-Widział ktoś Justina?! -usłyszałem głos mamy Jan rozchodzący się po korytarzu. Moje serce zabiło szybciej, gdy drzwi się uchyliły i pojawił się w nich Kenny. Już miał je zamykać, gdy głos kobiety znów rozniósł się po korytarzu. -Kenny widziałeś go? Nie ćwiczył dziś. Jeżeli myślisz, że wejdziesz na scenę bez rozgrzewki to się grubo mylisz! -powiedziała już głośniej.- Masz pół godziny na zjawienie się u mnie!. Pokój 216 -powiedziała wprost do Kenny'ego i znikła. Zerknąłem zdziwiony na mojego kumpla.
-Nic jej nie mówiłem -zaczął od razu.
-Znacie mnie od samego początku. Czasem zdaje mi się, że lepiej niż ja sam -mruknąłem biorąc od niego talerz z naleśnikami i zajadając się nimi.
*
-Skąd wiedziałaś, że tam jestem? -spytałem mamy Jan, gdy schodziliśmy oby dwoje do holu, gdzie czekała cała ekipa.
-Kenny nie lubi naleśników -mruknęła uśmiechając się szeroko. Przejechałem wzrokiem po znajomych twarzach.
-Gdzie jest Jessica? -spytałem zdziwiony zerkając podirytowany na Kenny'ego.
-Stwierdziła, że musi coś załatwić i dołączy do Ciebie przed samym koncertem.
-I puściliście ją samą?! -krzyknąłem zirytowany.
-Chris z nią jest -odparł spokojnie.
-Chodź Justinie -szepnęła mama Jan. -Zajmę się tym.
Powoli przebiłem się przez tłum fanów czekających przed hotelem i pojechałem do hali, gdzie przygotowałem się do koncertu.
*
-Gdzie byłaś? -spytałem spokojnie, gdy zobaczyłem swoją ukochaną chociaż we mnie wszystko wrzało i miałem chęć krzyczeć.
-Idź na scenę już najwyższa pora -odparła zerkając na Chrisa. Nie miałem chęci się kłócić, więc nachyliłem się nad nią i lekko pocałowałem. -Przepraszam za ranek -mruknąłem i wbiegłem na scenę.
Koncert był udanym koncertem. Przed ostatnią piosenką postanowiłem spytać o coś fanów.
-Kto chce się ze mną ożenić?! -krzyknąłem wprost do mikrofonu na co fani również odpowiedzieli krzykiem. -Hej Kenny czy właśnie słyszałeś Twój krzyk? -zwróciłem się do swojego ochroniarza, który wybiegł na scenę i zaczął mnie gonić. Chwilę się z nim podroczyłem i wygoniłem za scenę.
Jako ostatnią piosenkę miałem zaśpiewać "Believe", jednak moja ekipa zaczęła grać coś innego.
-Hola, hola chłopaki nie ten rytm -powiedziałem do mikrofonu na co widownia wybuchnęła śmiechem a gitarzyści powtórzyli dźwięk. -Czy ktoś wytłumaczy mi co tutaj się dzieje? -spytałem w przestrzeń mając nadzieję, że to tylko mały niewinny wybryk moich gitarzystów.
-Zaśpiewaj ze mną Justin -usłyszałem głos swojej przyjaciółki za swoimi plecami i w głośnikach a widownia widząc ją wybuchła głośnym aplauzem.
-To jest mój koncert a ja dopiero na scenie dowiaduję się, że masz ze mną zaśpiewać, serio? Kto wpadł na taki pomysł? -mruknąłem znów do mikrofonu a widownia słuchała nas z zaciekawieniem.
-Jessica -odpowiedziała a z jej ust popłynęły zaraz słowa piosenki.
*
-Przyleciałaś tu dla mnie? -skierowałem pytanie rozsiadając się na fotelu w garderobie.
-Chciałbyś -rzuciła w moją stronę. -Po prostu mam tutaj jutro koncert.
-Jessica Cię tutaj sprowadziła?
-Poprosiła, żebym z Tobą pogadała. Ponoć źle się czujesz w całej tej sytuacji -podała mi szklankę soku.
-Chciałbym wiedzieć co mam robić.
-Dużo osób chciało by to wiedzieć -odpowiedziała a ja posłałem jej uśmiech.
-Dużo osób umiera, to normalne wiem. Taka jest wola Boga, okej rozumiem, z nim lepiej nie dyskutować. Gdy umarła moja Avalanna jakoś dałem radę, ale Jessica? Ludzie na których mi zależy, których kocham umierają. Nie kwestionuję woli Boga, ale sądzę, że to jest trochę nie fair -nawet nie czułem jak z moich oczu lecą łzy.
-Ale po śmierci Avalanny dałeś sobie radę -podała mi chusteczki i sama wytarła nos.
-Dałem, bo musiałem, bo jej obiecałem, ale Jessica to co innego.
-Wiem Justin wiem. Nikt przecież nie będzie Ci kazał o niej zapominać. Nikt przecież nie będzie Ci kazał dawać występów zaraz po jej śmierci. Ale musisz dać sobie radę. Dla mamy, dla taty i rodzeństwa, dla mnie, dla swoich Beliebers pamiętaj, że kto jak kto, ale one będą Cię wspierać zawsze, dla fanów jak i dla samej Jessiki, która wie, że dasz sobie radę.
-Nie wiem czy dam radę.
-Ale się uryczeliśmy -stwierdziła na co wybuchnąłem głośnym śmiechem. Do pokoju nagle wpadł Kenny.
-Tu jesteście! Wszędzie was szukałem!
-Stary spokojnie. Nic się nie stało. Byliśmy tu cały czas -uśmiech nadal nie schodził mi z twarzy.
-Jessica jest w szpitalu -wydukał.
Pół godziny później biegłem po szpitalnym korytarzu. Przypomniał mi się koszmar parę miesięcy temu, kiedy to dowiedziałem się o jej chorobie.Wpadłem do pokoju i od razu zauważyłem Jessicę która leżała na łóżku a obok niej lekarza.
-Panie doktorze? -spytałem zadyszany. Zaraz za mną do pokoju wpadła Kathy wraz z Kenny'm.
-Zwykły zawrót głowy. Nic mi nie jest -odpowiedziała zamiast niego Jessica. Nachyliłem się nad nią i złożyłem buziaka na jej lekko rozgrzanym czole.
-Panie doktorze? -powtórzyłem pytanie tym razem obdarzając go dłuższym spojrzeniem.
-Jest po prostu zmęczona powinna dłużej odpoczywać a w szczególności unikać stresów -wyjaśnił uśmiechając się. -Chciałbym żebyś została na noc.
-Wolałabym wrócić do domu -posłała mu uśmiech godzien księżniczki i chwilę później mknęliśmy do hotelu, gdzie przywitała nas gromada tancerzy, którzy przytulali nas pare razy po kolei. Nawet nie zorientowałem się kiedy znalazłem się w łóżku.
niedziela, 27 lipca 2014
poniedziałek, 14 października 2013
35.
"Moje Beliebers jak wiecie (lub nie) jestem w szczęśliwym związku wraz z Jessicą. Jest ona młodą dziewczyną, jednak życie postanowiło już jej dokopać. Jest chora na białaczkę, która jest w zaawansowanym stopniu. Nie da się jej wyleczyć. Ta wspaniała dziewczyna chciała, żebym wam to napisał jak to ona powiedziała: "rodzina mówi sobie wszystko" zanim paparazzi wszystko wywlecze." -i ze łzami w oczach kliknąłem "dodaj tweeta"
-Tak będzie najlepiej -usłyszałem za swoimi plecami.
-Odwołam tą trasę koncertową -mruknąłem po raz kolejny, wiedząc jaką odpowiedź dostanę.
-Nie -odpowiedziała jak zawsze i zerknęła na mnie wściekła.
-Ale... -zacząłem nie mogąc dokończyć ponieważ jakaś gula stanęła mi w gardle.
-Byłabym naprawdę szczęśliwa mogąc uczestniczyć w niej jako twoja dziewczyna -szepnęła podchodząc bliżej mnie. Powoli sięgnąłem po jej rękę, przyciągając ją do siebie i sadzając ją sobie na kolanach wpajając jej słodką woń kosmetyków.
*
Sięgnąłem po mikrofon. To było to czego mi naprawdę brakowało. Szaleństwa na scenie, fanów i muzyki. Tego jak wszyscy śpiewają piosenki. Mojej ekipy, która pomimo ciężkiej pracy na każdym koncercie świetnie się bawiła. Wybiegłem szybko na scenę nie pozwalając swoim fanom dłużej czekać. Widząc cały tłum od razu na mojej twarzy zakwitł uśmiech. Wiedziałem, że ten koncert tak jak każdy inny będzie wyjątkowy.
*
"Justin Bieber wydaje się być naprawdę szczęśliwy" -głosił nagłówek na jednej z gazet. Sięgnąłem po nią i zacząłem czytać:
"Na ostatnim koncercie rozpoczynającym jego nową trasę koncertową uśmiech nie schodził z jego twarzy i nawet zaprosił na scenę parę swoich fanów podczas jednej z piosenek. Nie obyło się również bez przedstawienia jego nowej dziewczyny, która jest chora na białaczkę. Zastanawiamy się jedynie czy radość Justina nie jest udawana. Pewnie dowiemy się niedługo". Trochę zirytowany rzuciłem gazetę, która potoczyła się po stoliku i spadła na ziemię.
-Może przestaniesz się tak rozrzucać i wreszcie zaczniesz po sobie sprzątać? -usłyszałem dobrze znany mi głos.
-Mamo! -krzyknąłem rzucając się kobiecie na szyję.-Co ty tu robisz? -spytałem.
-Przyjechaliśmy zabrać was na obiad. To był pomysł Jessici -szepnęła na ucho.
-To jesteście tutaj oboje? -spytałem zszokowany wyglądając kobiecie przez ramię. Za jej plecami stał uśmiechnięty ojciec Jessici wraz z córką. Może i zachowywałem się jak dziecko, ale też jemu rzuciłem się na szyję.
-Przepraszam nie pomyślałem o tym, aby i z wami się pożegnać -skarciłem się w myślach za swój zły czyn i pomyślałem również o rodzeństwie, które zaniedbałem trochę.
-Przejdziemy się Justinie? -zaproponowała moja rodzicielka poważnym głosem na co kiwnąłem głową.-Nie muszę Cię chyba pouczać jak powinieneś się zachowywać? Pewnie również wiesz, że z jej zdrowiem będzie coraz gorzej -przemówiła poważnym głosem, gdy tylko trochę odeszliśmy od autokaru. -Nie jesteś w show biznesie od miesiąca, więc wiesz, na co są zdolni ludzie, żeby zdobyć Twoje kompromitujące zdjęcia. Justin, jednakże ona jest taka mała, bezbronna i kompletnie w tym wielkim świecie durni się zgubi. Po prostu pilnuj, żeby media nie oczernili jej aż za bardzo -zakończyła swoją wypowiedź cichutkim westchnieniem, co było bardzo charakterystyczne dla jej wypowiedzi.
-Mamo ja chciałem odwołać całą trasę koncertową i spędzić z nią sam na sam resztę życia -wymamrotałem ostatkiem sił powstrzymując łzy.
-Justinie nie w tym sęk, żeby spędzić samotnie życie, tylko żeby spędzić je z ukochaną osobą dobrze spełniając swoje przeznaczenie -odpowiedziała mi a po jej policzkach popłynęły łzy.
Wróciliśmy oboje zapłakani do autokaru.
*
-Miałam plan, wiesz? -zaczęła wtulając się we mnie bardziej. Leżeliśmy w łóżku czekając na nowy dzień. -Bóg chyba miał większy plan wobec mnie... Dał mi Ciebie abyś mógł mnie przez to przeprowadzić.
-O czym ty mówisz? -spytałem nieco zmieszany.
-Ja już wiedziałam wcześniej o swojej chorobie. Nic nikomu nie mówiłam bo nie chciałam, żeby cierpieli a w szczególności mój ojciec, ale później zjawiłeś się Ty. Nie chciałam się angażować -kończąc zdanie rozpłakała się a ja zamiast ją przytulić zeskoczyłem z łóżka, założyłem byle co na siebie i wyszedłem z pokoju wybierając numer Kathy.
-Okłamała mnie -to były pierwsze słowa, które wypowiedziałem do swojego telefony, po tym jak odebrała.
-Co? -spytała ziewając.
-Ona wiedziała, że jest chora, rozumiesz? Kłamała -zdenerwowany wpadłem do pokoju Kenny'ego, ten spojrzał na mnie zdziwiony. -Rób to co robiłeś. Ukrywam się -szepnąłem na co on wybuchnął śmiechem i wrócił do szukania koszulki.
-Czasem się zdarza -odpowiedziała zmieszanym głosem.
-Nie wierzę. Wiedziałaś. Wiedziałaś i mi nic nie powiedziałaś?
-Na obiedzie u Ciebie mi powiedziała. Jak grałeś z chłopakami -wyjaśniła na co cicho prychnąłem.
-Nie tłumacz się. Po prostu jestem skończonym idiotom.
-Zgadzam się -mruknął Kenny na co również prychnąłem.
-Znalazłeś się w sytuacji w której ciężko Ci sobie poradzić. To całkiem naturalne.
-Ale ciężkie -westchnąłem.
-Justin pamiętaj, że kocham Cię -szepnęła ziewając.
-Przepraszam, że Cię obudziłem. Ja też Cię kocham Kathy -odpowiedziałem rozłączając się.
-Przynieść Ci coś do jedzenia? -spytał Kenny chwytając za klamkę.
-Naleśniki. I nie mów nikomu gdzie jestem nawet Jessice -dodałem rozkładając się na fotelu.
-Tak będzie najlepiej -usłyszałem za swoimi plecami.
-Odwołam tą trasę koncertową -mruknąłem po raz kolejny, wiedząc jaką odpowiedź dostanę.
-Nie -odpowiedziała jak zawsze i zerknęła na mnie wściekła.
-Ale... -zacząłem nie mogąc dokończyć ponieważ jakaś gula stanęła mi w gardle.
-Byłabym naprawdę szczęśliwa mogąc uczestniczyć w niej jako twoja dziewczyna -szepnęła podchodząc bliżej mnie. Powoli sięgnąłem po jej rękę, przyciągając ją do siebie i sadzając ją sobie na kolanach wpajając jej słodką woń kosmetyków.
*
Sięgnąłem po mikrofon. To było to czego mi naprawdę brakowało. Szaleństwa na scenie, fanów i muzyki. Tego jak wszyscy śpiewają piosenki. Mojej ekipy, która pomimo ciężkiej pracy na każdym koncercie świetnie się bawiła. Wybiegłem szybko na scenę nie pozwalając swoim fanom dłużej czekać. Widząc cały tłum od razu na mojej twarzy zakwitł uśmiech. Wiedziałem, że ten koncert tak jak każdy inny będzie wyjątkowy.
*
"Justin Bieber wydaje się być naprawdę szczęśliwy" -głosił nagłówek na jednej z gazet. Sięgnąłem po nią i zacząłem czytać:
"Na ostatnim koncercie rozpoczynającym jego nową trasę koncertową uśmiech nie schodził z jego twarzy i nawet zaprosił na scenę parę swoich fanów podczas jednej z piosenek. Nie obyło się również bez przedstawienia jego nowej dziewczyny, która jest chora na białaczkę. Zastanawiamy się jedynie czy radość Justina nie jest udawana. Pewnie dowiemy się niedługo". Trochę zirytowany rzuciłem gazetę, która potoczyła się po stoliku i spadła na ziemię.
-Może przestaniesz się tak rozrzucać i wreszcie zaczniesz po sobie sprzątać? -usłyszałem dobrze znany mi głos.
-Mamo! -krzyknąłem rzucając się kobiecie na szyję.-Co ty tu robisz? -spytałem.
-Przyjechaliśmy zabrać was na obiad. To był pomysł Jessici -szepnęła na ucho.
-To jesteście tutaj oboje? -spytałem zszokowany wyglądając kobiecie przez ramię. Za jej plecami stał uśmiechnięty ojciec Jessici wraz z córką. Może i zachowywałem się jak dziecko, ale też jemu rzuciłem się na szyję.
-Przepraszam nie pomyślałem o tym, aby i z wami się pożegnać -skarciłem się w myślach za swój zły czyn i pomyślałem również o rodzeństwie, które zaniedbałem trochę.
-Przejdziemy się Justinie? -zaproponowała moja rodzicielka poważnym głosem na co kiwnąłem głową.-Nie muszę Cię chyba pouczać jak powinieneś się zachowywać? Pewnie również wiesz, że z jej zdrowiem będzie coraz gorzej -przemówiła poważnym głosem, gdy tylko trochę odeszliśmy od autokaru. -Nie jesteś w show biznesie od miesiąca, więc wiesz, na co są zdolni ludzie, żeby zdobyć Twoje kompromitujące zdjęcia. Justin, jednakże ona jest taka mała, bezbronna i kompletnie w tym wielkim świecie durni się zgubi. Po prostu pilnuj, żeby media nie oczernili jej aż za bardzo -zakończyła swoją wypowiedź cichutkim westchnieniem, co było bardzo charakterystyczne dla jej wypowiedzi.
-Mamo ja chciałem odwołać całą trasę koncertową i spędzić z nią sam na sam resztę życia -wymamrotałem ostatkiem sił powstrzymując łzy.
-Justinie nie w tym sęk, żeby spędzić samotnie życie, tylko żeby spędzić je z ukochaną osobą dobrze spełniając swoje przeznaczenie -odpowiedziała mi a po jej policzkach popłynęły łzy.
Wróciliśmy oboje zapłakani do autokaru.
*
-Miałam plan, wiesz? -zaczęła wtulając się we mnie bardziej. Leżeliśmy w łóżku czekając na nowy dzień. -Bóg chyba miał większy plan wobec mnie... Dał mi Ciebie abyś mógł mnie przez to przeprowadzić.
-O czym ty mówisz? -spytałem nieco zmieszany.
-Ja już wiedziałam wcześniej o swojej chorobie. Nic nikomu nie mówiłam bo nie chciałam, żeby cierpieli a w szczególności mój ojciec, ale później zjawiłeś się Ty. Nie chciałam się angażować -kończąc zdanie rozpłakała się a ja zamiast ją przytulić zeskoczyłem z łóżka, założyłem byle co na siebie i wyszedłem z pokoju wybierając numer Kathy.
-Okłamała mnie -to były pierwsze słowa, które wypowiedziałem do swojego telefony, po tym jak odebrała.
-Co? -spytała ziewając.
-Ona wiedziała, że jest chora, rozumiesz? Kłamała -zdenerwowany wpadłem do pokoju Kenny'ego, ten spojrzał na mnie zdziwiony. -Rób to co robiłeś. Ukrywam się -szepnąłem na co on wybuchnął śmiechem i wrócił do szukania koszulki.
-Czasem się zdarza -odpowiedziała zmieszanym głosem.
-Nie wierzę. Wiedziałaś. Wiedziałaś i mi nic nie powiedziałaś?
-Na obiedzie u Ciebie mi powiedziała. Jak grałeś z chłopakami -wyjaśniła na co cicho prychnąłem.
-Nie tłumacz się. Po prostu jestem skończonym idiotom.
-Zgadzam się -mruknął Kenny na co również prychnąłem.
-Znalazłeś się w sytuacji w której ciężko Ci sobie poradzić. To całkiem naturalne.
-Ale ciężkie -westchnąłem.
-Justin pamiętaj, że kocham Cię -szepnęła ziewając.
-Przepraszam, że Cię obudziłem. Ja też Cię kocham Kathy -odpowiedziałem rozłączając się.
-Przynieść Ci coś do jedzenia? -spytał Kenny chwytając za klamkę.
-Naleśniki. I nie mów nikomu gdzie jestem nawet Jessice -dodałem rozkładając się na fotelu.
piątek, 30 sierpnia 2013
34.
Chwyciłem Jessicę za rękę i oboje udaliśmy się w stronę salonu. Zauważyłem szok malujący się na twarzach obu chłopaków, gdy zobaczyli nasze splecione ręce.
-To już ona nie jest córką Twojego przyszłego ojczyma? -wypalił od razu Ryan na co głośno wybuchnąłem śmiechem.
-Jest -odpowiedziałem spokojnie. -Jest również moją dziewczyną.
-No to właśnie świat się dowiedział -mruknął Christian. Zerknąłem na Kathy, która lekko widocznie kiwnęła głową.
-Byłabym wdzięczna za pomoc w kuchni. Jessica? -zwróciła się w stronę zszokowanej dziewczyny moja przyjaciółka.Obie dziewczyny udały się w stronę kuchni a ja odczekałem jeszcze chwilę.
-Powariowaliście? -spytałem oburzony.
-Czemu dowiadujemy się na końcu?! -odpowiedział nieco głośnie Ryan.
-Jesteście najpierwsi! -odpowiedziałem również głośniej robiąc krok w ich stronę.
-Tylko czemu Kathy wiedziała wcześniej?! -odkrzyknął znów Ryan zerknąłem podirytowany na Christiana, który złożył ręce na piersi i przypatrywał się nam z ciekawością.
-Jesteś zazdrosny o dziewczynę?! -tym razem nie wytrzymałem i wrzasnąłem, byłem pewny, że dziewczyny mnie usłyszały.
-Chłopaki -odezwał się po raz pierwszy od początku kłótni Christian. -Od samego początku jesteśmy razem. Nasza przyjaźń przetrwała od pieluch można powiedzieć, pamiętacie? Jesteśmy od początku i będziemy do końca braćmi -przemówił i przytulił nas do siebie.
-Przepraszam -szepnąłem.
-Ja również -odszepnął Ryan.
-I świat jest weselszy -odpowiedział Christian i udał się w stronę kuchni głośno śmiejąc.
-Pójdę po Mally -mruknął w moją stronę Ryan na co tylko pokiwałem głową i ruszyłem za Christianem. Ryan bardzo uwielbiał moją małpkę i spędzał z nią wiele czasu będąc u mnie.
*
-Nigdy wcześniej nie straciłaś przytomności? -spytał lekarz. Oboje siedzieliśmy w gabinecie. Całą swoją uwagę skupiłem na lekarzu.
-Nie panie doktorze -odpowiedziała Jessica. Zerknąłem na nasze splecione ręce i wtedy zrozumiałem, że ona ode mnie odejdzie. Łzy stanęły mi w oczach, więc szybko zamrugałem, żeby zniknęły. Musiałem być silny. Dla niej.
Chwilę później byliśmy na korytarzu. Przystanąłem a Jessica zerknęła na mnie zdziwiona.
-Zrezygnuję z muzyki. Zrezygnuję z bycia słynnym Justinem Bieberem. Zajmę się Tobą -odpowiedziałem na jej nieme pytanie.
-Nigdy Ci na to nie pozwolę. Bądź przy mnie, ale nie zapominaj o swoich fanach -szepnęła. -Po za tym nie chcę, aby mnie znienawidzili -dodała na co wybuchnąłem głośnym śmiechem.
-Chodź pokażę światu moją nową dziewczynę -odpowiedziałem jej.
Oboje wyszliśmy ze szpitala z uśmiechami na twarzy i skierowaliśmy się wprost na spotkanie z całym zespołem. Dziś miała być premiera singla mojej kolejnej płyty. Piosenka wychodziła od razu z teledyskiem dlatego tak intensywnie i szybko go nakręcaliśmy. Jadąc autem wystukałem wiadomość do Kathy: "W kłótni z ojcem krzyknęłaś, że jesteś już pełnoletnia. Jak to możliwe?" Odpowiedź dostałem dopiero jak wchodziliśmy do studia: "Jestem Polką a w Polsce pełnoletność ma się już od osiemnastego roku życia ;)" Chwilę później oboje byliśmy w w wspólnym pokoju, gdzie okazało się, że byliśmy pierwsi. Zdążyłem zrobić herbatę, gdy do pokoju zaczęło napływać ludzi.
-Justin czy ty demoralizujesz inne tancerki? -zażartował choreograf. Powoli odłożyłem gitarę na, której grałem i delikatnie chwyciłem Jessicę za podbródek nachylając się nad nią i wczepiłem się w jej usta namiętnie całując.
-Nie. Jakże bym mógł? -odpowiedziałem zeskakując z oparcia i śmiejąc się głośno widząc ich zszokowane miny, jedynie na twarzy choreografa zakwitł szeroki uśmiech.
-Kathy mnie uprzedziła -powiedział choreograf witając się ze mną. Chwilę później wszyscy siedzieliśmy i popijaliśmy sok. Czekaliśmy jedynie na Scootera, który się spóźniał. Śmialiśmy się w najlepszego, kiedy do sali wpadł zziajany menadżer.
-Maraton przebiegłeś? -zażartował jeden z tancerzy.
-Przed budynkiem jest pełno dziennikarzy. Nie dali mi przejść. Pytali się o wasz związek i o Jessici chorobę. Ty jesteś na coś chora? -wydusił z siebie Braun kierując pytanie do zszokowanej dziewczyny. Szybko zerwałem się i podbiegłem do okna. Braun miał rację. Przed budynkiem było pełno ludzi, czym prędzej odwróciłem się w stronę zdziwionych ludzi zerkających na mnie i na Jessicę.
-Przepraszam -szepnąłem w stronę Jessici na co dziewczyna posłała mi duży promienny uśmiech.
-Jestem chora na białaczkę -odpowiedziała zszokowanemu Braunowi. Uśmiech nie znikł z jej twarzy a wręcz przeciwnie stał się jeszcze większy. Szybko powstrzymałem napływające do moich oczu łzy i skierowałem się do mojego menadżera.
-Mam nadzieję, że ochrona już tu jedzie?
-Nikt Cię nie tknie -skierował się wprost do dziewczyny menadżer.
-Za pięć minut premiera! -krzyknął choreograf i tak jakby wybudził jednym krzykiem wszystkich z transu znów zaczęli rozmawiać, żartować i śmiać się. Znów odwróciłem się w stronę okna i wyjrzałem przez firankę. Dziennikarzy było coraz więcej. W pewnym momencie poczułem na swoim ramieniu czyjąś rękę. Powoli odwróciłem się w stronę dziewczyny.
-Justin -szepnęła, jednak położyłem jej palca na wargach a później przytuliłem mocno do siebie.
-Twoje Beliebers powinny wiedzieć -szepnęła na co energicznie zacząłem kręcić głową. Wyswobodziła się z moich objęć i dłońmi chwyciła moją twarz. -Powinny dowiedzieć się od nas a nie od dziennikarzy.
-Ale...
-Wiele razy słyszałam, że jesteście rodziną a rodzinnie o takich rzeczach się mówi. -Nie dała mi dojść do słowa i ciągle wpatrywała się we mnie upartym spojrzeniem. Po momencie kiwnąłem głową. Znów uśmiech zakwitł na jej twarzy, musnęła swoimi wargami moje wargi i pociągnęła mnie w stronę ekipy. Zrobiłem szybko fotkę całej ekipy i dodałem na twittera podpisując: "Premiera za trzy, dwa, jeden. JUŻ!" Zdążyłem dodać zdjęcie a w programie, w którym miała być premiera zabrzmiał mój głos i naszym oczom ukazał się dobrze przez nas znany teledysk.
-To już ona nie jest córką Twojego przyszłego ojczyma? -wypalił od razu Ryan na co głośno wybuchnąłem śmiechem.
-Jest -odpowiedziałem spokojnie. -Jest również moją dziewczyną.
-No to właśnie świat się dowiedział -mruknął Christian. Zerknąłem na Kathy, która lekko widocznie kiwnęła głową.
-Byłabym wdzięczna za pomoc w kuchni. Jessica? -zwróciła się w stronę zszokowanej dziewczyny moja przyjaciółka.Obie dziewczyny udały się w stronę kuchni a ja odczekałem jeszcze chwilę.
-Powariowaliście? -spytałem oburzony.
-Czemu dowiadujemy się na końcu?! -odpowiedział nieco głośnie Ryan.
-Jesteście najpierwsi! -odpowiedziałem również głośniej robiąc krok w ich stronę.
-Tylko czemu Kathy wiedziała wcześniej?! -odkrzyknął znów Ryan zerknąłem podirytowany na Christiana, który złożył ręce na piersi i przypatrywał się nam z ciekawością.
-Jesteś zazdrosny o dziewczynę?! -tym razem nie wytrzymałem i wrzasnąłem, byłem pewny, że dziewczyny mnie usłyszały.
-Chłopaki -odezwał się po raz pierwszy od początku kłótni Christian. -Od samego początku jesteśmy razem. Nasza przyjaźń przetrwała od pieluch można powiedzieć, pamiętacie? Jesteśmy od początku i będziemy do końca braćmi -przemówił i przytulił nas do siebie.
-Przepraszam -szepnąłem.
-Ja również -odszepnął Ryan.
-I świat jest weselszy -odpowiedział Christian i udał się w stronę kuchni głośno śmiejąc.
-Pójdę po Mally -mruknął w moją stronę Ryan na co tylko pokiwałem głową i ruszyłem za Christianem. Ryan bardzo uwielbiał moją małpkę i spędzał z nią wiele czasu będąc u mnie.
*
-Nigdy wcześniej nie straciłaś przytomności? -spytał lekarz. Oboje siedzieliśmy w gabinecie. Całą swoją uwagę skupiłem na lekarzu.
-Nie panie doktorze -odpowiedziała Jessica. Zerknąłem na nasze splecione ręce i wtedy zrozumiałem, że ona ode mnie odejdzie. Łzy stanęły mi w oczach, więc szybko zamrugałem, żeby zniknęły. Musiałem być silny. Dla niej.
Chwilę później byliśmy na korytarzu. Przystanąłem a Jessica zerknęła na mnie zdziwiona.
-Zrezygnuję z muzyki. Zrezygnuję z bycia słynnym Justinem Bieberem. Zajmę się Tobą -odpowiedziałem na jej nieme pytanie.
-Nigdy Ci na to nie pozwolę. Bądź przy mnie, ale nie zapominaj o swoich fanach -szepnęła. -Po za tym nie chcę, aby mnie znienawidzili -dodała na co wybuchnąłem głośnym śmiechem.
-Chodź pokażę światu moją nową dziewczynę -odpowiedziałem jej.
Oboje wyszliśmy ze szpitala z uśmiechami na twarzy i skierowaliśmy się wprost na spotkanie z całym zespołem. Dziś miała być premiera singla mojej kolejnej płyty. Piosenka wychodziła od razu z teledyskiem dlatego tak intensywnie i szybko go nakręcaliśmy. Jadąc autem wystukałem wiadomość do Kathy: "W kłótni z ojcem krzyknęłaś, że jesteś już pełnoletnia. Jak to możliwe?" Odpowiedź dostałem dopiero jak wchodziliśmy do studia: "Jestem Polką a w Polsce pełnoletność ma się już od osiemnastego roku życia ;)" Chwilę później oboje byliśmy w w wspólnym pokoju, gdzie okazało się, że byliśmy pierwsi. Zdążyłem zrobić herbatę, gdy do pokoju zaczęło napływać ludzi.
-Justin czy ty demoralizujesz inne tancerki? -zażartował choreograf. Powoli odłożyłem gitarę na, której grałem i delikatnie chwyciłem Jessicę za podbródek nachylając się nad nią i wczepiłem się w jej usta namiętnie całując.
-Nie. Jakże bym mógł? -odpowiedziałem zeskakując z oparcia i śmiejąc się głośno widząc ich zszokowane miny, jedynie na twarzy choreografa zakwitł szeroki uśmiech.
-Kathy mnie uprzedziła -powiedział choreograf witając się ze mną. Chwilę później wszyscy siedzieliśmy i popijaliśmy sok. Czekaliśmy jedynie na Scootera, który się spóźniał. Śmialiśmy się w najlepszego, kiedy do sali wpadł zziajany menadżer.
-Maraton przebiegłeś? -zażartował jeden z tancerzy.
-Przed budynkiem jest pełno dziennikarzy. Nie dali mi przejść. Pytali się o wasz związek i o Jessici chorobę. Ty jesteś na coś chora? -wydusił z siebie Braun kierując pytanie do zszokowanej dziewczyny. Szybko zerwałem się i podbiegłem do okna. Braun miał rację. Przed budynkiem było pełno ludzi, czym prędzej odwróciłem się w stronę zdziwionych ludzi zerkających na mnie i na Jessicę.
-Przepraszam -szepnąłem w stronę Jessici na co dziewczyna posłała mi duży promienny uśmiech.
-Jestem chora na białaczkę -odpowiedziała zszokowanemu Braunowi. Uśmiech nie znikł z jej twarzy a wręcz przeciwnie stał się jeszcze większy. Szybko powstrzymałem napływające do moich oczu łzy i skierowałem się do mojego menadżera.
-Mam nadzieję, że ochrona już tu jedzie?
-Nikt Cię nie tknie -skierował się wprost do dziewczyny menadżer.
-Za pięć minut premiera! -krzyknął choreograf i tak jakby wybudził jednym krzykiem wszystkich z transu znów zaczęli rozmawiać, żartować i śmiać się. Znów odwróciłem się w stronę okna i wyjrzałem przez firankę. Dziennikarzy było coraz więcej. W pewnym momencie poczułem na swoim ramieniu czyjąś rękę. Powoli odwróciłem się w stronę dziewczyny.
-Justin -szepnęła, jednak położyłem jej palca na wargach a później przytuliłem mocno do siebie.
-Twoje Beliebers powinny wiedzieć -szepnęła na co energicznie zacząłem kręcić głową. Wyswobodziła się z moich objęć i dłońmi chwyciła moją twarz. -Powinny dowiedzieć się od nas a nie od dziennikarzy.
-Ale...
-Wiele razy słyszałam, że jesteście rodziną a rodzinnie o takich rzeczach się mówi. -Nie dała mi dojść do słowa i ciągle wpatrywała się we mnie upartym spojrzeniem. Po momencie kiwnąłem głową. Znów uśmiech zakwitł na jej twarzy, musnęła swoimi wargami moje wargi i pociągnęła mnie w stronę ekipy. Zrobiłem szybko fotkę całej ekipy i dodałem na twittera podpisując: "Premiera za trzy, dwa, jeden. JUŻ!" Zdążyłem dodać zdjęcie a w programie, w którym miała być premiera zabrzmiał mój głos i naszym oczom ukazał się dobrze przez nas znany teledysk.
środa, 17 lipca 2013
Nominacja do The Versatile Blogger
Jej, ale że co? Taki szok! ;D
Nasz blog został nominowany do The Versatile Blogger przez: http://justinpamelalove.blogspot.com/
Nasz blog został nominowany do The Versatile Blogger przez: http://justinpamelalove.blogspot.com/
Zasady konkursu:
1) Podziękować nominującemu blogerowi u niego na blogu.
2) Pokazać nagrodę The Versatile Blog u siebie na blogu.
3) Ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie
4) Nominować 15 blogów, które na to zasługują.
5) Poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów.
A więc 7 faktów o mnie:
1.- Nie lubię burzy :c Boję się jej.
2.- Mam lęk wysokości :c
3.- Uwielbiam małe dzieci <3
4.- Kocham zimę, bardziej niż lato <3
5.- Wolę męskie koszulki ;D
6.- Zawszę mówię prawdę i to co myślę co niektórych denerwuje.
7.- Jak się czymś stresuję to dużo gadam ;D
Nominuję:
http://claudia-ss.blogspot.com/
http://tatarek-tatarek.blogspot.com/
http://kartkazkalendarza.blogspot.com/
http://myworld-nelly.blogspot.com/
http://walk-away-and-stay.blogspot.com/
http://diy-kapi.blogspot.com/
http://inny-niz-wszyscy.blogspot.com/
Więcej niestety nie mam :c
Jeszcze raz bardzo dziękuję za nominację i biorę się za pisanie notki <3
piątek, 12 lipca 2013
33.
Wbiegłem do szpitala cały w nerwach i szybko odnalazłem swoją rodzicielkę.
-Co się stało? -spytałem biorąc głęboki wdech. -Gdzie Jessica? Mamo mów do cholery! -krzyknął zdenerwowany. Czułem jak wszystko we mnie buzuje. Każda sekunda była dla mnie godziną udręki.
-Nie wiem co się dzieje. Jest na badaniach. Nikt mi nic nie mówi! -krzyknęła zalewając się łzami. Opadłem bezsilny na krzesło a na końcu korytarza zauważyłem Arthura. -Musimy czekać -dodała moja rodzicielka, gdy sama go ujrzała. W następnych minutach z sali obok wyszedł lekarz. Zerwałem się jak oparzony.
-Co z nią? -spytałem.
-Pan jest z rodziny? -spytał.
-Jestem jej ojcem a to jest jej chłopak -uprzedził mnie Arthur.
-Pani Jessica ma zaawansowany stopień białaczki. Oczywiście zrobimy co tylko będziemy mogli, jednakże prawdopodobnie nic nie zdziałamy -odpowiedział bardzo powoli.
-Czyli, że ona ... -zaczęła moja rodzicielka, jednakże nie dokończyła.
-Daję jej przynajmniej rok nie więcej -odpowiedział. -A teraz przepraszam muszę udać się na konsultację.
-Możemy do niej wejść? -spytał Arhtur na co lekarz jedynie kiwnął głową i odszedł. -Justin nie wchodzisz? -spytał po chwili mężczyzna. Spojrzałem na niego i pędem rzuciłem się w stronę wyjścia. Musiałem uciec stąd. Uciec z tego miejsca. Z każdą minutą spędzoną tutaj czułem się coraz gorzej. Po chwili znów mknąłem dobrze znanymi mi uliczkami. Zignorowałem wciąż dzwoniący telefon i zjechałem w ulicę prowadzącą na obrzeże miasta. Dobrze wiedziałem, gdzie dążyłem. Musiałem zwolnić prędkość, gdyż wjechałem w drogę mało kiedy używaną, która prowadziła na niewielką polanę. Wyjechałem na polanę będąc już mniej zdenerwowany. Wysiadając z auta wciągnąłem głęboko powietrze degustując się czystą wonią. Wyciągnąłem z bagażnika koc i rozłożyłem go przy strumyku. Pozwoliłem porwać się otaczającemu mnie spokojowi. Nie wiem ile tak leżałem, jednakże ochłonąłem całkowicie. Podczas mojego odpoczywania nie myślałem kompletnie nic. Całkowity relaks. Podniosłem się wiedząc co robić. Powoli udałem się w stronę samochodu. Wracając do szpitala wybrałem numer Kathy. Odebrała dopiero po trzecim sygnale.
-Kochanie nasze plany bez zmian? -spytałem.
-Dzwonisz tylko aby się upewnić, że nie zmieniłam decyzji? Jesteś niemożliwy. Widzimy się za trzy godziny -usłyszałem.
-Co? Leżałem tylko cztery godziny? Niemożliwe -mruknąłem.
-Słucham?
-Do zobaczenia u mnie -odpowiedziałem rozłączając się. Wysiadłem z samochodu. Spokojniej niż poprzednio udałem się na trzecie piętro. Stanąłem przed drzwiami wywołując na swojej twarzy przymusowy uśmiech i niepewnie naciskając na klamkę. Niepewnie wszedłem do pokoju w którym była bliska mi trójka i lekarz wraz z pielęgniarką.
-Justin? -szepnęła Jessica na co posłałem jej uśmiech.
-Mówiłem, że przyjdzie -odpowiedział jej Arthur.
-Panie doktorze dobrze, że pana widzę -zacząłem. -Kiedy Jessica będzie mogła wyjść ? -spytałem zszokowanego lekarza.
-Mogę ją wypuścić za godzinę, jednakże będzie musiała się u mnie stawić jutro o dziesiątej. Pasuje państwu? Jessico dobrze? -zaproponował lekarz.
-Nie jestem pewien ... -zaczął ojciec dziewczyny.
-Przypilnuję, żeby punkt dziesiąta stawiła się u pana w biurze -odpowiedziałem lekarzowi.
-Justin? -spytała zszokowana mama.
-Pamiętasz co Ci wczoraj mówiłem? Zgodziłaś się na to -powiedziałem wprost do Jessici ignorując pozostałą czwórkę podchodząc do dziewczyny i lekko całując ją w usta. Lekko kiwnęła głową.
-Chcę wyjść -powiedziała spokojnie na co na mojej twarzy zakwitł uśmiech.
-Justinie co ty wyprawiasz? -szepnęła moja rodzicielka, gdy lekarz przeprowadzał kontrolne badania na Jessice.
-Zaufaj mi mamo, ja wiem co robię -odpowiedziałem całując ją w czoło. -Przywieziesz ją do mnie? -spytałem na co ona kiwnęła głową. -Do zobaczenia jutro panie doktorze -powiedziałem wychodząc. Chwilę później będąc w domu od razu poszedłem pod prysznic, dzięki któremu czułem jak odzyskuję siły. Założyłem byle jakie szorty, wziąłem Mally i oboje udaliśmy się na dół. Biorąc pudełko lodów usłyszałem dzwonek do drzwi.
-Punkt siedemnasta -usłyszałem otwierając drzwi. -Cóż za widok Justin Bieber z lodami.
-Cześć kochanie -przywitałem się z moją przyjaciółką buziakiem prowadząc ją do kuchni. -Też chcesz? -zaproponowałem, jednakże dziewczyna sama wyciągnęła sobie lody z zamrażalnika i usiadła obok mnie na krześle.
-Słucham? -spytała. Wystarczyło jedno pytanie z jej strony a z moich oczu popłynęły dwa strumienie łez. Po chwili zajadając się lodami opowiedziałem jej wizycie w szpitalu.
-Ja chcę, żeby ona ten ostatni rok przeżyła normalnie a jednocześnie ciekawie -zakończyłem.
-Jednak nie możesz zapominać, że ona jest chora -odpowiedziała wycierając oczy chusteczką. -Bądź dla niej wsparciem aż do końca -dodała wstając. -Jednakże dobrze, że ją wyciągnąłeś z szpitala ugotuję coś wspaniałego. Nowy przepis -powiedziała wywołując na swojej twarzy uśmiech i zerkając na mnie. -Dawno tak źle wyglądającego Cię nie widziałam -mruknęła zajmując się gotowaniem. W spokoju skończyłem swoją porcję lodów i udałem się na górę trochę ogarnąć. Szybko wziąłem prysznic i zszedłem na dół. W kuchni wszedłem na instagrama dodając zdjęcie Kathy z patelnią i dopiskiem: "Piszecie się do nas na kolację? Ponoć ma być rewelacyjnie ;)" Właśnie wygłupialiśmy się do jednej z piosenek, gdy w progu stanęła Jessica.
-Przepraszam powinnam zadzwonić -mruknęła na co przytuliłem ją do siebie. -Skorzystałam z kluczy Twojej mamy.
-No tak cały czas o tym zapominam, muszę wyrobić Ci własne. Tak przy okazji to pamiętasz Kathy? -dodałem.
-Tak -odpowiedziała cicho.
-Jessica! -krzyknęła wesoło Kathy. -Wiele o Tobie słyszałam -dodała przytulając ją do siebie. Wszyscy troje usłyszeliśmy dzwonek. -Pójdę otworzyć.
-Myślałam, że będziemy tylko we dwójkę -szepnęła.
-Później tak -odmruknąłem.
-Co się stało? -spytałem biorąc głęboki wdech. -Gdzie Jessica? Mamo mów do cholery! -krzyknął zdenerwowany. Czułem jak wszystko we mnie buzuje. Każda sekunda była dla mnie godziną udręki.
-Nie wiem co się dzieje. Jest na badaniach. Nikt mi nic nie mówi! -krzyknęła zalewając się łzami. Opadłem bezsilny na krzesło a na końcu korytarza zauważyłem Arthura. -Musimy czekać -dodała moja rodzicielka, gdy sama go ujrzała. W następnych minutach z sali obok wyszedł lekarz. Zerwałem się jak oparzony.
-Co z nią? -spytałem.
-Pan jest z rodziny? -spytał.
-Jestem jej ojcem a to jest jej chłopak -uprzedził mnie Arthur.
-Pani Jessica ma zaawansowany stopień białaczki. Oczywiście zrobimy co tylko będziemy mogli, jednakże prawdopodobnie nic nie zdziałamy -odpowiedział bardzo powoli.
-Czyli, że ona ... -zaczęła moja rodzicielka, jednakże nie dokończyła.
-Daję jej przynajmniej rok nie więcej -odpowiedział. -A teraz przepraszam muszę udać się na konsultację.
-Możemy do niej wejść? -spytał Arhtur na co lekarz jedynie kiwnął głową i odszedł. -Justin nie wchodzisz? -spytał po chwili mężczyzna. Spojrzałem na niego i pędem rzuciłem się w stronę wyjścia. Musiałem uciec stąd. Uciec z tego miejsca. Z każdą minutą spędzoną tutaj czułem się coraz gorzej. Po chwili znów mknąłem dobrze znanymi mi uliczkami. Zignorowałem wciąż dzwoniący telefon i zjechałem w ulicę prowadzącą na obrzeże miasta. Dobrze wiedziałem, gdzie dążyłem. Musiałem zwolnić prędkość, gdyż wjechałem w drogę mało kiedy używaną, która prowadziła na niewielką polanę. Wyjechałem na polanę będąc już mniej zdenerwowany. Wysiadając z auta wciągnąłem głęboko powietrze degustując się czystą wonią. Wyciągnąłem z bagażnika koc i rozłożyłem go przy strumyku. Pozwoliłem porwać się otaczającemu mnie spokojowi. Nie wiem ile tak leżałem, jednakże ochłonąłem całkowicie. Podczas mojego odpoczywania nie myślałem kompletnie nic. Całkowity relaks. Podniosłem się wiedząc co robić. Powoli udałem się w stronę samochodu. Wracając do szpitala wybrałem numer Kathy. Odebrała dopiero po trzecim sygnale.
-Kochanie nasze plany bez zmian? -spytałem.
-Dzwonisz tylko aby się upewnić, że nie zmieniłam decyzji? Jesteś niemożliwy. Widzimy się za trzy godziny -usłyszałem.
-Co? Leżałem tylko cztery godziny? Niemożliwe -mruknąłem.
-Słucham?
-Do zobaczenia u mnie -odpowiedziałem rozłączając się. Wysiadłem z samochodu. Spokojniej niż poprzednio udałem się na trzecie piętro. Stanąłem przed drzwiami wywołując na swojej twarzy przymusowy uśmiech i niepewnie naciskając na klamkę. Niepewnie wszedłem do pokoju w którym była bliska mi trójka i lekarz wraz z pielęgniarką.
-Justin? -szepnęła Jessica na co posłałem jej uśmiech.
-Mówiłem, że przyjdzie -odpowiedział jej Arthur.
-Panie doktorze dobrze, że pana widzę -zacząłem. -Kiedy Jessica będzie mogła wyjść ? -spytałem zszokowanego lekarza.
-Mogę ją wypuścić za godzinę, jednakże będzie musiała się u mnie stawić jutro o dziesiątej. Pasuje państwu? Jessico dobrze? -zaproponował lekarz.
-Nie jestem pewien ... -zaczął ojciec dziewczyny.
-Przypilnuję, żeby punkt dziesiąta stawiła się u pana w biurze -odpowiedziałem lekarzowi.
-Justin? -spytała zszokowana mama.
-Pamiętasz co Ci wczoraj mówiłem? Zgodziłaś się na to -powiedziałem wprost do Jessici ignorując pozostałą czwórkę podchodząc do dziewczyny i lekko całując ją w usta. Lekko kiwnęła głową.
-Chcę wyjść -powiedziała spokojnie na co na mojej twarzy zakwitł uśmiech.
-Justinie co ty wyprawiasz? -szepnęła moja rodzicielka, gdy lekarz przeprowadzał kontrolne badania na Jessice.
-Zaufaj mi mamo, ja wiem co robię -odpowiedziałem całując ją w czoło. -Przywieziesz ją do mnie? -spytałem na co ona kiwnęła głową. -Do zobaczenia jutro panie doktorze -powiedziałem wychodząc. Chwilę później będąc w domu od razu poszedłem pod prysznic, dzięki któremu czułem jak odzyskuję siły. Założyłem byle jakie szorty, wziąłem Mally i oboje udaliśmy się na dół. Biorąc pudełko lodów usłyszałem dzwonek do drzwi.
-Punkt siedemnasta -usłyszałem otwierając drzwi. -Cóż za widok Justin Bieber z lodami.
-Cześć kochanie -przywitałem się z moją przyjaciółką buziakiem prowadząc ją do kuchni. -Też chcesz? -zaproponowałem, jednakże dziewczyna sama wyciągnęła sobie lody z zamrażalnika i usiadła obok mnie na krześle.
-Słucham? -spytała. Wystarczyło jedno pytanie z jej strony a z moich oczu popłynęły dwa strumienie łez. Po chwili zajadając się lodami opowiedziałem jej wizycie w szpitalu.
-Ja chcę, żeby ona ten ostatni rok przeżyła normalnie a jednocześnie ciekawie -zakończyłem.
-Jednak nie możesz zapominać, że ona jest chora -odpowiedziała wycierając oczy chusteczką. -Bądź dla niej wsparciem aż do końca -dodała wstając. -Jednakże dobrze, że ją wyciągnąłeś z szpitala ugotuję coś wspaniałego. Nowy przepis -powiedziała wywołując na swojej twarzy uśmiech i zerkając na mnie. -Dawno tak źle wyglądającego Cię nie widziałam -mruknęła zajmując się gotowaniem. W spokoju skończyłem swoją porcję lodów i udałem się na górę trochę ogarnąć. Szybko wziąłem prysznic i zszedłem na dół. W kuchni wszedłem na instagrama dodając zdjęcie Kathy z patelnią i dopiskiem: "Piszecie się do nas na kolację? Ponoć ma być rewelacyjnie ;)" Właśnie wygłupialiśmy się do jednej z piosenek, gdy w progu stanęła Jessica.
-Przepraszam powinnam zadzwonić -mruknęła na co przytuliłem ją do siebie. -Skorzystałam z kluczy Twojej mamy.
-No tak cały czas o tym zapominam, muszę wyrobić Ci własne. Tak przy okazji to pamiętasz Kathy? -dodałem.
-Tak -odpowiedziała cicho.
-Jessica! -krzyknęła wesoło Kathy. -Wiele o Tobie słyszałam -dodała przytulając ją do siebie. Wszyscy troje usłyszeliśmy dzwonek. -Pójdę otworzyć.
-Myślałam, że będziemy tylko we dwójkę -szepnęła.
-Później tak -odmruknąłem.
------------------------------------------------------
To zdjęcie no po prostu mega *_* Śliczne oczka ^_^
Notka ani długa ani krótka xD Dodana wręcz szybko ;D
Piszczcie co myślicie, chcę poznać wasze opinie ;D
wtorek, 9 lipca 2013
32.
-Masz kogoś? -spytała prezenterka. Właśnie przebywałem w jednej ze stacji radiowych, gdzie kończył się mój wywiad. Kobieta pytała mnie o moje plany a że jak twierdziła zostało jej trochę czasu zaczęła mnie pytać o moje prywatne sprawy.
-Moje serce jest dla Belieberek -odpowiedziałam śmiejąc się.
-Co Cię łączy z Kathy Ferraro? -zadała kolejne pytanie.
-Wspaniała kobieta. Dziewczyna z którą jestem bardzo blisko -odpowiedziałem.
-Jesteście razem? -nie dawała spokoju prezenterka.
-Kathy jest moją przyjaciółką -odpowiedziałem spokojnie.
-W wywiadzie w Polsce Kathy Ferraro powiedziała, że Twoje serce jest już zajęte i nie należy ono do niej a wiec do kogo?
-Niedługo pokażę światu moją ukochaną -powiedziałem uśmiechając się.
-Żałujcie, że nie widzicie jak się uśmiechnął, gdy to powiedział -mruknęła do mikrofonu. -No cóż nie możemy się doczekać. Bardzo dziękuję Ci za ten wywiad -zakończyła posyłając mi uśmiech.Czym prędzej wyszedłem do czekającej na korytarzu Jessici i ruszyliśmy do szpitala. Dzieci z którymi zawsze spędzałem czas bardzo ucieszyły się na mój widok i widok mojej małpki, szybko również zaakceptowały Jessicę. W między czasie zrobiłem dziewczynie zdjęcie z dziećmi i wstawiłem na twittera dopisując "Pomimo, że te dzieci są chore potrafią cieszyć się z życia ;)" Czas spędzony w szpitalu zawsze mijał mi szybko i tak było tym razem ani się obejrzałem musiałem jechać do rodziców.
-Co jutro dzieciaki będziecie robić? -spytał Arthur a Jessica spojrzała na mnie.
-Zwykły normalny szary dzień. Grupa taneczna ćwiczy a ja nagrywam piosenki -odpowiedziałem ziewając. -Przepraszam ciężki dzień miałem.
-Nie przesadzaj -mruknęła Jessica uśmiechając się. Siedziałem wśród mojej rodziny i rozmyślałem nad moją nową płytą, gdy coś wpadło mi do głowy. Wyjąłem swojego iPhona z kieszeni i wystukałem wiadomość do Brauna: "Skontaktuj się z menadżerką Kathy Ferraro. Chcę mieć z nią piosenkę na mojej nowej płycie." Do tej wiadomości dołączyłem numer menadżerki Kathy i wysłałem wiadomość.
-Justin czy ty nie potrafisz przez chwilę wytrzymać bez telefonu? -rzuciła w moją stronę moja rodzicielka.
-To ważne -odmruknąłem.
-Justinie! -powiedziała podniesionym głosem.
-Mamo tu chodzi o moją nową płytę -jęknąłem.
-Odpuść mu. Dobrze wiesz, jak Justin stara się jeżeli chodzi o nową płytę -powiedziała Jessica a ja posłałem jej promienny uśmiech i zerknąłem na wiadomość: "Czy to aż takie ważne? Może już śpi?" Szybko wystukałem odpowiedź: "Tak to ważne. U nich jest dzień ;)" Tak na prawdę nie wiedziałem, czy to prawda, jednakże postanowiłem zaryzykować. Zauważyłem, że dwie kobiety mojego życia zaczęły sprzątać, więc zabrałem Mally do salonu, żeby im nie przeszkadzała. Zerknąłem na telefon, gdzie była wiadomość od mojego menadżera: "Już wszystko załatwione. Szczegóły załatwimy jutro. Ciekawe, że u nich był środek nocy. " Zdążyłem odczytać a mój telefon zaczął dzwonić.
-Słucham?
-Justin co ty wyprawiasz? -usłyszałem z drugiej strony miły głos Kathy.
-Miałem ciekawy pomysł nie?
-Ja miałabym zaśpiewać na nowej płycie Justina Biebera? -usłyszałem.
-I tak wiem, że się zgodzisz -mruknąłem do telefonu.
-Justinie jesteś za pewny siebie.
-Wiem kochanie -odpowiedziałem i uśmiechnąłem się sam do siebie.
-No to widzimy się jutro?
-Co? -spytałem głupio.
-Mam tydzień wolnego. Wracamy do Kanady. Jutro od razu mamy dopracować naszą umowę. Nie mogę się doczekać. Może później mała kolacja u Ciebie? Chłopaki i Jessica? No to załatwione. Do zobaczenia -powiedziała i rozłączyła się. Zaśmiałem się pod nosem.
-Z kim rozmawiałeś? -usłyszałem za swoimi plecami miły głos mojej ukochanej.
-Z Kathy -odpowiedziałem chwytając ją za rękę i usadzając ją sobie na kolanach. -Jedziesz dziś do mnie? -mruknąłem prosto w jej usta. Pragnąłem ją pocałować, jednakże coś jakby stało mi na drodze.
-Obiecałam Twojej mamie zakupy -odpowiedziała.
-Jutro wieczorem u mnie kolacja -powiedziałem a nieco głośniej już dodałem. -Mamo Jessica ma być wolna na 19.
Resztę wieczoru spędziliśmy rozmawiając.
Obudził mnie budzik nastawiony na siódmą rano. Wziąłem szybki prysznic i ruszyłem prosto do miasta w stronę małej restauracji. Na miejscu był już Braun.
-Nie dało się wcześniej zorganizować tego spotkania? -spytałem na powitanie ziewając.
-Twoja koleżanka mówiąc, że ma tydzień wolnego miała na myśli tydzień wolnego na nagranie teledysku do jej singla -odpowiedział i wstał, żeby się przywitać z menadżerką Kathy i samą dziewczyną. Ja również ucałowałem jakże dobrze mi znane kobiety.
-Może przejdziemy od razu do rzeczy? Nie mamy zbyt dużo czasu -zaproponowała menadżerka zamawiając od razu sok. Wszyscy złożyli zamówienie i zaczęła się jakże mi znana procedura umowy. Ziewałem jednocześnie przytakując na wszystkie pytania. W pewnym momencie poczułem kopnięcie pod stołem. Zerknąłem podirytowany na Kathy.
-Może byś zaczął słuchać. Scooter coś do Ciebie mówił -szepnęła Kathy. Posłałem jej promienny uśmiech i zerknąłem na mojego menadżera.
-Mógłbyś powtórzyć?
-Za miesiąc nam pasuje racja? -pytał a na jego twarzy dostrzegłem ledwo widoczną zmarszczkę pomiędzy brwiami co oznaczało, że musi się denerwować.
-To by oznaczało, że ta piosenka kończyłaby moją płytę? Hmmm idealnie -odpowiedziałem poprawiając się na krześle i wywołując na swojej twarzy uśmiech. Reszty słuchałem już lepiej niż poprzedniej części. Ustalili, że to my mamy wybrać piosenkę i ustalić studio co oczywiście było od początku wiadome z racji tego, że ta piosenka miała znaleźć się na mojej płycie.
-Będę u Ciebie na siedemnastą. Ugotuję coś dobrego -powiedziała Kathy na koniec i chwilę później zniknęła wraz z menadżerką za drzwiami restauracji. Już miałem z niej wychodzić, gdy zadzwonił mój telefon.
-Słucham? -spytałem do telefon wcześniej nie zerkając na telefon.
-Gdzie jesteś? Z resztą nie ważne. Przyjedź do szpitala, tego przy moście. Wiesz którego? Szybko -wypowiedziała wszystko na jednym wydechu.
-Mamo co się stało? -spytałem przerażony.
-Jessica ... ona ... po prostu tu przyjedź -usłyszałem wypowiedź swojej rodzicielki przerywaną łkaniem. Szybko rozłączyłem się potrącając lekko Brauna przy wybieganiu z restauracji. Szybko wskoczyłem do auta i chwilę później mknąłem przez jakże dobrze znane mi uliczki.
-Moje serce jest dla Belieberek -odpowiedziałam śmiejąc się.
-Co Cię łączy z Kathy Ferraro? -zadała kolejne pytanie.
-Wspaniała kobieta. Dziewczyna z którą jestem bardzo blisko -odpowiedziałem.
-Jesteście razem? -nie dawała spokoju prezenterka.
-Kathy jest moją przyjaciółką -odpowiedziałem spokojnie.
-W wywiadzie w Polsce Kathy Ferraro powiedziała, że Twoje serce jest już zajęte i nie należy ono do niej a wiec do kogo?
-Niedługo pokażę światu moją ukochaną -powiedziałem uśmiechając się.
-Żałujcie, że nie widzicie jak się uśmiechnął, gdy to powiedział -mruknęła do mikrofonu. -No cóż nie możemy się doczekać. Bardzo dziękuję Ci za ten wywiad -zakończyła posyłając mi uśmiech.Czym prędzej wyszedłem do czekającej na korytarzu Jessici i ruszyliśmy do szpitala. Dzieci z którymi zawsze spędzałem czas bardzo ucieszyły się na mój widok i widok mojej małpki, szybko również zaakceptowały Jessicę. W między czasie zrobiłem dziewczynie zdjęcie z dziećmi i wstawiłem na twittera dopisując "Pomimo, że te dzieci są chore potrafią cieszyć się z życia ;)" Czas spędzony w szpitalu zawsze mijał mi szybko i tak było tym razem ani się obejrzałem musiałem jechać do rodziców.
-Co jutro dzieciaki będziecie robić? -spytał Arthur a Jessica spojrzała na mnie.
-Zwykły normalny szary dzień. Grupa taneczna ćwiczy a ja nagrywam piosenki -odpowiedziałem ziewając. -Przepraszam ciężki dzień miałem.
-Nie przesadzaj -mruknęła Jessica uśmiechając się. Siedziałem wśród mojej rodziny i rozmyślałem nad moją nową płytą, gdy coś wpadło mi do głowy. Wyjąłem swojego iPhona z kieszeni i wystukałem wiadomość do Brauna: "Skontaktuj się z menadżerką Kathy Ferraro. Chcę mieć z nią piosenkę na mojej nowej płycie." Do tej wiadomości dołączyłem numer menadżerki Kathy i wysłałem wiadomość.
-Justin czy ty nie potrafisz przez chwilę wytrzymać bez telefonu? -rzuciła w moją stronę moja rodzicielka.
-To ważne -odmruknąłem.
-Justinie! -powiedziała podniesionym głosem.
-Mamo tu chodzi o moją nową płytę -jęknąłem.
-Odpuść mu. Dobrze wiesz, jak Justin stara się jeżeli chodzi o nową płytę -powiedziała Jessica a ja posłałem jej promienny uśmiech i zerknąłem na wiadomość: "Czy to aż takie ważne? Może już śpi?" Szybko wystukałem odpowiedź: "Tak to ważne. U nich jest dzień ;)" Tak na prawdę nie wiedziałem, czy to prawda, jednakże postanowiłem zaryzykować. Zauważyłem, że dwie kobiety mojego życia zaczęły sprzątać, więc zabrałem Mally do salonu, żeby im nie przeszkadzała. Zerknąłem na telefon, gdzie była wiadomość od mojego menadżera: "Już wszystko załatwione. Szczegóły załatwimy jutro. Ciekawe, że u nich był środek nocy. " Zdążyłem odczytać a mój telefon zaczął dzwonić.
-Słucham?
-Justin co ty wyprawiasz? -usłyszałem z drugiej strony miły głos Kathy.
-Miałem ciekawy pomysł nie?
-Ja miałabym zaśpiewać na nowej płycie Justina Biebera? -usłyszałem.
-I tak wiem, że się zgodzisz -mruknąłem do telefonu.
-Justinie jesteś za pewny siebie.
-Wiem kochanie -odpowiedziałem i uśmiechnąłem się sam do siebie.
-No to widzimy się jutro?
-Co? -spytałem głupio.
-Mam tydzień wolnego. Wracamy do Kanady. Jutro od razu mamy dopracować naszą umowę. Nie mogę się doczekać. Może później mała kolacja u Ciebie? Chłopaki i Jessica? No to załatwione. Do zobaczenia -powiedziała i rozłączyła się. Zaśmiałem się pod nosem.
-Z kim rozmawiałeś? -usłyszałem za swoimi plecami miły głos mojej ukochanej.
-Z Kathy -odpowiedziałem chwytając ją za rękę i usadzając ją sobie na kolanach. -Jedziesz dziś do mnie? -mruknąłem prosto w jej usta. Pragnąłem ją pocałować, jednakże coś jakby stało mi na drodze.
-Obiecałam Twojej mamie zakupy -odpowiedziała.
-Jutro wieczorem u mnie kolacja -powiedziałem a nieco głośniej już dodałem. -Mamo Jessica ma być wolna na 19.
Resztę wieczoru spędziliśmy rozmawiając.
Obudził mnie budzik nastawiony na siódmą rano. Wziąłem szybki prysznic i ruszyłem prosto do miasta w stronę małej restauracji. Na miejscu był już Braun.
-Nie dało się wcześniej zorganizować tego spotkania? -spytałem na powitanie ziewając.
-Twoja koleżanka mówiąc, że ma tydzień wolnego miała na myśli tydzień wolnego na nagranie teledysku do jej singla -odpowiedział i wstał, żeby się przywitać z menadżerką Kathy i samą dziewczyną. Ja również ucałowałem jakże dobrze mi znane kobiety.
-Może przejdziemy od razu do rzeczy? Nie mamy zbyt dużo czasu -zaproponowała menadżerka zamawiając od razu sok. Wszyscy złożyli zamówienie i zaczęła się jakże mi znana procedura umowy. Ziewałem jednocześnie przytakując na wszystkie pytania. W pewnym momencie poczułem kopnięcie pod stołem. Zerknąłem podirytowany na Kathy.
-Może byś zaczął słuchać. Scooter coś do Ciebie mówił -szepnęła Kathy. Posłałem jej promienny uśmiech i zerknąłem na mojego menadżera.
-Mógłbyś powtórzyć?
-Za miesiąc nam pasuje racja? -pytał a na jego twarzy dostrzegłem ledwo widoczną zmarszczkę pomiędzy brwiami co oznaczało, że musi się denerwować.
-To by oznaczało, że ta piosenka kończyłaby moją płytę? Hmmm idealnie -odpowiedziałem poprawiając się na krześle i wywołując na swojej twarzy uśmiech. Reszty słuchałem już lepiej niż poprzedniej części. Ustalili, że to my mamy wybrać piosenkę i ustalić studio co oczywiście było od początku wiadome z racji tego, że ta piosenka miała znaleźć się na mojej płycie.
-Będę u Ciebie na siedemnastą. Ugotuję coś dobrego -powiedziała Kathy na koniec i chwilę później zniknęła wraz z menadżerką za drzwiami restauracji. Już miałem z niej wychodzić, gdy zadzwonił mój telefon.
-Słucham? -spytałem do telefon wcześniej nie zerkając na telefon.
-Gdzie jesteś? Z resztą nie ważne. Przyjedź do szpitala, tego przy moście. Wiesz którego? Szybko -wypowiedziała wszystko na jednym wydechu.
-Mamo co się stało? -spytałem przerażony.
-Jessica ... ona ... po prostu tu przyjedź -usłyszałem wypowiedź swojej rodzicielki przerywaną łkaniem. Szybko rozłączyłem się potrącając lekko Brauna przy wybieganiu z restauracji. Szybko wskoczyłem do auta i chwilę później mknąłem przez jakże dobrze znane mi uliczki.
niedziela, 30 czerwca 2013
31.
-Co?! -krzyknęła moja rodzicielka, gdy opowiedziałem jej jak poznałem się z Jessicą i o moich uczuciach do niej. -Jesteście młodzi wydaję wam się!
-Mamo uspokój się.
-Nie będziesz mi mówić co mam robić!
-Już spokojnie -do akcji wkroczył ojciec Jessici. -Macie moje błogosławieństwo. Jednakże jak wam się nie uda to ja nie chcę jakiś obrażonych nastolatków w rodzinie, jasne? -od początku spodobał mi się ten facet, jednak swoją teraźniejszą postawą zarobił sobie największego u mnie plusa. Ze szczęścia aż wstałem i przytuliłem go.
-Dajesz im swoje błogosławieństwo?!
-Niech spróbują. Nic im nie zaszkodzi -znów stanął w naszej obronie Arthur.
-My też chcemy być choć trochę szczęśliwy -powiedziałem mamie na co ona tylko kiwnęła głową i opadła na fotel. Chwilę później byliśmy w pokoju Jessici. Skromnie urządzony w niebieskim kolorze.
-Uff szybko poszło -mruknąłem i przyciągnąłem ją do siebie zamykając w szczelnym uścisku. Natychmiast odnalazłem jej usta i przylgnąłem do niej. Nie opierała się tylko zarzuciła mi ręce na szyję i chwilę później wylądowaliśmy na łóżku. Oboje nie zauważyliśmy, gdy do pokoju weszła moja rodzicielka, póki cicho nie odchrząknęła.
-Powinnaś zapukać -mruknąłem w jej stronę.
-Widocznie nie słyszeliście -odparowała. -Zostaniesz na obiedzie?
-Nie mam czasu -odpowiedziałem i pocałowałem Jessicę i moją rodzicielkę w polika i wyszedłem. Mknąłem przez ulicę do mojego domu i rozmawiałem z Kathy przez telefon. Wytłumaczyłem jej całą sytuację i płakałem ze szczęścia wraz z nią.
*
Położyłem się na łóżku i włączyłem twittera. Odpowiedziałem na parę postów i sam napisałem: "Idę spać jako najszczęśliwszy człowiek na świecie. ;)" Natychmiast pojawiło się wiele komentarzy, przez chwilę obserwowałem je wszystkie, jednak chwilę później usnąłem.
Obudziła mnie moja małpka, która zaczęła skakać mi po łóżku.
-Jak się tutaj dostałaś co? Głodna jesteś? -spytałem jej wstając z łóżka. Położyłem ją sobie na ramieniu i w samych slipkach zszedłem na dół. W kuchni stanąłem jak wryty ponieważ była w niej Jessica. Jak gdyby nigdy nic pocałowała mnie i znów zajęła się gotowaniem.
-Co ty tutaj robisz? -spytałem się jej obejmując ją od tyłu.
-Twoja mama dała mi klucze -odpowiedziała uciekając ode mnie.
-Moja rodzicielka dała ... Jak to? -zdziwiony tym co przed chwilą usłyszałem stanąłem jak wryty z otwartą buzią.
-Hahahahah -wybuchnęła śmiechem. -Porozmawiałam sobie z nią w nocy i już mniej przeżywa nasz związek -wyjaśniła nakładając coś na talerz a Mally podając banana. -Zjesz? -posłała mi jeden ze swoich czarujących uśmiechów a ja podszedłem do niej i wpiłem się w jej usta.
-Teraz mam tylko ochotę na Ciebie -szepnąłem pomiędzy jednym a drugim pocałunkiem, jednakże Jessica po chwili przerwała tą namiętną chwilę.
-Musisz iść do studia poprawić jeden z momentów piosenki, później masz wywiad o tym co masz w dalszym życiu robić. Następnie udasz się do szpitala na comiesięczne odwiedziny a wieczorem kolację u naszych rodziców -powiedziała moja ukochana licząc na palcach.
-Nauczyłaś się całego mojego planu miesięcznego na pamięć? -zwróciłem się do niej biorąc od niej talerz i siadając do stołu.
-Twoja mama stwierdziła, że jednak dobrze będzie jeżeli będę miała go pod ręką i musiałam wszystko przy niej zapisywać do telefonu -wyjaśniła mi a ja cicho westchnąłem na co się roześmiała.
-Będziesz mi towarzyszyć? -zwróciłem się do niej, gdy zjadłem.
-Z przyjemnością -odpowiedziała i włożyła wszystkie naczynia do zmywarki. -Chyba nie muszę pomagać Ci się ubierać co?
-Zapewne to skończyłoby się rozbieraniem a -tu spojrzałem na zegarek -za pół godziny musimy być w studiu. Znam cały swój plan na pamięć -dodałem wychodząc.
*
Weszliśmy do studia a wszystkie oczy skierowały się w naszą stronę. Scooter spojrzał się na mnie zdziwiony.
-Dziś punktualnie?
-Hahaha -zadrwiłem. -Miałem pomoc -dodałem wskazując na Jessicę. Scooter dopiero jakby teraz ją zauważył.
-Nie powinna tutaj przebywać -wyparował a ja spojrzałem na niego wściekły.
-To ja z Mally poczekamy na zewnątrz -powiedziała pośpiesznie moja ukochana.
-Nie! -odpowiedziałem pośpiesznie może za bardzo podniesionym głosem. -Jako moja dziewczyna ma prawo przebywać gdziekolwiek zechcę.
-To zmienia kolej rzeczy -odpowiedział mój menadżer od razu wywołując na twarzy uśmiech i podchodząc do Jessici. -Scooter Braun -przedstawił się.
-Jessica -odpowiedziała podając mu rękę.
-To już wiem po co Twojej mamie był Twój plan potrzebny. Bierzmy się do roboty! -powiedział już głośniej. -A ty usiądź sobie na kanapie, jakbyś czegoś potrzebowała możesz tylko mruknąć -dodał Braun idiotycznie się ciesząc.
-Mamo uspokój się.
-Nie będziesz mi mówić co mam robić!
-Już spokojnie -do akcji wkroczył ojciec Jessici. -Macie moje błogosławieństwo. Jednakże jak wam się nie uda to ja nie chcę jakiś obrażonych nastolatków w rodzinie, jasne? -od początku spodobał mi się ten facet, jednak swoją teraźniejszą postawą zarobił sobie największego u mnie plusa. Ze szczęścia aż wstałem i przytuliłem go.
-Dajesz im swoje błogosławieństwo?!
-Niech spróbują. Nic im nie zaszkodzi -znów stanął w naszej obronie Arthur.
-My też chcemy być choć trochę szczęśliwy -powiedziałem mamie na co ona tylko kiwnęła głową i opadła na fotel. Chwilę później byliśmy w pokoju Jessici. Skromnie urządzony w niebieskim kolorze.
-Uff szybko poszło -mruknąłem i przyciągnąłem ją do siebie zamykając w szczelnym uścisku. Natychmiast odnalazłem jej usta i przylgnąłem do niej. Nie opierała się tylko zarzuciła mi ręce na szyję i chwilę później wylądowaliśmy na łóżku. Oboje nie zauważyliśmy, gdy do pokoju weszła moja rodzicielka, póki cicho nie odchrząknęła.
-Powinnaś zapukać -mruknąłem w jej stronę.
-Widocznie nie słyszeliście -odparowała. -Zostaniesz na obiedzie?
-Nie mam czasu -odpowiedziałem i pocałowałem Jessicę i moją rodzicielkę w polika i wyszedłem. Mknąłem przez ulicę do mojego domu i rozmawiałem z Kathy przez telefon. Wytłumaczyłem jej całą sytuację i płakałem ze szczęścia wraz z nią.
*
Położyłem się na łóżku i włączyłem twittera. Odpowiedziałem na parę postów i sam napisałem: "Idę spać jako najszczęśliwszy człowiek na świecie. ;)" Natychmiast pojawiło się wiele komentarzy, przez chwilę obserwowałem je wszystkie, jednak chwilę później usnąłem.
Obudziła mnie moja małpka, która zaczęła skakać mi po łóżku.
-Jak się tutaj dostałaś co? Głodna jesteś? -spytałem jej wstając z łóżka. Położyłem ją sobie na ramieniu i w samych slipkach zszedłem na dół. W kuchni stanąłem jak wryty ponieważ była w niej Jessica. Jak gdyby nigdy nic pocałowała mnie i znów zajęła się gotowaniem.
-Co ty tutaj robisz? -spytałem się jej obejmując ją od tyłu.
-Twoja mama dała mi klucze -odpowiedziała uciekając ode mnie.
-Moja rodzicielka dała ... Jak to? -zdziwiony tym co przed chwilą usłyszałem stanąłem jak wryty z otwartą buzią.
-Hahahahah -wybuchnęła śmiechem. -Porozmawiałam sobie z nią w nocy i już mniej przeżywa nasz związek -wyjaśniła nakładając coś na talerz a Mally podając banana. -Zjesz? -posłała mi jeden ze swoich czarujących uśmiechów a ja podszedłem do niej i wpiłem się w jej usta.
-Teraz mam tylko ochotę na Ciebie -szepnąłem pomiędzy jednym a drugim pocałunkiem, jednakże Jessica po chwili przerwała tą namiętną chwilę.
-Musisz iść do studia poprawić jeden z momentów piosenki, później masz wywiad o tym co masz w dalszym życiu robić. Następnie udasz się do szpitala na comiesięczne odwiedziny a wieczorem kolację u naszych rodziców -powiedziała moja ukochana licząc na palcach.
-Nauczyłaś się całego mojego planu miesięcznego na pamięć? -zwróciłem się do niej biorąc od niej talerz i siadając do stołu.
-Twoja mama stwierdziła, że jednak dobrze będzie jeżeli będę miała go pod ręką i musiałam wszystko przy niej zapisywać do telefonu -wyjaśniła mi a ja cicho westchnąłem na co się roześmiała.
-Będziesz mi towarzyszyć? -zwróciłem się do niej, gdy zjadłem.
-Z przyjemnością -odpowiedziała i włożyła wszystkie naczynia do zmywarki. -Chyba nie muszę pomagać Ci się ubierać co?
-Zapewne to skończyłoby się rozbieraniem a -tu spojrzałem na zegarek -za pół godziny musimy być w studiu. Znam cały swój plan na pamięć -dodałem wychodząc.
*
Weszliśmy do studia a wszystkie oczy skierowały się w naszą stronę. Scooter spojrzał się na mnie zdziwiony.
-Dziś punktualnie?
-Hahaha -zadrwiłem. -Miałem pomoc -dodałem wskazując na Jessicę. Scooter dopiero jakby teraz ją zauważył.
-Nie powinna tutaj przebywać -wyparował a ja spojrzałem na niego wściekły.
-To ja z Mally poczekamy na zewnątrz -powiedziała pośpiesznie moja ukochana.
-Nie! -odpowiedziałem pośpiesznie może za bardzo podniesionym głosem. -Jako moja dziewczyna ma prawo przebywać gdziekolwiek zechcę.
-To zmienia kolej rzeczy -odpowiedział mój menadżer od razu wywołując na twarzy uśmiech i podchodząc do Jessici. -Scooter Braun -przedstawił się.
-Jessica -odpowiedziała podając mu rękę.
-To już wiem po co Twojej mamie był Twój plan potrzebny. Bierzmy się do roboty! -powiedział już głośniej. -A ty usiądź sobie na kanapie, jakbyś czegoś potrzebowała możesz tylko mruknąć -dodał Braun idiotycznie się ciesząc.
------------------------------------------------------------------
Notka ani długa ani krótka. Jak tam wakacje wam lecą? Ja jeszcze dwa tygodnie muszę załatwiać szkołę ;____; Sierpień to mam cały zaplanowany a pozostałą część lipca na spontana xD
Życzę wam a żebyście te wakacje spędziły dobrze i zapamiętały je do końca życia. Żeby nie były tak jak każde inne przed komputerem i telewizją xD
Pozdrowienia z tej strony monitora ;D
Subskrybuj:
Posty (Atom)