niedziela, 30 czerwca 2013

31.

-Co?! -krzyknęła moja rodzicielka, gdy opowiedziałem jej jak poznałem się z Jessicą i o moich uczuciach do niej. -Jesteście młodzi wydaję wam się!
-Mamo uspokój się.
-Nie będziesz mi mówić co mam robić!
-Już spokojnie -do akcji wkroczył ojciec Jessici. -Macie moje błogosławieństwo. Jednakże jak wam się nie uda to ja nie chcę jakiś obrażonych nastolatków w rodzinie, jasne? -od początku spodobał mi się ten facet, jednak swoją teraźniejszą postawą zarobił sobie największego u mnie plusa. Ze szczęścia aż wstałem i przytuliłem go.
-Dajesz im swoje błogosławieństwo?!
-Niech spróbują. Nic im nie zaszkodzi -znów stanął w naszej obronie Arthur.
-My też chcemy być choć trochę szczęśliwy -powiedziałem mamie na co ona tylko kiwnęła głową i opadła na fotel. Chwilę później byliśmy w pokoju Jessici. Skromnie urządzony w niebieskim kolorze.
-Uff szybko poszło -mruknąłem i przyciągnąłem ją do siebie zamykając w szczelnym uścisku. Natychmiast odnalazłem jej usta i przylgnąłem do niej. Nie opierała się tylko zarzuciła mi ręce na szyję i chwilę później wylądowaliśmy na łóżku. Oboje nie zauważyliśmy, gdy do pokoju weszła moja rodzicielka, póki cicho nie odchrząknęła.
-Powinnaś zapukać -mruknąłem w jej stronę.
-Widocznie nie słyszeliście -odparowała. -Zostaniesz na obiedzie?
-Nie mam czasu -odpowiedziałem i pocałowałem Jessicę i moją rodzicielkę w polika i wyszedłem. Mknąłem przez ulicę do mojego domu i rozmawiałem z Kathy przez telefon. Wytłumaczyłem jej całą sytuację i płakałem ze szczęścia wraz z nią.
*
Położyłem się na łóżku i włączyłem twittera. Odpowiedziałem na parę postów i sam napisałem: "Idę spać jako najszczęśliwszy człowiek na świecie. ;)" Natychmiast pojawiło się wiele komentarzy, przez chwilę obserwowałem je wszystkie, jednak chwilę później usnąłem.
Obudziła mnie moja małpka, która zaczęła skakać mi po łóżku.
-Jak się tutaj dostałaś co? Głodna jesteś? -spytałem jej wstając z łóżka. Położyłem ją sobie na ramieniu i w samych slipkach zszedłem na dół. W kuchni stanąłem jak wryty ponieważ była w niej Jessica. Jak gdyby nigdy nic pocałowała mnie i znów zajęła się gotowaniem.
-Co ty tutaj robisz? -spytałem się jej obejmując ją od tyłu.
-Twoja mama dała mi klucze -odpowiedziała uciekając ode mnie.
-Moja rodzicielka dała ... Jak to? -zdziwiony tym co przed chwilą usłyszałem stanąłem jak wryty z otwartą buzią.
-Hahahahah -wybuchnęła śmiechem. -Porozmawiałam sobie z nią w nocy i już mniej przeżywa nasz związek -wyjaśniła nakładając coś na talerz a Mally podając banana. -Zjesz? -posłała mi jeden ze swoich czarujących uśmiechów a ja podszedłem do niej i wpiłem się w jej usta.
-Teraz mam tylko ochotę na Ciebie -szepnąłem pomiędzy jednym a drugim pocałunkiem, jednakże Jessica po chwili przerwała tą namiętną chwilę.
-Musisz iść do studia poprawić jeden z momentów piosenki, później masz wywiad o tym co masz w dalszym życiu robić. Następnie udasz się do szpitala na comiesięczne odwiedziny a wieczorem kolację u naszych rodziców -powiedziała moja ukochana licząc na palcach.
-Nauczyłaś się całego mojego planu miesięcznego na pamięć? -zwróciłem się do niej biorąc od niej talerz i siadając do stołu.
-Twoja mama stwierdziła, że jednak dobrze będzie jeżeli będę miała go pod ręką i musiałam wszystko przy niej zapisywać do telefonu -wyjaśniła mi a ja cicho westchnąłem na co się roześmiała.
-Będziesz mi towarzyszyć? -zwróciłem się do niej, gdy zjadłem.
-Z przyjemnością -odpowiedziała i włożyła wszystkie naczynia do zmywarki. -Chyba nie muszę pomagać Ci się ubierać co?
-Zapewne to skończyłoby się rozbieraniem a -tu spojrzałem na zegarek -za pół godziny musimy być w studiu. Znam cały swój plan na pamięć -dodałem wychodząc.
*
Weszliśmy do studia a wszystkie oczy skierowały się w naszą stronę. Scooter spojrzał się na mnie zdziwiony.
-Dziś punktualnie?
-Hahaha -zadrwiłem. -Miałem pomoc -dodałem wskazując na Jessicę. Scooter dopiero jakby teraz ją zauważył.
-Nie powinna tutaj przebywać -wyparował a ja spojrzałem na niego wściekły.
-To ja z Mally poczekamy na zewnątrz -powiedziała pośpiesznie moja ukochana.
-Nie! -odpowiedziałem pośpiesznie może za bardzo podniesionym głosem. -Jako moja dziewczyna ma prawo przebywać gdziekolwiek zechcę.
-To zmienia kolej rzeczy -odpowiedział mój menadżer od razu wywołując na twarzy uśmiech i podchodząc do Jessici. -Scooter Braun -przedstawił się.
-Jessica -odpowiedziała podając mu rękę.
-To już wiem po co Twojej mamie był Twój plan potrzebny. Bierzmy się do roboty! -powiedział już głośniej. -A ty usiądź sobie na kanapie, jakbyś czegoś potrzebowała możesz tylko mruknąć -dodał Braun idiotycznie się ciesząc.
------------------------------------------------------------------
Notka ani długa ani krótka. Jak tam wakacje wam lecą? Ja jeszcze dwa tygodnie muszę załatwiać szkołę ;____; Sierpień to mam cały zaplanowany a pozostałą część lipca na spontana xD 
Życzę wam a żebyście te wakacje spędziły dobrze i zapamiętały je do końca życia. Żeby nie były tak jak każde inne przed komputerem i telewizją xD
Pozdrowienia z tej strony monitora ;D

wtorek, 18 czerwca 2013

30.

Niesamowicie było znów znaleźć się w domu, jednak trochę smutno mi było, że już nie będę uczestniczył w ich trasie. Ledwo zdążyłem wejść do domu a mój telefon zadzwonił.
-Justin? -usłyszałem zniecierpliwiony głos mojej mamy.
-Tak?
-Czemu nie odbierałeś? Martwiłam się. Kiedy do nas przyjedziesz? Zdążysz dziś? Tak bardzo się za Tobą stęskniliśmy. Dawno się nie widzieliśmy. To do zobaczenia -powiedziała i rozłączyła się. To właśnie była moja rodzicielka. Nie chciała, żebym sam podejmował decyzje, tylko podejmowała je za mnie. Rzuciłem w domu walizki i żeby nie tracić czasu pojechałem do mojej rodzicielki. Otworzyła mi Jessica. Zerknęła na mnie i ze łzami w oczach wybiegła z domu. Próbowałem ją zatrzymać, jednak wyrwała mi się i za rogiem zniknęła mi z oczu. A w drzwiach stanęła moja mama i od razu mnie do siebie przytuliła uniemożliwiając mi pójście za Jessicą.
-Nareszcie kochanie mam Ci tyle do opowiedzenia. Wejdź -zaczęła i wpuściła mnie do środka. Przez najbliższą godzinę mówiła o wydarzeniach, które przegapiłem, przyjazd jakiejś tam rodziny Jessici i to dlaczego pojechałem w trasę. Słuchałem jej opowiadania i raz po raz ziewałem. -Zostaniesz na obiedzie? -zakończyła pytaniem swoją opowieść.
-Nie. Jutro jadę na spotkanie z Brownem i cały dzień mam być w studiu a później zaczynamy już nagrywanie teledysku -wyjaśniłem.
-I po co jechałeś w tą trasę? W ogóle nie odpocząłeś -znów zaczęła marudzić i postanowiłem się ulotnić. Cmoknąłem ją w polika i udałem się do domu.
*(Dwa dni później)
-Rezygnuję -powiedziała głośno Jessica.
-Jak to młoda damo? Co to znaczy rezygnuję?! -krzyknął wzburzony choreograf. -Nagrywamy dziś teledysk a ty mówisz rezygnuję.
-Jak nagramy mistrzu. To jest mój pierwszy i ostatni teledysk -odpowiedziała.
-Tak samo jak i mój -usłyszałem za swoimi plecami głos Harrego. Odwróciłem się i podbiegłem do niego. Kątem oka zauważyłem jakiś ruch, jednak skupiłem się na Harrym i uderzyłem go. Chwilę później poczułem jak odciągają mnie od niego.
-To za Kathy! Jesteś idiotą! Nie weźmiesz udziału w tym teledysku! Wylatujesz! -krzyczałem a złość aż ze mnie kipiała.
-Justin spokojnie -szepnęła mi do ucha Jessica. -Choreografia jest zaplanowana i mamy się jej trzymać. Nie chcesz chyba wszystkiego zepsuć?
-Nie -odpowiedziałem i strąciłem ze swoich ramion ręce chłopaków.
-Niech każdy się przyszykuje! Zakryjcie mu tego siniaka, którego będzie miał -wydał rozkazy choreograf i oddalił się w głąb hali.
-Możemy porozmawiać? -spytałem chwytając Jessicę za rękę i przyciągając bardziej do siebie. -Czemu rezygnujesz? -szepnąłem jej prosto w usta. Widziałem jak drżała, czułem to.
-Z Twojego powodu -odpowiedziała a jej słowa ugodziły mnie prosto w serce. -Puść mnie -dodała wyrywając się mi i szybkim krokiem idąc w stronę szatni. Przez kolejne minuty stałem tak i wpatrywałem się w jeden punkt. Wstrząsnąłem głową i poszedłem na swoje miejsce. Ja miałem nagrywać zupełnie gdzie indziej niż pozostali. Akcja miała się dziać w środku a ja miałem śpiewać podczas wielkiej ulewy na zewnątrz. Teledysk opowiadał o parze, która walczy żeby mogła tańczyć. Czasem miałem być pokazywany ja.
*
-Podwieźć Cię do domu? -spytałem dziewczyny, która siedziała obok mnie. Jessica lekko kiwnęła głową i po chwili mknęliśmy moim autem po uliczkach. W pewnym momencie dziewczyna zareagowała.
-Hej ja mieszkam w zupełnie innym miejscu -powiedziała lekko podniesionym głosem co mnie kompletnie rozbawiło. Uśmiechnąłem się do niej łobuziersko i wzruszyłem ramionami. -No nie -jęknęła i odwróciła głowę w drugą stronę. Chwilę później byliśmy w moim domu. Dziewczyna nie protestowała tylko weszła.
-Ja chcę z Tobą być. Kathy to tylko przyjaciółka a ten pocałunek to wyzwanie od jednego z jej tancerzy. Harry dostał bo chciał się dzięki niej wybić. Zależy mi na Tobie i tylko na Tobie -ostatnie słowa wyszeptałem jej wprost w usta od razu się w nie wpijając. Nie protestowała, tylko czym prędzej do mnie przywarła. To co teraz czułem nie potrafiłem jakkolwiek opisać. Wszystkie uczucia naraz we mnie eksplodowała. Ręka Jessici zostawiała za sobą pełno małych iskierek na moim ciele. Podczas każdej minuty naszego coraz bardziej namiętnego pocałunku wszystko we mnie umierało i rodziło się na nowo. Dziewczyna nie czekając na moją reakcję zaprowadziła mnie w stronę sypialni.
*
Obudziły mnie promienie słoneczne, które wdzierały się do mojego pokoju przez okno. Nie otwierając oczu przejechałem ręką po łóżku, które okazało się puste. Przerażony otworzyłem oczy, jednak na podłodze zauważyłem ubrania mojej ukochanej. "Czyli to mi się nie śniło" -pomyślałem. W samych slipach zbiegłem na dół i zastałem ją w kuchni. Stała pośrodku kuchni, jedynie w mojej koszulce. Podszedłem do niej obejmując ją od tyłu.
-To był błąd -szepnęła odpychając mnie od siebie. -Ranimy w ten sposób swoich rodziców.
-Mają swoje szczęście, więc pozwól im się nim cieszyć a sama bądź szczęśliwa. Ze mną -dodałem. Przytulając ją do siebie.
-Zrobiłam Ci śniadanie -powiedziała, gdy puściłem ją i poszła na górę. Zjadłem pośpiesznie to co mi przygotowała i ruszyłem za nią. Była u mnie w pokoju. -Co im powiemy?
-Nie wiem -odpowiedziałem klękając przed nią. -Jednakże zrobimy to razem. Dziś.
Czym prędzej ubrałem się i oboje ruszyliśmy do domu naszych rodziców.

środa, 5 czerwca 2013

29.

Będąc krok od wyjścia złapałem Kathy za rękę i znów odwróciłem do fanów.
-Kathy ma dziś urodziny! -krzyknąłem do mikrofonu. -Happy birthday -zacząłem śpiewać a fani zaśpiewali za mną. Pod koniec piosenki na scenę wyjechał wielki tort a za nim wyszła cała ekipa. Widziałem jak na halę w wyznaczonych miejscach wjeżdżają torty.  Odwróciłem się by spojrzeć na wielki ekran. Wyświetlane były tam zdjęcia Kathy od dzieciństwa aż po teraz. Agnes miała świetny pomysł. Zastanawiało mnie tylko to skąd ona je wzięła.Zauważyłem kontem oka jak Kathy przytula wszystkim po kolei. Obserwowałem fanów cały czas śpiewali Happy birthday. Przyszła kolej na mnie i Kathy uściskała mnie. Odwzajemniłem uścisk. Kathy znów przemówiła do mikrofonu.
-Bardzo wam dziękuję -powiedziała a w jej oczach widziałem łzy. -Chciałyście dziś rano, żebym wam przedstawiła moją siostrę. Oto jest Vicki -dodała a jej siostra do niej podeszła. Kathy zerknęła na mnie.
-Życzę wam smacznego tortu. A teraz porywam solenizantkę, żeby mogła się przygotować do M&G -powiedziałem do mikrofonu chwytając Kathy i Vicki za ręce i schodząc z nimi ze sceny. Za sceną stała Agnes. -To ona wszystko przygotowała -szepnąłem Kathy do ucha a ona rzuciła się dziewczynie na szyję.
-Jestem Ci bardzo wdzięczna. Dam Ci mój numer jeżeli będziesz miała jakiekolwiek kłopoty to możesz się do mnie zwrócić. Do Justina pewnie też -powiedziała znów ją przytulając a ja pokiwałem głową. -Jakbyś chciała to możesz uczestniczyć z nami w M&G -dodała.
-Chętnie -odpowiedziała.
*
-A oto mój prezent -powiedziałem wchodząc za Kathy do naszego małego pokoju w autokarze. Zaraz po M&G ruszyliśmy do hotelu. Po kolacji wsiedliśmy do autokaru. Czekało nas 19h jazdy do Moskwy. Na miejscu mieliśmy być na wieczór a rano koncert i znów od razu w autokar. Kathy z ciekawością rozerwała papier i pisnęła z zachwytu. -Sam zrobiłem -dodałem. -No dobra sama wiesz kto mi pomagał -powiedziałem śmiejąc się. Kathy dołączyła do mojego śmiechu. Nachyliłem się i na jej ustach złożyłem namiętnego buziaka. -Wszystkiego najlepszego -wymamrotałem pomiędzy jednym a drugim pocałunkiem. Dziewczyna nie opierała mi się. Zarzuciła mi ręce na szyje i przylgnęła do mnie ciałem. Oboje upadliśmy na łóżko. Pocałunkami zszedłem na szyję a ona cicho się zaśmiała. -Masz łaskotki? -mruknąłem.
-Yhym -odpowiedziała wracając do moich ust. W tym samym czasie do pokoju wszedł jej tata. Oboje odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni. Kątem oka zauważyłem jak Kathy się czerwieni.
-To miała być tylko przyjaźń. Justin siadaj na swoim łóżku a ty Kathy popraw sukienkę -rozkazał. Posłusznie usiadłem na swojej kanapie i dopiero teraz zauważyłem, że sukienka Kathy podwinęła się aż do brzucha. Lekko zirytowany tą sytuacją zaczerwieniłem się. -Po co ukrywacie związek? Przecież wiecie, że media i tak o was już mówią jako para -zaczął.
-My nic... To nie tak... Justin to tylko przyjaciel -tłumaczyła Kathy.
-To tylko hormony -uzupełniłem jej wypowiedź.
-To może chłopcze spróbujesz je unormować? -spytał wściekły a na jego twarzy bardzo dobrze było widać teraz zmęczenie.
-Tato to tylko Justin -powiedziała Kathy błagalnym głosem.
-Jeżeli się nie określicie czy jesteście parą czy przyjaciółmi to będę zmuszony poprosić Justina, żeby nie uczestniczył w naszej trasie -uzupełnił. Przewidywałem coś takiego. Ten facet nigdy mnie nie lubił i zawsze chciał pokazać mnie w jak najgorszym świetle.
-To jest moja trasa -powiedziała władczym tonem Kathy wstając z łóżka. -I każdy kto zechcę będzie w niej uczestniczył a Justin to tylko przyjaciel. Dziś mam osiemnaste urodziny czyli jestem już pełnoletnia a teraz chciałabym się udać spać tato -zakończyła swoją wypowiedź przemiłym tonem. Jej ojciec obrzucił mnie groźnym spojrzeniem i wyszedł z pokoju a dziewczyna ciężko usiadła na łóżku a na jej polikach widziałem łzy. Powoli wstałem i przytuliłem ją do siebie. Zaczekałem aż uśnie i wyszedłem po pepsi. Oprócz Kathy i Vicki, która spała teraz na dodatkowym łóżku nikt jeszcze nie spał. Dołączyłem do Kenny'ego, który grał w jakąś grę.
-Kiedy wracamy? -spytał.
-Jutro śpiewam ostatni raz. Później jedziemy z ekipą do Helsinek [Taka wiadomość od autorki to jest w Finlandii.], gdzie żegnamy się przed koncertem i wracamy do domu -wyjaśniłem. -Dobranoc -dodałem już głośniej. Chwyciłem małpkę, która próbowała przewrócić krzesło i poszedłem spać.
*
-Z tego miejsca chciałbym podziękować wszystkim osobom, które poznałem podczas tej trasy. Dziękuję, jakże wspaniałym tancerzom, Mattowi, upierdliwej menadżerce i tacie Kathy. Chciałbym się jednocześnie z wami pożegnać -powiedziałem zerkając na Kathy. Na jej twarzy widziałem szok. -Do zobaczenia może kiedyś jeszcze -krzyknąłem do mikrofonu i boje z Kathy zeszliśmy ze sceny. Szybko pobiegliśmy do autokaru. W między czasie zdążyliśmy się jedynie przebrać i wziąć prysznic. W autokarze chwyciliśmy po kawałku pizzy. Gdy się najadłem szybko usnąłem.
-Justin -usłyszałem miły głos Kathy, który mnie obudził.
-Co? -odpowiedziałem pół przytomny.
-Jesteśmy na miejscu -odpowiedziała.
-Przespałem tyle czasu?
-Niewiarygodne racja? Należało Ci się. Za godzinę samolot masz -zerknęła na zegarek.
-O cholera -powiedziałem zrywając się z łóżka.
Podczas następnej godziny latałem jak nawiedzony pakując się i żegnając ze wszystkimi. Na lotnisko pojechałem sam wraz z Kenny'm i Mally bo oni musieli przygotować się do koncertu.
------------------------------------------------------------
Rozdział krótki, ale bardzo chciałam coś dodać. 
Może macie ochotę na mojego aska? ;D