wtorek, 9 kwietnia 2013

4.

Wiedziałem, że musiałem odnaleźć tą dziewczynę. Zastanawiałem się tylko jak. To była właśnie trudniejsza część tego zadania. Zwyczajnie mógłbym napisać na twitterze, jednak no wiedziałem, że wiele dziewczyn się zgłosi i to będzie błędne koło. Pewna myśl przyszła mi do głowy. Szybko wybrałem numer swojego menadżera. Odebrał po czwartym sygnale.
-Justin wiesz, która godzina? Ludzie jeszcze śpią -powiedział na przywitanie.
-Jest dziewiąta. Chyba za dużo Ci płacę, bo się obijasz -dodałem żartobliwym tonem. -A teraz do rzeczy mam jakieś wywiady, albo coś do końca tygodnia?
-Nie przesłałem Ci grafiku?
-Nie -odpowiedziałem zirytowany.
-Przepraszam. Już Ci wysyłam na pocztę.
-Przeczytaj mi teraz co mam zaplanowane w tym tygodniu.
-Yhm dziś wolne, lecz jutro sesja fotograficzna. Masz też dwa wywiady w tym tygodniu.
-Odwołaj.
-Co?
-No odwołaj. Musze wyjechać. Odwołaj to bo inaczej i tak się nie zjawię.
-Justin czy coś się dzieje?
-Muszę coś załatwić -odpowiedziałem i rozłączyłem się.
Zawróciłem szybko samochód w stronę domu. Przed drzwiami wziąłem oddech i wszedłem do domu. Moja rodzicielka rozmawiała przez telefon, gdy mnie dostrzegła rozłączyła się i ruszyła za mną.
-Czemu odwołałeś grafik na cały tydzień? -spytała wchodząc za mną do mojego pokoju. Bez słowa wszedłem do garderoby i chwyciłem jedną z walizek. Szybkim ruchem wrzuciłem do niej parę ubrań i wyszedłem do pokoju.
-Co ty robisz? -spytała moja matka, gdy mnie zauważyła.
-Wyjeżdżam, jakbyś nie zauważyła. Będziesz miała mój dom tylko dla siebie. Miłej zabawy -powiedziałem i szybko wyszedłem z domu. Wsiadłem do samochodu. Było ciężko. Nie chciałem jej ranić, jednak sądziłem, że należało jej się za ostatnie miesiące. Miałem długą drogę do Atlanty. Jednak tam znajdowała się moja ostatni nadzieja. W tej hali, w której dałem ostatni koncert trzeciej trasy koncertowej. To tam spotkałem tą niesamowitą dziewczynę. Musiałem szybko tam dotrzeć. Wiedziałem, że szansa spotkania jej tam jest mała, jednak miałem nadzieję.
*
-Przepraszam pamięta mnie pan? -spytałem przechodzącego akurat faceta.
-Tak dałeś tutaj koncert jakiś tydzień temu. Justin Bieber, tak? -spytał uprzejmie.
-Tak. Mam takie małe pytanie.
-Słucham?
-Spotkałem tutaj dziewczynę. Należała do grupy tanecznej. Szukam jej.
-Wie pan tutaj kręci się dużo dziewczyn -odpowiedział miło. Sądziłem jednak, że uważa mnie za idiotę.
-Pamięta pan może chociaż kto wtedy śpiewał przede mną?
-Tak. Conor Maynard. Zdaje się, że tylko on śpiewał przed Tobą.
-Dziękuję bardzo -odpowiedziałem i udałem się w stronę samochodu. Tam siedząc już wykonałem telefon do menadżera, żeby załatwił mi numer do Conora i pojechałem do hotelu. Musiałem odpocząć przed drogą powrotną do domu. Nie sądziłem, że załatwię tą sprawę tak szybko.

 --------------------------------------------------------
Powiem wam, że już się całkowicie zaangażowałam :D. Nawet mam już notatkę dalej. :D I nie myślcie, że tak postrzegam Justina. Bo rozumiem, że niektórzy mogą sądzić, że myślę o nim jak o takim co jest wyrafinowanym dupkiem. Nie! Po prostu w moim opowiadaniu Justin przeżywa ciężkie chwile. Jest zmęczony i na dodatek nie może zapomnieć o dziewczynie ;D Więc zachęcam do dalszego czytania.
KOMENTARZ OD OSOBY = WIĘKSZA MOBILIZACJA DO NAPISANIA NOWEJ NOTKI :D

3 komentarze: