czwartek, 25 kwietnia 2013

9.

-Justin. Justin. Nie tak -wypomniał mi choreograf. Byłem zmęczony ćwiczyliśmy już piątą czy szóstą godzinę. W dodatku w ramionach trzymałem Jessicę. Nie mogłem się skupić. Spojrzałem na Kathy. Posłała mi jeden cwany uśmiech i wróciła do kontynuowania rozmowy z Harrym. Swoją drogą nieźle się dogadywali. Znów wróciłem wzrokiem na swoją partnerkę. Uśmiechała się niepewnie do mnie.
-Już mistrzu się opanowuję. Jestem po prostu trochę zmęczony -powiedziałem. Wykonaliśmy jeszcze jedna solówkę i poszliśmy do szatni.
Gdy wyszedłem spod prysznica Harry siedział już na ławce i smsował. Była bardzo uradowany, gdy spoglądał na ekran.
-Dziewczyna? -zagadnąłem go.
-Tak -odpowiedział i znów spuścił wzrok na ekran telefonu. Nie zwracając na niego uwagi zacząłem się ubierać.
-Swoją drogą wy z Kathy też tworzycie niezłą parę. Jest ładna i miła. Pasujecie do siebie -usłyszałem. Te słowa wytrąciły mnie z równowagi. Odwróciłem się do niego twarzą i spojrzałem na niego.
-Nie jesteśmy parą -mruknąłem.
-Tak, tak widać -powiedział na co ja tylko przekręciłem oczami.
Z dziewczynami spotkaliśmy się przy wejściu.
-Lunch? -zaproponowałem.
-Yhm ja już jestem umówiony -powiedział Harry, rzucił jeszcze krótkie "cześć" i odszedł. Jessica lekko skinęła głową. A Kathy od razu wpakowała się do mojego auta. Podróż autem minęła nam bardzo szybko, lecz w zupełnej ciszy. Na szczęście sytuacja w barze lekko się rozluźniła. Siedzieliśmy z Jessicą obok siebie, więc czasem czułem dotyk jej delikatnej skóry na sobie.
-No dobrze będę musiała już lecieć -wspomniała Kathy. -Nie Justin nie musisz mnie odwozić, umówiłam się jeszcze -dodała, gdy otworzyłem usta. Cmoknęła mnie w polika i wyleciała z baru jak z procy. Zostaliśmy z Jessicą sami. Spojrzałem się na nią. Wzrok miała spuszczony i wpatrywała się w swoje place.
-Porozmawiamy? -spytałem.
-Yhym -mruknęła.
-Cieszę się, że jesteś w mojej ekipie. Zdziwiłem się, gdy Cię zobaczyłem. Otóż myślałem o Tobie od pierwszego spotkania. Nawet szukałem Cię. Jednak mój trop u Conora się urwał. Cały czas nie mogę uwierzyć, że jesteś tutaj obok mnie i mogę Cię dotknąć.
-A więc wiesz, dlaczego wyrzucili mnie z grupy -powiedziała cały czas wpatrując się w swoje palce.
-Wiem i w to nie wierzę. Conor wspomniał mi, że przez moment byłaś numerem jeden i ta cała dziewczyna była pewnie wkurzona, że zabrałaś jej posadę i dlatego Cię wrobiła. Znów została numerem jeden po Twoim odejściu -powiedziałem na jednym wydechu.
-Dziękuję -szepnęła.
-Nie masz za co. -Nie mogłem znieść tego, że nie patrzy na mnie. Chwyciłem jej podbródek i lekko uniosłem do góry. Na twarzy widniał lekki uśmiech a w oczach tańczyły łzy, jedna wypłynęła. Delikatnie starłem ją opuszkami palców. -Nie lubię, gdy dziewczyny płaczą -dodałem.
-Wiem -powiedziała uśmiechając się do mnie. Nie wytrzymałem i nachyliłem się nad nią. Nasze wargi spotkały się. Wiedziałem, że wraz z tym pocałunkiem wszystkie niewiadome zniknęły. I uświadomiłem sobie również, że zależy mi na tej dziewczynie. Chciałem, żeby ta chwila trwała wiecznie, jednak zaraz nasze usta rozłączyły się. Uśmiechnęła się uroczo.
-Chodź zawiozę Cię do domu.
*
Wbiegłem do domu cały w skowronkach.
-O widzę, że nie tylko ja dziś mam świetny humor -powiedziała mama. Na przywitanie pocałowałem ją w polika.
-A więc co się stało, że jesteś szczęśliwa? -spytałem.
-Zaręczyłam się -powiedziała siadając naprzeciw mnie.
-Co?! -krzyknąłem. W jednym momencie całe moje szczęście wyparowało. Już nieco ciszej dodałem: -Jak?
-No normalnie. Dziś rano drugi mężczyzna mojego życia spytał się czy chcę spędzić z nim resztę swojego życia. Nie jest bogaty, jednak jest w stanie zapewnić mi dom i spokojną starość. Ma córkę w mniej więcej Twoim wieku. Niestety nie zdążyłam jej jeszcze poznać, cały czas pracuje. Biedulka. Ten cały idiota zaharuje ją na śmierć. Jakbym takiego spotkała, to, to no nie wiem co. Jednakże dziś przyjdą na kolację. Ja jutro kochanie zaczynam przeprowadzkę. Będziesz mieszkał sobie sam. Będę tu wpadać, żebyś nie zniszczył tego domu tak jak tego w Atlancie. Och Justin tam cały czas trwają prace -wyrzuciła z siebie ten potok słów.
-Wiem mamo przecież ostatnio tam byłem -wspomniałem.
-Więc dziś poznasz swoją przyszłą rodzinę -powiedziała wychodząc.
-Ja już mam rodzinę!. Nawet dwie!. Nasza i Beliebers! -krzyknąłem za nią.
------------------------------------------------------------------
O jej dziękuję aż za tyle wejść. Wczoraj aż 197! Rekord kochani! Rekord! Ustawiłam możliwość, że możecie dodawać z anonima komentarze. Które są dla mnie tutaj mile widziane. :D 
+Mam już napisane do 18 rozdziału. :O
KOMENTARZ OD OSOBY = WIĘKSZA MOBILIZACJA DO NAPISANIA NOWEJ NOTKI :D

1 komentarz: