej tatą. Menadżerka i młodsza siostra Kathy i dwie dziewczyny z chórku i trenerka Kathy i ochroniarz. Przywitałem się a z niektórymi dopiero poznałem.
-Chodź pogadamy -powiedziała Kathy ciągnąc mnie w stronę małego pokoju, który miała. Wiedziałem coś o tym. Jako osobie, która była najważniejsza w całej tej papraninie należał się osobny pokój. Wchodząc do tego małego pokoju rzuciła się na łóżko a ja zamknąłem za nami drzwi. Jakoś nie chciałem, żeby wszyscy wiedzieli o czym rozmawiamy. Kathy wskazała mi ruchem głowy drugie łóżko pod ścianą.
-Mało kiedy śpimy w autokarze, jednak będziemy spać. To Twoje łóżko. Ja mam większe, ale ze mną śpi jeszcze Vicki. Dziś jedziemy jak już wiesz do Brukseli. Jutro dajemy tam koncert i zaraz po koncercie i M&G ruszamy do Niemiec. Tam dwa koncerty i dalej do Polski a dalej nie pamiętam -wyrzuciła z siebie na jednym wydechu. To do niej pasowało. Paplała wszystko co jej ślina przyniosła na język jednak najpierw to musiała przemyśleć. Z tego co wywnioskowałem z jej wypowiedzi jej urodziny będziemy obchodzić w Polsce. Wspaniale. Ten kraj spisze się idealnie.
-M&G masz po koncercie? -spytałem siadając na łóżku wskazanym przez Kathy.
-Yhym -odpowiedziała ziewając. -Przepraszam nie spała dziś w ogóle w nocy.
-To idź spać moja księżniczko -mruknąłem. -Ja pójdę pooglądam TV z Vicki. Od dawna jest z wami? W Sydney jej jeszcze nie było -spytałem.
-Yhm od początku trasy koncertowej. Nasza ciotka złamała nogę nie może się nią opiekować -wyjaśniła.
-To dobrze -powiedziałem. -Bynajmniej ją wreszcie poznam -wyjaśniłem.
-Ona jest Twoją fanką -powiedziała znów ziewając.
-Dobra idź już spać -powiedziałem podnosząc się.
-Justin -zatrzymał mnie jej głos, gdy byłem już przy drzwiach. -Mam prośbę.
-Hmm? -mruknąłem.
-To byłby dla mnie zaszczyt, gdyby mogła jako ostatnią piosenkę na koncercie zaśpiewać Twoją piosenkę...
-Jasne -przerwałem jej.
-I Ty byś śpiewał ze mną a później towarzyszył mi na M&G -dokończyła.
-To byłby dla mnie zaszczyt -odpowiedziałem wychodząc z jej pokoju. Szybko udałem się do małej kuchni i wyjąłem również z małej lodówki pepsi. Następnie przyłączyłem się do siedzącej na kanapie Vicki. Oglądała coś na plazmie, która zawieszona była na ścianie. Ta mała dziewczynka o długich blond włosach lekko się zaczerwieniła. Lecz zanim zdążyłem ją o cokolwiek zapytać za moimi plecami usłyszałem głos jej ojca wypowiadające moje imię. Szybko odwróciłem się do siedzących przy stole dorosłych.
-Gdzie Kathy? -spytał.
-Śpi -odpowiedziałem.
-Domyślam się, że to co kazałeś mi schować to był prezent na jej urodziny -przeszedł od razu do sprawy. -Chcemy, żeby podczas jej koncertu wjechał na scenę wielki tort, jednak no nie wiemy jak to zrobić. Co sądzisz? -spytał. Zdziwiło mnie że pyta mnie o zdanie. Zawsze zdawało mi się, że za mną nie przepadał. Chwilę zastanowiłem się zanim odpowiedziałem na jego pytanie.
-Kathy ułatwiła nam zadanie. Poprosiła mnie o to, żebym zaśpiewał z nią ostatnią piosenkę. Zaśpiewam z nią gdyby nigdy nic. Później udam że się żegnam a następnie powiem widowni, że Kathy ma urodziny i wtedy na scenę wjedzie tort. I chciałbym jeszcze, żeby był on ogromny -dodałem a do głowy wpadł mi jeszcze jeden pomysł. -I żeby każda osoba na widowni dostała kawałek tortu. Nie tego ze sceny, ale innego -wyjaśniłem a widząc szok malujący się na ich twarzach uzupełniłem swoją wypowiedź. -Ja to wszystko zorganizuję. Pan by musiał tylko później tego wszystkiego dopilnować. I ja biorę na siebie wszystkie wydatki dotyczące tortów -zakończyłem swoją wypowiedź zerkając na twarze wszystkich obecnych.
-Dobra -odpowiedział a reszta pokiwała głowami.
------------------------------------------------------------------------
Nudy nad nudami ;D Rozdział do dupy ;D Następne będą już lepsze ;D I będzie się dużo dziać ;D Tą trasę na pewno zapamiętacie ;D A szczególnie Polskę ;D

środa, 15 maja 2013

20.

-Chłopaki to jest Jessica -przedstawiłem Christianowi i Ryanowi dziewczynę.
-Przecież my ją tak jakby znamy -wtrącił Christian.
-Ta to jest dziewczyna od której nie odrywałeś wzroku -dodał Ryan.
-To jest córka narzeczonego mojej mamy -uzupełniłem. Na twarzach obu moich kumpli widziałem niezłe zdziwienie i zamieszanie. We czwórkę weszliśmy do salonu. Na szczęście Mally spała, więc mogliśmy na spokojnie pogadać.
-A więc jak wakacje? -spytał Ryan i nie czekając na odpowiedź kontynuował. -I kiedy Justin robimy imprezę? Macie chyba jeszcze trochę wolnego, nie? Trzeba zrobić taką wielką, nie?
-Ja wypadam chłopaki -powiedziałem a widząc pytające spojrzenia wyjaśniłem, że Kathy ma urodziny. Jednym okiem cały czas obserwowałem zachowanie Jessici, jednak chyba zdawała sobie z tego sprawę bo zachowała kamienną twarz.
-Zamawiamy coś do jedzenia? -spytała wstając.Zamówiła dwie pizze. Zjedliśmy ją gadając.
Chłopaki zmyli się około dwudziestej.
-Na pewno nie chcesz zostać? -spytałem podchodząc do niej. Sięgnąłem po jej podbródek i zmusiłem, żeby na mnie spojrzała. -Na sto procent? -ponowiłem pytanie całując ją stanowczo.
-Chcę jechać do domu -odpowiedziała spokojnie próbując wyswobodzić się z moich ramion. Widząc jej wysiłek niechętnie puściłem ją.
Kiedy ją odwoziłem nie odezwała się ani słowem. Całą drogę. Wychodząc z samochodu mruknęła tylko krótkie "cześć". Nie miałem ochoty wchodzić do ich domu, więc od razu wróciłem do swojego. Głowę miałem zaprzątniętą myślami, więc nawet nie zauważyłem jak dzwonił mi telefon. Po powrocie do domu od razu poszedłem spać.
Obudziły mnie promienie słoneczne i dzwonek telefonu.
-Kiedy przyjedziesz? -usłyszałem pytanie w słuchawce.
-Jutro Kathy -odpowiedziałem. -Gdzie mam lecieć? -spytałem nie wiedząc gdzie tak właściwie jest.
-Do Paryża. Zostajemy jeszcze tutaj dwa dni. Zdążysz przylecieć. Nie mogę się doczekać -powiedziała rozłączając się. Przewróciłem się na drugi bok. Nie było mowy, żebym znowu usnął, więc chciałem jeszcze poleżeć. Jednak świat chyba się na mnie uparł bo za chwilę usłyszałem dzwonek do drzwi. Szybko zarzuciłem na siebie spodnie i koszulkę i zbiegłem na dół. Będąc na ostatnim schodku usłyszałem telefon, który znów dzwonił więc z powrotem rzuciłem się do pokoju. Szybko zabrałem go i zbiegłem na dół. Ktoś kto stał na dworze domagał się szybkiego otworzenia drzwi bo wciąż dzwonił dzwonkiem.
-Już idę -krzyknąłem i spojrzałem na ekran wyświetlacza. Szlag! Trzy nieodebrane od mamy. Otworzyłem drzwi. Moim oczom ukazała się nasza sprzątaczka. Miła osoba. Trochę starcza od mojej mamy, jednak niewiele.
-Dzień dobry -powiedziałem do niej wpuszczając ją do środka.
-Dzień dobry panie Justinie -odpowiedziała.
-Tyle razy pani mówiłem. Proszę do mnie nie mówić per pan. Nie zasługuję na to, naprawdę.
-A gdzie jest pani Pattie?
-Ach moja mama już tutaj nie mieszka -zauważyłem zmieszanie na jej twarzy. -Teraz więc będę potrzebował pani częściej -powiedziałem do niej szczerze się uśmiechając, szybko odwzajemniła mój uśmiech. -Wie pani wyjeżdżam na dwa tygodnie. Wpadnie pani tutaj czasem? Oczywiście ma pani swoje klucze? -dodałem. 
-Tak oczywiście -odpowiedziała. -A teraz chciałabym wziąć się do pracy -powiedziała przechodząc do kuchni.
Szybko poszedłem na górę do pokoju Mally. Moja małpka kapucynka jeszcze spała. Postanowiłem jej nie budzić i zszedłem na dół przelotnie zaglądając do kuchni.
-Przepraszam. Mam prośbę, bo moja małpka jeszcze śpi a ja muszę już jechać załatwić parę spraw. Mogłaby pani czasem do niej zajrzeć? Ma wszystko co jest jej potrzebne, tylko chcę żeby pani wiedziała co robi, dobrze?
-Oczywiście -odpowiedziała a ja czym prędzej wyszedłem z domu. Już wiedziałem co chcę dać w prezencie Kathy. Pojechałem do mojego ulubionego zakładu fotograficznego. Następnie wpadłem przelotem na lotnisko zarezerwować bilet i do restauracji aby coś przekąsić. Później wróciłem znów do zakładu. Czym prędzej zabraliśmy się z Austinem do pracy. 
-----------------------------------------------------------------------
KOMENTARZ OD OSOBY = WIĘKSZA MOBILIZACJA DO NAPISANIA NOWEJ NOTKI :D

poniedziałek, 13 maja 2013

19.

Dziewczyna powoli przesunęła się robiąc mi miejsce na łóżku. Posłusznie na nim klapnąłem. Krępowała mnie cisza, która pomiędzy nami powstała.
-Czemu nie śpisz? -spytała a w jej głosie usłyszałem strach i troskę.
-Chciało mi się pić -odpowiedziałem posłusznie po czym znów nastała krępująca cisza.
-Justin -zaczęła niepewnie. Spojrzałem się na nią. Duże niebieskie oczy wpatrywały się we mnie jakby chciały dostrzec wszystkie moje emocje.
-Nic nie mów po prostu mnie pocałuj -powiedziałem pewny siebie. W następnej chwili już czułem na swoich wargach jej wargi. Delikatnie acz stanowczo przywarłem do niej. Jessica pod moim ciężarem powoli zaczęła kłaść się na łóżku. Dołączyłem do niej. Pocałunkami zjeżdżałem coraz niżej i niżej aż do bluzki. Chciałem ściągnąć z niej to ubranie, jednak nie chciałem aby myślała, że jakoś na nią naciskam. Objęła mnie nogami w pasie i mocniej do mnie przywarła. Z wysiłku oboje zaczęliśmy cicho pojękiwać. W pewnym momencie poczułem jak Jessica bardzo powoli odsuwa się ode mnie.
-Justin wystarczy -szepnęła sapiąc. Niechętnie się od niej odsunąłem, jednak nie wypuszczałem jej ze swoich objęć. -Musisz iść. Co powiedzą rodzice?
-Śpij kochanie. Nie martw się -powiedziałem całując ją w czubek głowy. Powoli czułem jak dziewczyna rozluźnia się w moich ramionach i usypia. Spojrzałem na zegarek, który wskazywał szóstą. Szybko podniosłem się i wyszedłem z pokoju. Moja rodzicielka uwielbiała wcześnie wstawać. Wychodząc z pokoju usłyszałem jak Jessica wypowiada moje imię, przestraszony, że się obudziła odwróciłem się, jednak dziewczyna spała. Cóż najwyraźniej musiała mówić przez sen. Z tego co wychodziło śniłem jej się. Miałem tylko nadzieję, że śniła o mnie same dobre rzeczy. Wziąłem szybki prysznic i ubrałem się. W pokoju wziąłem laptop, telefon i Mally i zeszliśmy na dół. Będąc w kuchni posadziłem Mally na bujanym fotelu a sam usiadłem na krześle przy blacie. Włączyłem twittera. Przeczytałem wszystkie posty dotyczące mojej sławnej osoby i odpowiedziałem na niektóre.
*(Parę dni później).
-Justin wstawaj! -krzyknęła moja rodzicielka ściągając ze mnie kołdrę. -Spóźnimy się przez Ciebie na samolot.
-Przecież już wstaję -odpowiedziałem. Powoli wstałem z łóżka i powlokłem się w stronę drzwi od łazienki. Musieliśmy wcześniej wracać do domu bo Arthur dostał pilne wezwanie do pracy. Nie chciałem być nieprzyjemny, jednak cieszył mnie ten fakt. Tak właściwie to życie tutaj znudziło mnie już trzeciego dnia. Będę miał więcej czasu dla siebie. Musiałem też przygotować prezent dla Kathy. Musiało to być coś oryginalnego i niesamowitego.
W następnym czasie byliśmy na lotnisku i w samolocie. Wracaliśmy do domu. Byłem szczęśliwy. Prawie szczęśliwy. Do szczęścia brakowało mi jedynie Jessici. Na Alasce mało było możliwości spędzenia czasu tylko we dwójkę. Musiałem coś wymyślić.
-Mamo i Arthurze -zacząłem, gdy samolot podchodził do lądowania. Oboje skierowali wzrok na mnie, więc wiedziałem, że mnie słuchają. -Mógłbym zabrać do siebie na noc Jessicę? -zacząłem niepewnie. -Będą chłopaki. Chciałbym im przedstawić swoją przyszłą przyrodnią siostrę. Nasz urlop się jeszcze nie skończył a ja niedługo też wyjeżdżam, więc zbytnio dużo czasu nie mam.
-Myślę, że to dobry pomysł -zaczęła mama. Arthur tylko pokiwał głową. Spojrzałem na Jessicę. Widziałem jej zszokowaną minę. Uśmiechnąłem się do niej zwycięsko.
Na lotnisku Arthur z moją rodzicielką pojechali do swojego domu a my pojechaliśmy do mojego. Całą drogę nikt się nie odzywał. Wychodząc z auta rzuciłem taksówkarzowi banknoty z dużym napiwkiem. Sam wyjąłem nasze walizki i wniosłem do domu.
-Kiedy przyjdą chłopaki? -spytała Jessica, gdy oboje weszliśmy do domu. Widziałem na jej twarzy zakłopotanie.
-Rano -odpowiedziałem trochę rozbawiony jej miną.
-Ale mówiłeś swojej mamie ... -zaczęła niepewnie.
-Że będą chłopaki. Racja. Jednak nie wspomniałem, że będą rano. No cóż wyleciało mi z głowy -powiedziałem obojętnie podchodząc do niej. Delikatnie chwyciłem jej kurtkę u góry i zacząłem z niej ją ściągać. Widziałem, jak cała czerwieni się, lecz nie przestałem. W następnej chwili wziąłem Mally i zaniosłem ją do jej pokoju pozostawiając na chwilę Jessicę samą. Gdy do niej wróciłem stała w tym samym miejscu. Podszedłem do niej przywierając do niej mocno ustami. Nie opierała mi się, wręcz przeciwnie. Zarzuciła mi ręce na szyję przywierając do mnie bardziej. Oboje wylądowaliśmy na kanapie.
-Pragnę Cię -szepnęła, gdy całowałem jej szyję. Oderwałem się od niej i chwyciłem ją w ramiona. Spojrzała na mnie zdziwiona. Zignorowałem jej spojrzenie i położyłem delikatnie na wielkim łóżku w moim pokoju powracając od razu do czynności, które przerwałem. Spędziliśmy razem cudowną noc.
Obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Nie spoglądając na ekran odebrałem.
-Justin? -usłyszałem miły głos Kathy. -Ty jeszcze śpisz? Na Alasce powinno być już około drugiej nie?
-Nie jestem na Alasce. Opowiem Ci wszystko niedługo -powiedziałem i rozłączyłem się. Spojrzałem się na Jessicę. Dość niespokojnie spała. Bardzo powoli, żeby jej nie zbudzić wstałem. Wziąłem szybki prysznic i zszedłem na dół po drodze zabierając Mally ze sobą. Zjadłem śniadanie i przeglądałem twittera, gdy poczułem czyjeś ciepłe ręce obejmujące mnie od tyłu. Odwróciłem się. Przede mną stała moja niebieskooka piękność w jednej z moich koszul. Ups. Zapomniałem wnieść jej na górę walizkę, ale to nic bo tak wyglądała bardzo seksowie, jednak za chwilę mieli być tutaj chłopaki, więc szybko musiałem naprawić swój błąd.


------------------------------------------------------------------------
Jak widzicie nic ciekawego się nie wydarzyło ;D Hahahaha ;D 
KOMENTARZ OD OSOBY = WIĘKSZA MOBILIZACJA DO NAPISANIA NOWEJ NOTKI :D

sobota, 11 maja 2013

18.

-Zobaczę co da się zrobić -odpowiedziałem i idąc za nią posłusznie spytałem co na obiad.
-Nie mam zielonego pojęcia -odpowiedziała trochę rozbawiona. Będąc w holu skierowałem się na górę po koszulkę. Chwyciłem pierwszą lepszą z nierozpakowanej jeszcze walizki i zszedłem na dół. W jadalni nie było nakryte, więc domyśliłem się, że będziemy jeść w kuchni więc tam poszedłem. Wchodząc do kuchni mało się nie potknąłem o pudełko.
-Co tu się stało? -spytałem. Rozejrzałem się po kuchni. Wszystko było do góry nogami. Dosłownie. Wszystkie rzeczy leżały na podłodze.
-Zabierz ją stąd -powiedziała moja rodzicielka pełna złości wskazując na moją małpkę. Szybko chwyciłem Mally i ją do siebie przytuliłem.
-To ty malutka? -spytałem się jej czule i szybko uciekłem z kuchni. Siedząc i czekając na obiad w jadalni bawiłem się z nią. W międzyczasie pstryknąłem jej fotkę i wstawiłem na twittera z dopiskiem: "Ktoś chce posprzątać mi kuchnię? Mally nabałaganiła i mama się wścieka. ;)" W następnym momencie panie podały obiad a Arthur im pomagał. Mnie jakoś nie za bardzo ciągnęło do pomagania. Wolałem siedzieć i spokojnie się przypatrywać. Posadziłem Mally na poduszkach, które przed chwilą przyniosłem z salonu i położyłem na krześle obok. Zignorowałem spojrzenie swojej rodzicielki i zabrałem się za obiad. Niektóre rzeczy wkładałem Mally na talerz śmiejąc się jak je zajada. Pomiędzy jednym a drugim daniem szybko poszedłem jej po banana. Gdy skończyliśmy posiłek podziękowałem za obiad i już miałem iść na górę, gdy zatrzymał mnie głos mamy.
-Gdzie się wybierasz? -spytała.
-Jak to gdzie? Na górę -odpowiedziałem trochę rozbawiony jej miną.
-O nie mój miły -odpowiedziała. -Otóż gdy się ma zwierzątko ma się też obowiązki. W szczególności się za nie odpowiada. Nie przypilnowałeś jej, więc teraz za nią posprzątasz.
-Ale ... -zacząłem.
-Już do kuchni -powiedziała głosem nieznoszącym sprzeciwu. Spojrzałem się na Jessicę i zauważyłem na jej twarzy rozbawienie.
-A ty młoda damo mu pomożesz -dodał Arthur. -Małpka spokojnie oglądała TV, jednak ty chciałaś się z nią pobawić i to ty ją wpuściłaś do kuchni po chwili zostawiając ją tam samą.
Zauważyłem jak rozbawienie znika jej z twarzy a maluje się tak jakby złość, jednak nie protestowała i posłusznie poszła do kuchni. Ja z Mally na ramieniu poczłapałem za nią.
-I że niby ja mam to posprzątać? -spytałem rozglądając się po kuchni.
-I jeszcze macie sprzątnąć po obiedzie -dodała mama wtykając głowę do kuchni. -My jedziemy na miasto uzupełnić zapasy. Miłej zabawy.
-Jak mam tu sprzątać to tylko z muzyką -powiedziałem bardziej do siebie niż do Jessici. Podszedłem do wielkiej wieży i podłączyłem do niej swojego iPhona. Pierwszą piosenką, która zabrzmiała w głośnikach była Stay -Rihanny ft. Mikky Ekko. Cudownie. Uwielbiałem to. Zaczęłam cicho podśpiewywać i sprzątać z podłogi. Wcześniej sadzając Mally na krześle i dając jej do zabawy ozdobne kamyczki.
*(Jakieś dwie godziny później).
Rozejrzałem się po kuchni. Lśniła czystością, aż z radości chciało mi się tańczyć. I to miałem zamiar uczynić. W głośnikach leciało właśnie Just Give Me a Reason -Pink ft. Nate Ruess. Chwyciłem Jessicę w ramiona i zacząłem z nią tańczyć. Z początku wygłupialiśmy się i śmialiśmy, jednak z każdą sekundą nasz taniec stawał się spokojniejszy.
-Kochać jeszcze raz -szepnąłem wraz z ostatnim wersem piosenki i nachyliłem się nad nią. Nasze usta się złączyły. Idealnie do siebie pasowały, jakby były stworzone tylko dla siebie. Przyciągnąłem ją mocniej do siebie. Chciałem być z nią, chciałem, żeby poczuła to co ja czułem teraz. Tą euforię uczuć. Z każdą chwilą naszego pocałunku wszystko we mnie umierało i rodziło się na nowo. Tak szybko jak to się zaczęło tak i wszystko się skończyło. Mally chyba się to nie spodobało, wiec zaczęła rzucać kamykami. Jessica oderwała się ode mnie, mruknęła ciche "przepraszam" i wybiegła z kuchni. Byłem zadowolony z siebie i jednocześnie czułem niedosyt. Właśnie udowodniłem sobie i Jessice, że zależy nam, jednak żałowałem, że ta chwila trwała tak krótko. Pozbierałem kamyki, zabrałem Mally i poszliśmy do salonu. Będąc tam zadzwoniłem do swojego rodzeństwa.
*
Spojrzałem na budzik, wskazywał czwartą rano. No fajnie, wyspałem się za dnia to teraz będę latał po domu. Wstałem po cichu, żeby nie zbudzić Mally, która spała obok mnie. W kuchni napiłem się mleka i postanowiłem wrócić do pokoju. Będąc na korytarzu usłyszałem cichy szmer pochodzący z któregoś z pokoi. Powoli uchyliłem drzwi od pokoju z którego hałas pochodził. Na łóżku siedziała Jessica w fioletowej piżamie. Cały pokój oświetlała mała lampka stojąca na półce w rogu.
-Mogę? -spytałem cicho na co ona tylko kiwnęła głową. Wszedłem do pokoju i stanąłem jak wryty ponieważ nie wiedziałam co mam dalej zrobić.

---------------------------------------------------------------------
 KOMENTARZ OD OSOBY = WIĘKSZA MOBILIZACJA DO NAPISANIA NOWEJ NOTKI :D

czwartek, 9 maja 2013

17.

-Zarąbisty -podsumowałem jednym słowem dom wchodząc do ogromnego salonu. Chwyciłem swoją walizkę i wniosłem ją na górę do jednego z wielkich pokoi. -Zaklepany! -krzyknąłem zamykając drzwi na klucz. Szybko wziąłem prysznic i poszedłem spać.
Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające do mojego pokoju. Zapomniałem zasłonić okna. Skarciłem się w myślach za tą nierozwagę i zszedłem na dół.
-Dzień dobry. Tamci jeszcze śpią? -spytałem Jessicę wchodząc do kuchni.
-Pojechali do miasta zrobić zakupy -odpowiedziała zerkając na mnie. Ups. Stwierdziłem, że zapomniałem założyć spodenki i stałem przed nią w samych slipach. Na pewno krępowała ją ta sytuacja, cicho westchnąłem i rzuciłem się biegiem na górę. W pokoju założyłem spodenki i już miałem wychodzić, gdy zadzwonił telefon. Chwyciłem go i zszedłem na dół odbierając.
-Justin? Co u Ciebie słychać? Przepraszam, że się nie odzywałam wiesz jak to jest -usłyszałem miły głos Kathy.
-Wiem, wiem, wiem -odpowiedziałem. -Co u mnie słychać? -powtórzyłem i wchodząc do kuchni odpowiedziałem: -Jestem na Alasce. Wakacje rodzinne -powiedziałem zerkając na Jessicę, która zaczęła się kręcić pod moim spojrzeniem.
-Och -mruknęła.
-A ty? -spytałem.
-Ostatnie poprawki i płyta idzie w obieg. Od poniedziałku ruszamy w trasę -powiedziała a w jej głosie słychać było nieukrywaną radość. W tym samy czasie ja otworzyłem szafkę nad lodówką i wyciągnąłem z niej chrupki. Zerknąłem na Jessicę i widziałem szok na jej twarzy. Oczywiście kazałem wcześniej Robsonowi, że jak kupi dom to niech dopilnuje aby było pełno jedzenia w domu i wszystkie niezbędne rzeczy. Jednakże zapomniałem o tym poinformować pozostałych i pojechali na zakupy. Nalewając sobie mleka do miski zaśmiałem się pod nosem. -Co Cię tak bawi? -spytała Kathy lekko zdezorientowana.
-Mały wypadek kiedyś Ci opowiem. Właśnie może nie długo. Co powiesz, na małe spotkanie. Stęskniłem się -powiedziałem zajadając się płatkami.
-Smacznego Justin -powiedziała śmiejąc się. -Co jesz? Czekaj, czekaj niech zgadnę. Płatki tak?
-Czekoladowe -odpowiedziałem wybuchając śmiechem. Zauważyłem kontem oka jak Jessica wysyła sms domyśliłem się, że pewnie pisze do Arthura, żeby nie robili zakupów. -No dobra to co z naszym spotkaniem?
-Justin wiesz, że ja mam trasę koncertową -powiedziała a w jej głosie wyczułem smutek.
-Spędzę tutaj dwa tygodnie i chociażby się tutaj później paliło, waliło lub nie wiem co jadę do Ciebie -powiedziałem najspokojniej na świecie.
-A rodzina? -spytała.
-Mam tylko cztery tygodnie wakacji. Dwa dla rodziny i dwa dla znajomych. W tym przypadku chcę spędzić je z Tobą. Och dajmy magazynom plotkarskim trochę zarobić -powiedziałem próbując być uroczy.
-Justinie! -krzyknęła śmiejąc się. -Cieszę się, że będziesz ze mną w dniu moich urodzin. Pamiętaj, że kocham Cię -szepnęła
-Ja Ciebie też -odpowiedziałem rozłączając się.
W tej samej chwili co ja odkładałem telefon przez drzwi od tarasu weszła mama z Arthurem. Miny miały nie za wesołe. Szybko włożyłem naczynia do zmywarki chwyciłem batona i próbowałem czmychnąć z kuchni.
-Justinie Drew Bieber! -krzyknęła moja rodzicielka. Stanąłem jak wryty i powoli się odwróciłem. -Dlaczego nie powiedziałeś nam, że wszystko jest w domu?
-Byłem zmęczony -odpowiedziałem spokojnie.- Nie moja wina, że nie zajrzeliście do szafek. Nawet mogliście mnie obudzić.
-Niby racja kochanie. Nie krzycz na niego -powiedział Arthur czule zerkając na moją matkę. Posłałem mu wdzięczne spojrzenie i szybkim krokiem udałem się do tak zwanej bawialni. Miałem tą przewagę nad nimi, że wiedziałem co gdzie jest.
-Dziękuję kochanie, że do mnie napisałaś, on jest całkowicie niepoważny -usłyszałem jeszcze głos mamy. Więc miałem rację co do smsa jednak myliłem się co do jego odbiorcy. Wyglądało na to, że miały ze sobą dobry kontakt. Rzuciłem się na kanapę. Miałem włączyć telewizor, jednak nie chciałem żeby mnie szybko znalazły a to im by tylko ułatwiło sprawę. Myśląc o błahostkach usnąłem.
Obudziły mnie czyjaś ręką, która mnie szarpała lekko. Chwyciłem i pociągnąłem ją lekko, jednak był to zły pomysł. Ta osoba upadła na mnie a że ja leżałem na skraju kanapy spadliśmy oboje na podłogę. Otworzyłem oczy. Na mnie leżała Jessica. Widziałem jej zszokowaną minę. Była tak blisko. Mogłem zrobić wszystko. Miałem taką chęć się do niej zbliżyć i ją pocałować.
-Przygniatasz mi Jerry'ego -powiedziałem.
-Przepraszam -powiedziała szybko wstając i czerwieniąc się.
-Słucham? -spytałem zaraz po tym jak otrzepałem się z brudu.
-Twoja mama zrobiła obiad -powiedziała wciąż cała czerwona. -I mam prośbę -dodała nieśmiało.
-Hm? -mruknąłem.
-Mógłbyś nie chodzić tak ubrany? -spytała a ja zerknąłem na siebie. Nie rozumiałem. Przecież na próbach też tak byłem ubrany. Bez koszulki zazwyczaj jedynie tylko w spodniach. -Jednak na próbach wszyscy tak są, więc nie zwracam na Ciebie uwagi -wyjaśniła, dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że powiedziałem to głośno. 

-------------------------------------------------------------------
 Zapraszam na aska, który jest w poprzednim poście ;D
KOMENTARZ OD OSOBY = WIĘKSZA MOBILIZACJA DO NAPISANIA NOWEJ NOTKI :D

wtorek, 7 maja 2013

16.

-Jak było w Sydney? -padło pierwsze pytanie, gdy wszedłem na salę. Wszystkie oczy skierowały się ku mnie.
-Normalnie. A jak miało być Jayme? -skierowałem to pytanie lekko zdenerwowany, jednak uśmiechnięty.
-Tak właśnie widzimy ze zdjęć -powiedział szczerząc się.
-Byliśmy tylko na obiedzie -odpowiedziałem.
-Ach tamte to stare są. Najnowsze. Z lotniska.
-Co? -spytałem głupio szybko podchodząc do grupki i wyrywając Jayme'mu z rąk laptopa. Na ekranie widniał napis: "Justin Bieber z nową dziewczyną". Pod spodem były nasze zdjęcia z lotniska i artykuł: "Justin Bieber przyjechał tak jak pisaliśmy wczoraj do Sydney do nowej dziewczyny. Po wczorajszym naszym artykule Justin dodał na twittera ich wspólne zdjęcia i podpisał "Przyjaciółka która zawsze pomoże". Czy aby na pewno są tylko przyjaciółmi? Dziś nasz fotograf przyłapał ich na lotnisku jak się żegnali. I na pewno nie są to tylko przyjacielskie uściski." Już spokojniej oddałem laptopa Jayme'mu, który był lekko zszokowany. Szybko wyjąłem iPhona z kieszeni i wybrałem numer Kathy. Odebrała dopiero po trzecim sygnale.
-Słucham? -usłyszałem zziajany głos dziewczyny.
-Widziałaś najnowszy artykuł? Cholerni paparazzi stwarzają jakieś durne historie. Mówiłem, że będzie gorzej -powiedziałem wszystko na jednym wydechu.
-Zaraz zobaczę i oddzwonię -powiedziała i się rozłączyła. Spojrzałem się na swoich tancerzy widziałem szok malujący się na ich twarzach i zakłopotanie.
-Tak jak mówiłem wam wiele razy Kathy jest tylko ... -nie dane było mi skończyć bo znów zadzwonił mi telefon. -I? -rzuciłem do słuchawki a że długo nie odzyskiwałem odpowiedzi zaniepokoiłem się. -Kathy?
-Po prostu się zdenerwowałam -usłyszałem.
-Wszystko będzie dobrze niedługo przestaną. Znudzi im się -powiedziałem ze spokojem.
-Myślisz? -spytała
-Ja to wiem -odpowiedziałem ze spokojem.
-Tęsknię za Tobą.
-Ja za Tobą też -powiedziałem spokojnie. -Muszę kończyć. Zaczyna się próba.
-Pozdrów mistrza i powiedz, że za nim też tęsknie -usłyszałem po czym rozłączyła się.
-Mistrzu nasza Kathy za Tobą tęskni i pozdrawia Cię -powiedziałem ze spokojem kierując się w stronę Jessicy.
-A tak dziękuję, kochana dziewczyna zawsze o mnie pamięta -usłyszałem choreografa pełnego zachwytu.
Próba minęła nam szybko i zwinnie. Tylko Jessica dziś jakoś nie dawała rady i co chwila ją poprawiałem. Po próbie szybko wziąłem prysznic i pobiegłem pod szatnię dziewczyn. Akurat wychodziła.
-Hej jedziesz ze mną? Mama coś ode mnie chciała -powiedziałem od razu wyjaśniając.
-Jasne -powiedziała. Podczas całej jazdy samochodem nie odezwała się ani słowem a ja po prostu nie wiedziałem co powiedzieć. Wszedłem za nią do domu. W salonie siedziała mama z Arthurem. Przywitałem się szybko i usiadłem. Zaraz dołączyła do nas Jessica.
-Dzieci -zaczęła mama na co ja przewróciłem oczami co widocznie nie spodobało się mojemu przyszłemu ojczymowi bo odchrząknął. -Za miesiąc zaczynają się wakacje. Chcielibyśmy je spędzić razem. Co powiecie na Alaskę?
-Super -skwitowałem z ironią.
-Fajnie! -krzyknęła Jessica zdecydowanie bardziej uszczęśliwiona niż ja.
-Dobra widzę, że się nie wywinę. Pozwólcie mi chociaż kupić tam dom, żebyśmy mieli gdzie mieszkać -już widziałem jak mama otwiera usta, jednak jej nie pozwoliłem -niech to będzie taki prezent ślubny.
-Och Justinie! -krzyknęła mama po czym przysłoniła mi cały świat. Jednocześnie poczułem jakieś poklepywanie po ramieniu, domyśliłem się że to Arthur.
-Zostaniesz na kolacji? -spytał, gdy wrócili na swoje miejsca.
-Jestem już umówiony -skłamałem. W następnym momencie szybko ulotniłem się z ich domu.
Miałem miesiąc na znalezienie jakiegoś normalnego domu. I długą jazdę do domu. Czy ona musiała tak daleko mieszkać? Będąc już w aucie zadzwoniłem do Kathy i całą drogę powrotną przegadaliśmy przez telefon.
*(Już wakacje)
Siedziałem w samolocie. Byłem zmęczony. Nie chciałem tłumów dlatego lecieliśmy prywatnym. Każdy coś robił jedynie tylko ja siedziałem bezczynnie wpatrując się w białe puszyste chmury. Wstałem i poszedłem do pilota.
-Długo jeszcze? -spytałem.
-Mniej niż -tu spojrzał na zegarek -dwadzieścia pięć minut temu. Jak będziemy dolatywać poinformujemy Cię.
-Yhym -mruknąłem i wyszedłem. Szalałem. Nie wiedziałem co robić. Na dodatek byłem zmęczony. Bardzo. Przez ostatnie tygodnie pracowaliśmy po dziesięć godzin dziennie, żadnego dnia wolnego. Chciałem spędzić ten miesiąc wolnego w towarzystwie znajomych a nie rodziny.
------------------------------------------------------------------------
Odpowiem na pytanie anonimka ;D 
"Kto to jest Kathy?" Kathy to wspaniała dziewczyna. O niesamowitym charakterze. Znają się z Jussem od roku. Zachowują się trochę jak para, ale po prostu są najlepszymi przyjaciółmi. Wiedzą o sobie wszystko i znają zachowanie drugiej osoby. Nie pisałam o żadnych bohaterach ponieważ no piszę to na bieżąco i cały czas wymyślam nowych ;D Szczerze to nie wiedziałam, że będzie ktoś taki jak Kathy, ale cieszę się że ją stworzyłam. "To jest Jussa przyjaciółka czy kto?" Już chyba odpowiedziałam na to pytanie ;D I no zobaczycie jak ta akcja się rozwinie ;D "I oni daleko od siebie mieszkają?" Nie zastanawiałam się nad tym tak szczegółowo, ale w odległości jakiś tak 20 km ;D. Ona też mieszka w Kanadzie chociaż ona nie jest z pochodzenia Kanadyjką. Z resztą zobaczycie kim jest ;D. "Odp i mogłabyś podać aska, albo coś?" Odpisałam i nie podam wam mojego aska bo nie chcę łączyć prywatnego życia z internetowym życiem. Jednakże założyłam naszym bohaterom aska - http://ask.fm/Juss213 Zapraszam ;D

poniedziałek, 6 maja 2013

15.

Obudziło mnie głośne pukanie do drzwi. Zwlekłem się z łóżka i poszedłem otworzyć. Do mojego pokoju wpadła szczęśliwa Kathy.
-Co ty jeszcze nie ubrany? -spytała. -Ubieraj się szybko idziemy na miasto -powiedziała rzucając mi się na łóżko.
Szybko wziąłem prysznic, ubrałem się i zeszliśmy na dół. Kochałem tą dziewczynę. Jednego dnia płakała a na następny dzień zachowywała się jak gdyby nigdy nic. Podziwiałem to w niej. To że jednego dnia potrafiła zamknąć sprawę. Wczoraj również denerwowała się, że nas sfotografowali a dziś sama mnie na miasto wyciągała.
-Jestem głodny -powiedziałem wsiadając do auta na miejscu kierowcy. Nie lubiłem nie prowadzić i bezczynnie siedzieć. -Gdzie jedziemy?
-Najpierw coś zjeść a później na miasto. Pobawić się -powiedziała uradowana. Nie widziałem już w niej ani trochę smutku.
Udaliśmy się do tej samej restauracji co poprzedniego dnia. Zjedliśmy śniadanie i pogawędziliśmy. Na szczęście nie spotkaliśmy żadnego fotografa. Tak też było cały dzień. Jeździliśmy po sklepach robiąc przeogromne zakupy. Później byliśmy też w wesołym miasteczku. Na koniec pojechaliśmy do wielkiego sklepu zoologicznego. Kathy zerknęła na mnie pytająco.
-Będziesz gwiazdą. Potrzebujesz swojego pupila. Ja mam Mally -odpowiedziałem radośnie chwytając ją za rękę i ciągnąc w stronę sklepu.
 *
-Nie, nie chcę psa -marudziła.
-Mogłem przyjechać tu sam -odpowiedziałem wskazując tym razem żółwia. Na co ona tylko pokręciła głową.
-O! -krzyknęła podbiegając do klatki z kotem. -Tak to jest moje zwierze.
Spojrzałem na rudego kociaczka. Tabliczka przy nim głosiła: "Kot perski".
-Na pewno? -spytałem.
-Tak -odpowiedziała pewna siebie.
-Myślę że z Molly się dogadają -powiedziałem głaszcząc kota, jednak to chyba mu się nie spodobało i mnie udrapał.
Szybko uwinęliśmy się z potrzebnymi dodatkami i pojechaliśmy do hotelu. Kathy cały czas trzymała na swoich kolanach kota. Tam spakowałem się, Kathy oddała swojego jak na razie bezimiennego kota pod opiekę tacie i pojechaliśmy na lotnisko.
-Pasażerowie odlatujący do Canady proszeni są do odprawy -zabrzmiało w głośnikach.
-Będę tęsknić -powiedziała Kathy przytulając się do mnie.
-Przecież będę tylko na końcu świata -odpowiedziałem żartobliwie. -Kocham Cię, nie zapomnij o tym -szepnąłem całując ją w czoło.
-Justin? -powiedziała nieśmiało.
-Hm? -mruknąłem.
-Facet z aparatem. Robi nam zdjęcia -powiedziała lekko się czerwieniąc.
-Paparazzi -powiedziałem przewracając oczami.
-Ja Ciebie też kocham -odpowiedziała śmiejąc się. -I dziękuję za Jumbo -spojrzałem się na nią pytająco. -Za kota głuptasie -powiedziała śmiejąc się.
Jeszcze raz ją do siebie mocno przytuliłem.
-Będę tęsknić -powtórzyłem jej słowa.
-Pasażerowie lecący samolotem do Canady proszeni są natychmiastowo o stawienie się do odprawy -zabrzmiało znów w głośnikach.
-Będę spadać -mruknąłem. -Dzwoń jakby się coś działo -powiedziałem ze spokojem znów całując ją lekko w polika i odchodząc.
Już za bramką widziałem łzy spływające po polikach. Chciałem do niej wrócić, przytulić ją do siebie, jednak nie było odwrotu. Ze spuszczoną głową i ze łzami w oczach wszedłem do samolotu. Nienawidziłem pożegnań. Siedząc już w samolocie wszedłem na twittera i napisałem: "Czasami musisz być daleko od ludzi których kochasz, ale to nie znaczy, że kochasz ich mniej, czasami sprawia to że kochasz ich nawet bardziej." Szybko wyłączyłem telefon bo szykowaliśmy się do lotu.
----------------------------------------------------------------------------
Z racji tego, że dziś poniedziałek daję posta ;D Jejku jak ja bym chciała wam już pokazać ten post, który nabazgrałam dzisiaj w szkole ;D To 22 post ;D Jestem taka dumna z tamtego postu, że łoj ;D Widzę, że nie chcecie się bawić w pytania :c No nic ;D 
KOMENTARZ OD OSOBY = WIĘKSZA MOBILIZACJA DO NAPISANIA NOWEJ NOTKI :D

niedziela, 5 maja 2013

14.

-Stało się coś? -spytała szeptem Jessica.
-Nie nic -odpowiedziałem powracając na swoje miejsce.
-A właśnie Justin oglądałam dziś Twój ostatni koncert. Dobrze wiesz, że nie lubię, gdy jesteś rozebrany na scenie -powiedziała lekko karcącym głosem moja rodzicielka.
-Ale moje Beliebers to lubią -powiedziałem wstając. Szybko pożegnałem się i podziękowałem za miły wieczór i się ulotniłem. W aucie zadzwoniłem na lotnisko i poprosiłem o najbliższy bilet do Sydney. Następnie pojechałem do domu spakowałem się,  ustawiłem budzik na piątą rano i poszedłem spać.
*
-Justin! -krzyknęła Kathy podbiegając do mnie. Jak zawsze perfekcyjnie wyglądała, jednak zauważyłem, że trochę tak jakby postarzała się.
-Co się dzieje gwiazdo? -spytałem czule głaszcząc ją po poliku.
-Może obiad? -zaproponowała jak zawsze pewna siebie. -Znam tutaj bardzo dobrą restaurację -powiedziała ciągnąc mnie w stronę auta. Dziesięć minut później byliśmy na miejscu. Zjedliśmy obiad rozmawiając o jej piosenkach i o wszystkim po kolei. Wiedziałem, że jak będzie chciała mi coś powiedzieć to to zrobi. Wychodząc z restauracji złapałem Kathy za rękę. Robiliśmy to zawsze, gdy chcieliśmy "powiedzieć", że jestem tutaj i zrozumiem wszystko. Wtedy zauważyłem na chodniku po drugiej stronie ulicy paparazzi.  Zabrałem Kathy kluczyki auta a gdy spojrzała na mnie pytająco odpowiedziałem:
-Paparazzi, trzeba im umknąć.
*
-Justin! -krzyknęła Kathy. Był wieczór. Oboje spędzaliśmy ten czas w jej pokoju. Ja oglądałem film w TV a ona przeglądała internet. -Nie spodoba Ci się to -powiedziała podchodząc do mnie i siadając obok mnie jednocześnie podając mi laptopa. Na ekranie widniało nasze zdjęcie z restauracji zapewne zrobione przez tego paparazzi zza przeciwka a nad nim wielki szyld: "Justin Bieber ma dziewczynę?" Przejechałem po tekście zamieszczonym niżej: "Dziś jeden z naszych fotografów przyłapał Justina Biebera na randce. Jego towarzyszką była nowa wschodząca gwiazda Kathy Ferraro. Justin Bieber przyjechał do Sydney, gdzie młoda gwiazda nagrywa płytę. Kiedyś już Justin spotykał się z młodą gwiazdą. Czyżby dawna miłość wróciła? Czy młoda piosenkarka chce się tylko wypromować? Czas pokaże." Przeczytałem tekst dwa razy i przeczesałem ręką włosy.
-Justin? -spytała zniecierpliwiona Kathy.
-To tylko paparazzi. Gorsze rzeczy na mnie wypisywali.A jeżeli chodzi o to co piszą to oni na tym zarabiają -wyjaśniłem. -Po za tym powinnaś się przyzwyczajać. Moi fani im wieżą, ale Beliebers nigdy.
-Justin jednak oni twierdzą, że jesteśmy parą! -powiedziała a w jej głosie wyczułem histerię.
-Wolałbym to zostawić bez większego rozkopywania sprawy, jednak jak na tym tak bardzo Ci zależy -odpowiedziałem jednocześnie logując się na twittera. -Jednak wiedz, że odpowiadając na ten artykuł możemy pogorszyć sprawę -spojrzałem się na nią. Jej mina była zawzięta. -No dobrze -mruknąłem.
Na twitterze wstawiłem nasze wspólne zdjęcie z przed godziny dopisując: "Przyjaciółka, która zawsze pomoże. ;) Wspólny weekend."
-Usatysfakcjonowana? -spytałem. W odpowiedzi skinęła głową całując mnie w czubek głowy.
-Idę się wykąpać -powiedziała już z uśmiechem na twarzy chwytając w biegu piżamę.
Chwilę po jej wyjściu zadzwonił mi telefon. Zerknąłem na wyświetlacz "mama".
-No ładnie -mruknąłem. -Słucham? -spytałem już do telefonu.
-Justin kochanie co ty robisz w Sydney? -spytała lekko zdenerwowana.
-Przyjechałem odwiedzić Kathy. Potrzebuje mojej pomocy -wyjaśniłem.
-Kiedy wracasz?
-Jutro -odpowiedziałem posłusznie.
-Zdążysz mnie odwiedzić? Musimy porozmawiać.
-Mamo odwiedzę Cię w poniedziałek po próbie. Do zobaczenia -odpowiedziałem jednocześnie wciskając czerwoną słuchawkę.
-Przeczytała artykuł? -usłyszałem smutny głos za swoimi plecami.
-Chyba tak -odpowiedziałem odwracając się. Przede mną stała dziewczyna w niebieskiej piżamie z kotkiem, w związanych włosach i kompletnie bez makijażu. Nie przeszkadzało mi to w zupełności.
-Justin -powiedziała. Zerknąłem jej w oczy. Widziałem łzy z którymi zapewne walczyła. Szybko podszedłem do niej i przytuliłem. W moich ramionach ta brązowooka piękność rozpłakała się. Nie lubiłem kiedy dziewczyny płakały, teraz jednak pozwoliłem jej się wypłakać. Powoli podniosłem ją i posadziłem na łóżku jednocześnie siadając obok.
-Twój tancerz Harry jest idiotą. Umawiał się ze mną jednocześnie mając dziewczynę parę kilometrów od siebie. Przed wyjazdem widziałam ich razem. Niby nic mi nie obiecał, jednak jak chłopak całuje dziewczynę to chyba coś znaczy. Wczoraj napisał mi, że po prostu chciał zabłysnąć, chciał żeby go mistrz zauważył, chciał się po prostu wybić! A ja się dałam tak wykorzystać! -wydusiła z siebie na jednym tchu. Przygarnąłem ją do siebie i zacząłem delikatnie kołysać. Parę minut później usnęła. Położyłem ją w łóżku i po cichu wydostałem się z jej pokoju.

-------------------------------------------------------
To ostatnia notka. Tak odchodzę. Zostawiam bloga. 


Hahahahah taki żart ;D Mam notki już do 21 ;D Odchodząc udostępniłabym je najpierw wszystkie a później w trzech może czterech zakończyła, jednak nie. Uzależniłam się ;D Jak nie napiszę jednego zdania w dniu to mam dziwne uczucie jakbym raniła siebie i Justina ;D 
Chciałabym was poznać więc od dzisiejszej notki zadaję pytania. ;D Bardzo proszę o odpowiedzi ;D. 
A wiec pytanie brzmi: "Od kiedy jesteś Belieber?" 
I może ja wam będę też odpowiadać ;D Yhm ja od samego początku. 
KOMENTARZ OD OSOBY = WIĘKSZA MOBILIZACJA DO NAPISANIA NOWEJ NOTKI :D

piątek, 3 maja 2013

13.

(Parę dni później)
Obudził mnie budzik. Zwlekłem się z łóżka. Byłem zmęczony. Wiem, że u ojca odpocząłem, jednak nie chodziło mi o taki rodzaj zmęczenia. Raczej o to, że codziennie prawie robię to samo. Muszę rano wstać, iść na próbę wrócić i iść spać. Oto i całe życie słynnego Justina Biebera. Irytujące.
-Słucham? -rzuciłem do dzwoniącego telefonu.
-Justin? Czemu ty się kochanie nic nie odzywasz? Dzieje się coś? -usłyszałem zatroskany głos swojej rodzicielki.
-Yhm byłem po prostu u ojca -odpowiedziałem.
-Wpadniesz dziś do nas na kolację? Wreszcie poznasz córkę Arthura.
-Ok -odpowiedziałem i rozłączyłem się.
Po szybkim prysznicu i śniadaniu rzuciłem się biegiem na próbę. Wiedziałem, że byłem już spóźniony.
Wbiegłem na salę. Wszystkie oczy skierowały się na mnie. Widziałem zdziwienie malujące się na ich twarzach.
-Och Justin już wróciłeś? -spytał choreograf podchodząc do mnie.
-Ileż można odpoczywać? To zaczyna być nudne -odpowiedziałem uśmiechając się.
-W sumie dobrze, że jesteś -powiedział. -Mamy problem. Nie ma Harrego. Skręcił kostkę. Musisz go zastąpić. Musimy ćwiczyć Justin, nie mamy czasu, żeby znów któregoś ćwiczyć.
-Dobrze mistrzu -powiedziałem. Powoli podszedłem do Jessicy.
-Jak się czujesz? -spytała w połowie szeptem.
-Jest ok -odpowiedziałem. -Wiesz, że dziś mamy kolację u was? -w odpowiedzi skinęła głową i chwyciła mnie w pasie tak jak było w choreografii. Po ciele przeszły mnie ciarki.
Całymi swoimi siłami skupiłem się na tańcu i na próbie. Dość szybko się dziś uwinęliśmy. Chodź byłem zmęczony kipiałem energią.
-Justin może mała impreza? - spytał Jayme zrzucając z siebie bluzkę.
-Nie mogę. Mam dziś obowiązkową kolację rodzinną -odpowiedziałem z irytacją w głosie. -Do zobaczenia w poniedziałek chłopaki -dodałem wychodząc.
Śpieszyłem się chciałem wpaść jeszcze do domu i się przebrać.
*
Zapukałem do drzwi. Dom wydawał się skromny, jednak duży. Za wielki jak na zwykłego prokuratora. Z niecierpliwością znów nacisnąłem dzwonek. Drzwi otworzyła mi mama. Od razu przytulając się do mnie. Wchodząc do salonu zacząłem się rozglądać za Jessicą, jednak nigdzie nie mogłem jej dostrzec. Zaraz po przywitaniu się z gospodarzem usiadłem w wielkim fotelu i wtedy do pokoju wpadła ona.
-Przepraszam zaraz będę gotowa -mruknęła i znów jej nie było. Zauważyłem, że na ramieniu miała jeszcze torbę z treningu. Skarciłem się w myślach bo mogłem pomyśleć i ją zabrać. Nie musiałaby się tłuc autobusami. Z moich rozmyśleń wytrąciła mnie mama.
-Biedna dziewczyna, gdybym spotkała jej pracodawcę to no rozszarpałabym go -powiedziała a w jej głosie wyczułem złość.
-Masz okazję. Jessica pracuje dla mnie -powiedziałem ze spokojem w głosie. Widziałem jak na twarzy mojej rodzicielki maluje się szok. -Jest główną tancerką. Trenujemy do nowego klipu. Wraz z Harrym będą wykonawcami głównych ról.
-Justin od wszystkich oczekuje dużo pracy a najwięcej od siebie -usłyszałem za swoimi plecami. Odwróciłem się. W progu stała niebieskooka piękność w sukience. Włosy niedbale związała w kucyka, tylko jeden kosmyk się wydostał i swobodnie zwisał.
-Kolację podano -ogłosił gospodarz. Szybko zerwałem się z fotela i odsunąłem krzesło Jessice.
-Dziękuję -mruknęła pod nosem czerwieniąc się.
Kolacja minęła w bardzo swobodnej atmosferze. Pozwoliliśmy z Jessicą podtrzymywać rozmowę rodzicom, jedynie czasem zerkając na siebie. Później  przenieśliśmy się do salonu. Tam panowała już zupełnie luźna atmosfera. Właśnie rozmawialiśmy z Jessicą na temat naszej choreografii, gdy zadzwonił mi telefon. Spojrzałem na swojego iPhona. Dzwoniła Kathy. Szybko odebrałem.
-Słucham? -powiedziałem trochę oddalając się od swoich towarzyszy.
-Justin? Czemu się nie odzywasz? Miałeś mnie informować na bieżąco -usłyszałem zatroskany, lecz dziwny głos Kathy.
-Byłem u ojca a teraz jestem u mamy -powiedziałem lekko podkreślając słowo mama, wiedziałem że zrozumie.
-Ach -wyrwało jej się.
-Ale mów co się dzieje u Ciebie. Stało się coś?
-Niby tak, niby nie -powiedziała markotnie.
-Ty płaczesz? -spytałem. Martwiłem się o nią. Wiem, że była dużą dziewczynką, jednak uważałem że jestem za nią tak jakby odpowiedzialny.
-Mam małe problemy. Nic takiego. Wszystko będzie ok -odpowiedziała już pewniej.
-Smsem masz mi wysłać nazwę hotelu i zarezerwować pokój. Jutro będę u Ciebie. I masz mi tu nie marudzić -powiedziałem głosem nie znoszącym sprzeciwu.
--------------------------------------------------
Yhm jest 23:36 ;D Więc ta notka liczy się jakbym dodała jutro ;D I żebyście wy tak komentowali to jak wchodzicie to by było dobrze. Średnia miesięczna wychodzi około 40 wejść na dzień. 
 KOMENTARZ OD OSOBY = WIĘKSZA MOBILIZACJA DO NAPISANIA NOWEJ NOTKI :D

czwartek, 2 maja 2013

12.

Jak przez mgłę pamiętam co się działo później. Wiem, że Kathy zabrała mi kluczyki i zawiozła do domu. W salonie usiadłem na fotelu i wpatrywałem się w ścianę. Po momencie dopiero oprzytomniałem. Spojrzałem na Kathy. Siedziała na fotelu naprzeciw i popijała coś z kubka, który trzymała w ręce.
-Co się dzieje? -spytała a ja opowiedziałem jej wszystko. O wyprowadzce mamy i o wczorajszym fatalnym wieczorze. Kończąc historię spojrzałem się jej w oczy. Ta tylko podeszła do mnie i usiadła mi na kolanach. Jednym ruchem przyciągnęła mnie do siebie i pocałowała w czoło. Uświadomiłem sobie, że już kolejny raz w tym tygodniu jej się zwierzam. Nie wiem jak długo ją tak przytulałem, jednak w pewnym momencie zerwała się z moich kolan i z uśmiechem na twarzy pociągnęła mnie w stronę kuchni. Tam usiadłem na krześle i obserwowałem ją w akcji. Zawsze uwielbiałem się na nią patrzyć. Była niska i zwinna. Zawsze przypominała mi małego kociaczka. To ona zawsze potrafiła doradzić mi i uświadomić, że źle robię.
-Co robisz? -spytałem.
-Naleśniki. Pewnie jesteś głodny -powiedziała. Uświadomiłem sobie, że oprócz rogala nie jadłem jeszcze nic dzisiaj. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie telefon, który zadzwonił. Już miałem po niego sięgać, gdy Kathy zwinnie sprzątnęła mi go z przed nosa.
-Słucham? -powiedziała do mojego iPhona. -Nie pani Mallette wszystko dobrze -chwilę nasłuchiwała. - Yhm Justin? W łazience. Niech się pani nie martwi wszystko jest dobrze -znów nasłuchiwała. -Yhm Jayme tak powiedział? No po prostu zjadł coś niestrawnego i miał problemy z żołądkiem. Teraz gotuję mu coś i zaraz to zje -powiedziała i po momencie się rozłączyła. Jednak nie oddała mi telefonu tylko włożyła go sobie do kieszeni. Spojrzałem się na nią pytająco, jednak ona zignorowała moje spojrzenie. Wstałem i poszedłem do łazienki, gdy z niej wróciłem Kathy znów rozmawiała przez telefon, jednak gdy mnie zobaczyła zaraz się rozłączyła. Chwilę później dostałem wielką porcję naleśników polanych czekoladą. Szybko je zjadłem i popiłem sokiem owocowym.
-Christian dzwonił jak byłeś w łazience -zaczęła rozmowę Kathy. -Zaraz pewnie tutaj wpadną, bo już się szykowali powoli. Jednak najpierw chciałabym o czymś  z Tobą pomówić. Tylko nie wiem od czego zacząć -powiedziała skołowana. Rzadko kiedy ją taką widywałem. Zawsze była pewna siebie i wiedziała co zrobić i co powiedzieć, jednak nie teraz.
-No wal śmiało -zachęciłem ją.
-Podpisaliśmy kontrakt. Będziemy nagrywać płytę. Za miesiąc trasa koncertowa ...
-Super -przerwałem jej. Naprawdę się cieszyłem. Zawsze jej kibicowałem. W tym małym ciele był taki potężny głos.
-Nagrywamy płytę w Sydney. Wyjeżdżam jutro. Ja nie chcę Cię zostawiać. Nie mogę. Zaraz odwołam, czekaj -już wyciągała telefon, gdy podszedłem do niej i zmusiłem ją by schowała. Jednocześnie mocno do siebie przytulając.
-Dam sobie radę -szepnąłem.
-No, no idealnie. A co z Jessicą? -usłyszeliśmy oboje głos Ryana. Odsunąłem się od Kathy, jednym okiem zerknąwszy na nią. Mocno się zaczerwieniła.
-Nic -odpowiedziałem spokojnie.
Wieczór spędziliśmy grając w gry i obżerając się. Już w nocy po Kathy przyjechał tata a chłopaki zostali na noc. Rano wygoniłem ich z domu, spakowałem się i pojechałem odwiedzić tatę i moje ukochane rodzeństwo. Planowałem zostać tam parę dni. Wcześniej zadzwoniłem do mojego choreografa i sam nawet kazał mi to zrobić.
-Justin! -krzyknęła Jazzy podbiegając do mnie. Chwyciłem ją w biegu i przytuliłem do siebie. Brakowało mi tej małej księżniczki.
-A gdzie Jaxon? -spytałem małej.
-Śpi -odpowiedziała. -Pobawisz się ze mną?
-Kochanie Justin dopiero przyjechał -powiedział ojciec podchodząc do nas.
-Jasne, że się z Tobą pobawię -powiedziałem stawiając ją na ziemi i idąc posłusznie za nią. Była taka mała a już nie znosiła sprzeciwu.
Chwilę pobawiłem się z małą a później z racji późnej godziny usnęliśmy. 

---------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że podoba wam się nowy nagłówek. :D Ja powiem tak: aaaaaaaaaaaaaaaaa! Jaram się *_* 
Pod tym wielkim nagłówkiem są piosenki Justina. Możecie sobie włączyć i posłuchać podczas czytania. Taki mały relaks. ;D Dodam jeszcze, że ja nie wybierałam tych piosenek. Takie już były ;D Tak na prawo macie również liczbę wyświetleń ile razy stronę odwiedziliście. No dużo jak na 11 rozdziałów ;D. Ode mnie to chyba tyle. Miłego czytania. Dupa. Miłego czekania na następne notki ;D Notabene (w nawiasie mówiąc) mam już napisane do 20 notki! :O. Zapewne tą notkę dodałabym jutro, jednak dodaję ją dziś ponieważ chciałam coś napisać o tych małych zmianach na blogu ;D Może jeszcze zmienię tło jak mi się uda. A żem się rozpisała. ;D Niedługo to będzie dłuższe niż rozdział ;D
KOMENTARZ OD OSOBY = WIĘKSZA MOBILIZACJA DO NAPISANIA NOWEJ NOTKI :D